/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

wtorek, 27 stycznia 2015

Przeciętna dziewczyna - make up


Blogosfera tonie w poradach dotyczących strojów i makijażu. Od propozycji dla nastolatek, przez ekscentryczne eksperymentatorki po snobistyczną paletę z najlepszych marek. A co ze zwykłą, przeciętną dziewczyną i jej kosmetyczką? Zapraszam do odrobiny podglądactwa.

Mój makijaż podzieliłabym na trzy wersje:

1) całkowity brak, na który pozwalam sobie często, zwłaszcza latem, przy naturalnej opaleniźnie

2) wersja codzienna (np. do pracy), o niej opowiem Wam szerzej za chwilę

3) wersja wyjściowa, powiedzmy makijaż wieczorowy – dochodzi kredka do ust, dobra, nierozmazująca się szminka, jakieś cienie do powiek, fluid. Cień do powiek NIGDY jeden – jeżeli maluję całą powiekę, zawsze ciemniejsze cienie w kącikach oczu, rozmazane przejścia między paletą barw itp. Inspirację czerpię od BobbiBrown oraz stylu Victoria's Secret, więc nawet wieczorem nie jest to zbyt ciężki makijaż.

Na zdjęciu możecie zobaczyć mój zestaw kosmetyków do twarzy na co dzień. Nic wyszukanego, raczej niskobudżetowe produkty.

Higiena:

AA płyn do demakijażu

VICHY żel do mycia twarzy

LIRENE peeling

Odnowa:

OLAY krem na dzień, odpowiedni do wieku i cery

OLAY krem na noc, j/w

NIVEA krem pod oczy (kiedyś używałam również na powieki, stawały się przyjemnie nawilżone, a makijaż dłużej się trzymał).

BEBE pomadka i DIADEM błyszczyk, używam ich zamiennie, lubię kolory typu nude i brudny róż.

MILO róż do subtelnego podkreślenia kości policzkowych, jestem w tym zabiegu bardzo oszczęda. Teraz akurat mam róż, jednak preferuje bronzery, ciemniejszy puder na policzki.

Make up

AA podkład (bardzo lubię ich konsystencję, kiedyś wolałam typ rozświetlający, ale jeżeli nie używa się pudru, na zdjęciach błyszczy się jak pochodnia, dlatego teraz zwykle sięgam po podkłady matujące)

EVELINE korektor do brwi, często też ciemnobrązowym cieniem do powiek poprawiam ich kontury i kolor

Kredka i czarny cień do powiek z SEPHORY, rysuję cienką kreskę tuż nad linią rzęs i wyjeżdżam za linię oka o 2-3 mm kierując kreskę ku górze, a następnie rozmazuję ją cieniem zaaplikowanym na wąskim pędzelku, odrobinę grubszą kreskę wykonuję w zewnętrznym kąciku oczu. Kiedyś preferowałam eyeliner w pędzelku, teraz podoba mi się jednak efekt „zadymionych” lekko oczu. Używam zamiennie kolorów: popiel, czerń lub ciemny brąz (i cień i kredka są w tym samym kolorze, kiedy skończy się jeden zestaw wymieniam na drugi). Pędzelkiem z odrobiną cienia podkreślam też oczy w dolnym zewnętrznym końcu oka, pod samymi rzęsami, bardzo delikatnie.

BOURJOIS Volumizer to dwustopniowy tusz do rzęs, maluję się na „bambiego”, wszystkie rzęsy dolne i górne przeczesuję raz, natomiast dokładnie wyczesuję rzęsy górne w zewnętrznych kącikach oczu, żeby było odrobinę dłuższe, co daje zalotny efekt

 W przypadku kremów, mam kilka zasad. Mam bazę ulubionych marek, jednak po skończeniu jednej serii sięgam po inne, tak na zmianę, uważam, że każda marka w czymś innym się specjalizuje, a poza tym lubię zmiany. Trzymam się jednak serii, zawsze krem na dzień i na noc z tej samej firmy, w końcu produkty te, powinny się uzupełniać (podobną zasadę mam w przypadku kosmetyków do włosów takich jak szampon, odżywka i maseczka).
Read more ...

piątek, 23 stycznia 2015

Szkolenie - improwizacja

Wow!!! Wyrwałam się z domu;-) Po raz pierwszy od urodzenia dzieciaczka nr 2 mój mózg ponownie otrzymał porcje wiadomości ze szkolenia. Szkolenia to taka wersja nauki w ładnym opakowaniu, gdzie nie odbiorca się wysila, a prowadzący. Gdzie jest element rozrywki i element wiedzy. Tego mi było trzeba.
W moim świecie dominują szkolenia businessowe – zarządzanie czasem, Lean Office, kompetencje managerskie itp. Dlatego z przyjemnością zapisałam się na warsztat z Matrik z IMPROWIZACJI, to jedno ze szkoleń z działki wystąpienia publiczne, czy też kreatywne myślenie. Warsztat był trzygodzinny, więc meritum teoretyczne sprowadzało się do jednej informacji, a reszta to były ćwiczenia, które pomagały dobrze ją zrozumieć i przyswoić.
polecam na szkolenia i zabawę z dzieckiem: story cubes

Przyglądając się najlepszym amerykańskim stand-uperom widać brak notatek, power pointa, sztuczności w mówieniu, a jednak wiadomo, że przygotowują się dziennie minimum 6 godzin do wystąpień. Co więc ćwiczą? Techniki teatru improwizacji:
1. Zaufanie
2. Spontaniczność
3. Słuchanie
4. Umiejętność przyjmowania propozycji
5. Narracja
6. Komunikacja niewerbalna
Najdłużej pracowaliśmy nad umiejętnością przyjmowania propozycji, czyli jak być na „tak i...”, a nie na „tak ale...” (zauważcie, nie mówimy już o byciu na NIE, tylko o tym, że przy byciu na TAK, też można blokować kreatywność).
Z ciekawostek:
- zasada lizania szafy – będąc na scenie trzeba mieć kontakt z publicznością, żeby wiedzieć czy przyciągamy uwagę odpowiednio, czy przypadkiem nie kradnie nam jej mistrz drugiego planu. Lizanie szafy w slangu aktorskim „oznacza zbyt aktywną grę na drugim planie odciągającą uwagę widza od tego, co istotne na pierwszym spektaklu (podobno ktoś grający sługę rzeczywiście lizał szafę podczas ważnego dialogu odbywającego się na pierwszym planie)” http://forum.gazeta.pl/forum/w,509,18520329,,Gwara_aktorska_.html?v=2
- racjonalizacja postawy taktyka na uspokojenie rozmówcy (np. w negocjacjach, w konflikcie), w komunikacie zwrotnym do osoby zrozpaczonej czy zdenerwowanej nie atakujemy jej, nie podważamy jej zachowania, wręcz przeciwnie, okazujemy zrozumienie, co ją uspokaja i otwiera nam możliwość dokonania zmiany w jej postawie. Przykładowo można tak uspokoić kandydata na rozmowie kwalifikacyjnej: „Rozumiem, że jesteś w takiej sytuacji zdenerwowany...”.
- efekt Petera „Efekt Petera został po raz pierwszy opisany w roku 1969 przez kanadyjskiego psychologa Laurence’a J. Petera. Twierdził on, że objęcie nowego stanowiska w firmie oznacza nowe zadania i obowiązki, a zatem wymaga innego zestawu kompetencji, niż te, które były dotychczas wykorzystywane przez pracownika. Efektywność danej osoby na dotychczasowym stanowisku nie pozwala zatem trafnie przewidzieć tego, jak dobrze będzie się ona sprawowała pełniąc nową funkcję. […] Awansując najefektywniejszych pracowników, badani zapewnili swojej potencjalnej firmie pewną stratę, licząc na niepewny zysk. Pewna strata wynikała z faktu odsunięcia skutecznych jednostek od zadań, w których się one specjalizują. Przewidywany zysk wynikał natomiast z założenia, że efektywny pracownik pozostanie efektywny, nawet po zmianie jego obowiązków.” (źródło: Pewna strata, niepewny zysk w HR – pułapka strategii awansowania pracowników HR News http://www.goldenline.pl/ramka/aHR0cDovL3d3dy5ocm5ld3MucGwvbmV3czEuYXNweD9pZ)D0zMTU5)


Linki godne polecenia:
http://bordman.pl/blog/wystapienia-publiczne-spontanicznosc/
Read more ...

wtorek, 20 stycznia 2015

fanpage facebook - Like it!

Wraz z noworocznymi zmianami... Ze strony osobistej przerobiłam się w blogerkę na facebooku. Wreszcie:-)

Poza informacją o nowych postach, polecam na niej ciekawe artykuły. Zapraszam do polubienia: https://www.facebook.com/godereladolcevita

Read more ...

Przeciętna babeczka i jej szafa

Daliście się już porwać i wpadliście w szał wyprzedaży??? Ja jestem odporna. Mam klasyczną urodę i swój styl, więc nie podążam za trendami mody. Ubrania noszę tak długo jak się nie zniszczą, a nie „na czas mody”, dlatego wolę kupować rzeczy uniwersalne, a nie hity sezonu. Zakupu robię raz na pół roku w sposób kompulsywny (dużo naraz) i kieruję się emocjami, a nie rzutem nowej kolekcji.
 Absolutnie niedotrzymana obietnica ;-)
Mój styl, a raczej mój modowy cel mieści się pod dewizą „elegancko z odrobiną seksapilu”. Dlaczego cel? Bo jak każdej przeciętnej babeczce zdarzają mi się wpadki modowe, ciuchy prezenty od cioci, co cieszą bo są nowością w naszej szafie ale nijak się do nas mają, ciuchy „przeterminowane”, z którymi tak ciężko bywa się rozstać itp. itd.
Tym razem jednak troszeczkę zaszalałam na wyprzedażach (potrzebny mi motywator, żeby do figury sprzed ciąży nr 1 i 2 wrócić), głównie ZARA, H&M i lokalna firma z mojego miasta. Co roku obiecuję sobie: koniec czarnych i ciemnych ciuchów, lepiej mi w mocnych, kolorowych ciuszkach oraz w „śmietance” i co? No jak widać na zdjęciu skończyło się jak zwykle. Sięgnęłam po czarny i szary... Ponad połowa ciuszków (w tym: wszystkie spódniczki) to prezenty od mojego męża. Uwielbiam jak daje mi ubrania w prezencie i wiem, że wiele go to kosztuje, nie tylko finansowo... Ma często przygody przez grzebanie w częściach sklepu z damską garderobą – do tego stopnia, że już ochroniarz go wezwał „na bok” bojąc się, że to albo 1) zboczeniec albo 2) złodziej albo 3) idiota co nie umie znaleźć części sklepu dla facetów.

Grzeczna dziewczynka w kardiganie
czy trzymiesięczny króliczek w skórzanej kurtce?
 
P.S. Mój mąż ma teorię spiskową, zaobserwował, że kobiety, którym rodzą się dziewczynki zaczynają bardziej o siebie dbać (byłoby to nawet zgodne z psychoanalizą Freuda). Ja nie podzielam tej obserwacji ale przyznaję, że jest pewna frajda jak stroję się z Zośką na wyjście...


 Trzecie pokolenie, babcia też lubi "zrobić się", Carry i H&M.
Read more ...

czwartek, 15 stycznia 2015

Empatia, sprzedam tanio

Empatia. Zaleta czy wada? Znacie takie sztandarowe pytanie rekrutera: wymień  trzy swoje pozytywne cechy oraz trzy negatywne, czyli takie do rozwoju, które chciałbyś zmienić? Nie jeden raz myślałam, że przy negatywnych odpowiedziałabym EMPATIA. Bo mnie męczy. Siedząc w towarzystwie, gdzie ktoś jest podłamany, zły, cokolwiek co powoduje, że emanuje negatywnymi fluidami nie umiem się skupić, czuję, że coś jest nie tak. Ale to jest tak jakby coś było za mgłą, wiemy że coś tam jest ale nie jest to jednoznaczne i irytuje. Czasami chciałabym na siłę pomóc, a przecież ludzie nie zawsze chcą tej pomocy, czasami chcą mieć święty spokój i gorysz dzień. A na dodatek wiecznie w tle wisi mi pytanie - czy to przeze mnie ktoś jest zły?

 
Przeczytane na profilu najlepszej tłumaczki i działaczki społecznej jaką znam,
a źródło j/w

Tak też się wpakowałam w jedne z największych "opieprzów" w moim życiu. Było to na treningu interpersonalnym na początku mojej szkoły trenerów. Emocje szalały, były wręcz namacalne. Tydzień, 14 bab w zamknięciu, zakaz picia alkoholu, znieczulania się prochami, zminimalizowany kontakt ze światem zewnętrznym. Dobrej znajomej chciałam pomóc. Wkurzyła się na gospodarza naszego domku. Słusznie, aczkolwiek nie zostało to pozytywnie odebrane przez trenerkę, której stan budynku nie obchodził w najmniejszym stopniu. Zrobiła się ciężka atmosfera, więc oczywiście postanowiłam wkroczyć ja i na siłę ją rozluźnić. Czułam jej dyskomfort i "żarcikiem" postanowiłam nieproszona wybawić ją z opresji. No i zmienił się punkt ciężkości. Z niej na mnie, bo nikt nie prosił mnie o komentowanie.  A ponieważ była zasada szczerości do bólu, odważnie powiedziała mi, że nie prosiła o wtrącanie się.
Otwarcie na bodźce z otoczenia jest wspaniałe, rozwijające. Ale pozwalanie im na to by wbrew naszej woli na nas wpływały, staje się już problemem nad którym warto pracować.
 
Jakiś czas temu w gazecie Wyborczej, można było przeczytać artykuł "Lepiej zostań w swoich butach", w którym psycholog Paul Bloom udowadnia, że świat wcale tyle tej gloryfikowanej empatii nie potrzebuje, lepiej byłoby sobie przypomnieć o takiej wartości jak współczucie. Tłumaczy, że "jesteśmy skłonni odczuwać empatię wobec ludzi o lepszym wyglądzie i zaliczających się do tej samej rasy co my, a zatem im bardziej posługujemy się empatią jako wytyczną do działania, tym bardziej jesteśmy narażeni na uprzedzenia. Wikłamy się też w 'efekt ofiary możliwej do wyróżnienia': empatia powoduje, że bardziej troszczymy się o jedno zaginione dziecko niż o tysiące".
Read more ...

środa, 14 stycznia 2015

Słyszę kolory

W moim świecie są takie dwa miesiące w roku, które trzeba przetrwać i już. Popielaty listopad i srebrny luty. Ja ciepłolubne i światłolubne stworzenie usycham w listopadzie, gdzie szarość i plucha dopiero zaczynają się rozkręcać, a w perspektywie jeszcze cały sezon zimowy. Grudzień jest świąteczny, pełen światełek i urozmaicony, a styczeń jakoś z rozbiegu mija. Przybija mnie ponownie luty, kiedy mam już dość niepogody, a tu jeszcze cały ponury marzec przed nami. Kwiecień to nadzieja, budząca się wiosna, nawet jak bywa brzydki, odliczam już dni do wakacji. Od kwietnia mogłabym się budzić z zimowego snu i zapadać w niego po złoto-rdzawym październiku, kiedy bywa piękne babie lato.


Ciepłe crumble z lodami oraz melko z adwokatem – idealny pocieszacz na niepogodę. Podstawą jest nie tylko smak ale i zapach imbiru i cynamonu. 
Pocieszanie się jedzeniem to nie najlepsza metoda, ale bardzo skuteczna ;-)

To mi jeszcze pozostało z dzieciństwa - widzenie nazw miesięcy, podobnie dni tygodnia w kolorach. Kiedyś miałam to dość silne, lubiłam się tym bawić, teraz to tylko lekkie zabarwienie, jak mgła, dodatkowe wrażenie i lekko pobudzony dodatkowy zmysł. Synestezja to cudowna cecha dzieci i dobrych pisarzy:-)
 I w każdym miesiącu bywają cudowne dni... tylko, że ja tak kocham lato i upały...
Read more ...

poniedziałek, 12 stycznia 2015

ciepło światła

Nowy rok i jednak... we mnie rodzi się potrzeba zmiany. Zmiany bloga, proporcji, trochę mniej o codzienności, trochę więcej o samorozwoju, o mojej pracy trenera kompetencji psychospołecznych.

  
A tymczasem u nas weekend z halnym i światełkiem do nieba. W sobotę odwiedziny znajomych, w niedzielę południowa kawka z teściami i inauguracją kominka (od naszego wprowadzenia się do domu paliliśmy w nim pierwszy raz – nie ma czadu, jest nastrój;-), potem koncert męża dla WOŚP w Bielsku-Białej i biegiem na pokaz ogni sztucznych w Jaworzu koło amfiteatru. Józek zachwycony widowiskiem, Zosia wybrała domówkę z babcią.

I trochę białego PR-u WOŚP

Mnie w moim paranoicznym umyśle, na takich spędach z balonami lub ogniami sztucznymi, zawsze rodzą się wyrzuty sumienia – wiem jakie to nieekologiczne. Że huk płoszy dzikie zwierzęta, że matki porzucają młode w popłochu, a dziki schodzą do aglomeracji itp. Zwłaszcza w terenach górskich, gdzie hałas odbija się od szczytów. Jak na razie mam wyrzuty sumienia ale podziwiam, wolę takie masówki, gdzie raz się to dzieje i wiele osób „korzysta”. Prawdziwy jednak będę miała dylemat, kiedy moje dziecko zechce iść do cyrku – bardzo chętnie ale do cyrku bez dzikich zwierząt. A takich prawie nie ma. Zwierzaki, żeby szybko pojąć sztuczki praktycznie są torturowane. Czy oglądanie ich „popisów” nie jest barbarzyństwem i obłudą z naszej strony? Ale jak powiedzieć przedszkolakowi, że wszyscy Twoi koledzy idą, ale Ty masz być moralny? Powiem.
Polecam film Woda dla słoni
Read more ...

czwartek, 8 stycznia 2015

żeby mózg nie zgnił


Crème de la crème . Dla mnie numer 1 od dawien dawna, dosłownie porwało mnie. Książka o Norwegu - uwielbiam czytać o Skandynawach i Amerykanach, nie wiem czemu ale te nacje w literaturze kryminalnej najbardziej mnie kręcą ;-), nafaszerowana ciekawostkami z Tajlandii (a mnie aż nosi, żeby tam kiedyś polecieć), wciągająca, szybka akcja. Must have dla miłośnika kryminałów.

 kakao, orzechy, migdały i książka, wszystko co mój mózg lubi:-)

Karaluchy Jo Nesbo. Policjant Harry Hole zostaje wybrany do przeprowadzenia śledztwa w sprawie zabójstwa ambasadora Norwegii w Tajlandii. Miejsce zdarzenia: burdel. Cel wyboru Harrego Hole: szybkie umorzenie sprawy bez przecieków do prasy (policjant przechodzi akurat małe załamanie nerwowe z domieszką alkoholu). Rezultat: a to pech, bo Hole się pozbierał i wkroczył ambitnie do akcji.
No i znowu się co nieco nauczyłam, wiecie co to voyeurysta? Podglądacz, w przypadku powieści jest to jeden z typów pedofilów. Można się też dowiedzieć o podziale zboczeńców na pasywnych (pedofile z przypadku, bo nadarzyła się okazja, to często przypadki kazirodztwa) i aktywnych (pedofile polujący na ofiary przy placach zabaw). Poza tak dramatyczną wiedzą, trochę też pożytecznych informacji. Wiedziałam o super mocy coca-coli w przypadku zapobiegania Zemście Faraona, nie wiedziałam za to, że tonik zawiera chininę co pomaga w przypadku ryzyka malarii. Z lokalnych smaczków w Bangkoku: obowiązkowy strój „tancerek” to majtki tanga, a po opium jednym z gorszych lokalnych nałogów jest żucie orzeszków betelu po których wypadają zęby, a mózg gnije. To co? Zachęciłam Was do przeczytania?

Ba! Zachęcam do czytania nie tylko tej jednej pozycji, zapraszam do akcji na Facebooku, w której sama biorę udział: Przeczytam 52 książki w 2015 roku

Read more ...

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Trzech króli - świętujecie?

Szczerze? To wolałabym, żeby nasze kochane państwo obdarowało nas dniem wolnym w Wigilię Bożego Narodzenia lub dowolny świecki dzień latem, a nie w święto Trzech Króli, kiedy pogoda zwykle jest do bani, a dusza nasycona ciągiem wolnych dni w Boże Narodzenie i Nowy Rok. No ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma...


Robimy sobie nastrój. Dosłownie. Coś dobrego, coś przyjemnego. Sanki na Białym Krzyżu w Szczyrku, tarta z serem pleśniowym i gorgonzolą wg przepisu mojej koleżanki (zbliżony przepis), dobra książka (Jo Nesbo Łowcy Głów dzięki niej mam już pomysł na szkolenie z rekrutacji, kto chętny?), ciepła herbatka – prezent świąteczny, yerba mate w matero, pita przez bombillę, a przed snem film (oficjalnie komedia francuska Niewierni, realnie dramat;). Przyjemny rytuał.



Wieczorem mamy gościa - biedna kuzynka myśli, że ją zaprosiliśmy całkowicie niewinnie, tymczasem my mamy plan wkręcenia ją w bycie mamą chrzestną Zosieńki:)
Read more ...

niedziela, 4 stycznia 2015

Nowy rok, nowy początek


Hohoho, jak tam w Nowym Roku??? Postanowienia są? Poczucie nowego startu jest? No to do boju, tak do trzeciego, czarnego poniedziałku stycznia, kiedy dotrze do nas, że nic się nie zmieniliśmy;-)
Dla mnie nowy rok to pretekst, z którego można skorzystać lub nie. Kiedyś robiłam całe listy postanowień, teraz staram się przemyśleć poprzedni rok i jak w modlitwie podziękować za to co się udało, przeprosić za to co zawaliłam i poprosić o pomyślność na kolejny rok. Na kanwie tych przemyśleń może się zrodzić jakieś postanowienie, jedno to cel, dziesięć to rewolucja. A rewolucje są bolesne i pochłaniają ofiary. 
Niestety jak echo zwykle te same dwa postanowienia do mnie wracają:
- bardziej lubić siebie, mniej się stresować swoimi błędami, być dla siebie dobrą
- ćwiczyć systematycznie, cokolwiek (ze mnie jest zwierze kanapowe, pełne podziwu dla wysportowanych)
A teraz niech trwa jeszcze magia świąt, do 6 stycznia, dłuuuugi weekend.

Z naszego Sylwestra:


Zimne ognie doskonałe, zamiast sztucznych ogni, nie straszą tych domowych i tych dzikich zwierząt (choć naszemu psu huk 120 decybeli z ogni sztucznych jest obojętny jak zeszłoroczny śnieg, jako typowemu labradorowi, jedyne co ją martwi to samotność).


Aquapark w Leśnej, trzy baseny na krzyż, z tego zewnętrzny nieczynny, ale za to jest plazmowy telewizor ;-) Polecam tylko na wygłupy w cieplejszej wodzie z małymi dziećmi, jako aquapark jest to nieporozumienie.


Read more ...

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates