Józek (2,5 roku) jest teraz cudny – naprawdę grzeczny (chyba że jest
śpiący, śpiące dziecko to wredne dziecko), wymyśla takie hasełka, że głowa mała
np. zaprowadza swoją mamę do basenu, gdzie jest napis mówiący o tym, że to
basenik dla dzieci, głęboki do 0,6 m. A Józek mi mówi: „Mamusiu tu pisze, że
mama ma wziąć Józia na rączki”… Dajcie mu wodę i piasek i dziecko z głowy. W
pierwszym tygodniu do południa na basenie wystarczyło mieć go na oku bo albo
sam albo z innymi dzieciakami się bawił, po obiedzie 3 godziny spał, potem na
plaży wymęczył się kopaniem w piasku, a wieczorem wystarczyło zabrać go na
deptak pełen światełek i był w siódmym niebie – jak my koło 24 szedł spać i
wstawał o 8:30. Je wszystko to co my, od czerwca całkowicie odstawiliśmy
pampersy, nie trzeba mu całej torby dziecięcych rzeczy pakować. Wiadomo – nie
jest to luz totalny, czy szalona spontaniczność, nie wsiądziemy nagle w dwójkę
na paralotnie, czy nie zostaniemy do rana w klubie, ale da się odpocząć,
zwłaszcza jeżeli oboje rodzice równo dzielą się opieką nad dzieckiem.
Do tego stopnia wypoczęłam w pierwszym tygodniu wakacji, że 29/08 dokładnie
na półmetku naszego pobytu, napisałam do mojej mamy, że jestem wyspana,
najedzona, odprężona i że za rok z dwójką to już takiego relaksu nie będzie.
Jak to pisałam, Józek miał akurat drzemkę, a obudził się z 39,5 stopniami
gorączki, potem doszły wymioty (nawet po łyku wody), mimo zimnych kąpieli i
podwójnej dawki laków nie chciała mu gorączka spaść, więc wylądowaliśmy w
prywatnej klinice. Dostał kroplówki, sterydy i Bóg wie co jeszcze. Postawiło go
to na nogi na tyle, że wychodziliśmy z nim na plażę do cienia, czy na spacery,
ale po dziś dzień jest na ścisłej diecie. A jak dziecko choruje to stres jest
podwójny.
Pomoc w klinice była super – nie można narzekać, pewnie trudniej było nam
dostać się do lekarza w Polsce, a na pewno po 5 minutach nie dostalibyśmy do
ręki wyników morfologii. Trudne doświadczenia nie zniechęca nas od podróży,
dzieci chorują i w domu, i poza nim, a wyjazdy i otwartość rodziców pozytywnie
kształtują je. Więc mimo wszystko polecam wakacje z małym dzieckiem :-)
rok 2012 Chorwacja
rok 2013 Austria i Gran Canaria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz