/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

wtorek, 23 września 2014

Dobra książka i dymiący kubek herbaty


Co by tu dużo opowiadać, siedzę w domu, co kojarzy się z wolnym czasem, jednak większość pań / panów / domu, powie, że to bzdura. Dla mnie prawda leży pośrodku – odczuwalnego luzu, czy wolnego czasu, wcale więcej nie ma ale inaczej tym czasem się gospodaruje. Nie trzeba robić 5 rzeczy naraz (wystarczy 3), bierze się na siebie zadania, którymi normalnie chciałoby się dzielić z partnerem, albo zrezygnowałoby się z nich całkowicie (u nas to np. dwudaniowy obiad, rzadkość kiedy pracuję, a teraz jest tylko na mojej głowie bo mąż, po pracy jak zje ten obiadek, tak znika do remontu, żeby jak najwięcej skończyć przed nadejściem huraganu Zofia /czytaj: przed porodem/, teraz robi fugi – przed ciążą moja specjalność - na klatce schodowej do mamy). Do tego, ze względu na godziny działania urzędów na mojej głowie są sprawy związane z leczeniem synka, czy przyłączem wody (projektant, MZD, firma, która wykonywała drogę przez którą przechodzimy, sąsiedzi, którzy muszą wyrazić zgodę, żebyśmy się przyłączyli etc.), codziennie wypada jakieś spotkanie. 
I tu w tym małym tygielku, czeka nas (mnie) impreza parapetówka nr 3. Ale mi się nie chce! Wino grzane mam nadzieję, że rozgrzeje atmosferę (pytanie, kto go będzie pił o czym za chwilę), ale to impreza troszkę na siłę, dla rodziny (pokolenie +1 i wzwyż, czyli rodzice, dziadkowie), wszyscy u nas już byli i to nie raz, ale że żyją naszym remontem, wypada oficjalnie też ich zaprosić na parapetówkę. Po stronie męża, a zwłaszcza mojej siostry to towarzystwo popisujące się między sobą tym jak to nie piją (żeby była jasność, nienawidzę upijania się i chamstwa do jakiego to prowadzi, ale odświętnie wino do obiadku, aperitif, czy piwko do grilla, poprawiają tylko smak jedzenia i nastroje – pić trzeba umieć i umieć się tym cieszyć, a nie robić aferę, że pół kieliszka martini się wypiło i jak to bardzo ma się już dość, to takie przeciwieństwo tego co robią studenci popisujący się tym ile to mogą wypić i jak ich sponiewierało). Nasi już-dawno-nie-studenci rozmawiają na dodatek o 1. dzieciach, 2. pogodzie, 3. o dzieciach (o dzieciach rozmawiają prawie bez przerwy). Zapowiada się wieczór stulecia. Choć czasami jak człowiek spodziewa się katastrofy to następuje miłe zaskoczenie, może i tym razem? We will see.
 ogródek 21-09-2014

A za oknem pierwszy dzień jesieni w stylu muminkowej Buki, szaro-buro-ponuro, siąpi już chyba całe stulecia. Jak przed południem wychodząc z domu zobaczyłam na komórce temperaturę odczuwalną (5 stopni C) to zrobiło mi się źle. Podwinęłam ogonek i wróciłam po kurteczkę zimową. Premierowo w tym roku. Mąż wczoraj zapytał, czy ma włączyć w domu ogrzewanie, powiedziałam, że jeszcze nie, ciekawe ile wytrzymamy – to będzie nasz pierwszy sezon zimowy w domu, w zeszłym roku, w mieszkaniu w bloku (środkowe, ocieplone, okna na południe) mimo wyłączonego ogrzewania mieliśmy nawet 25 stopni w środku zimy, jesteśmy więc troszkę rozpuszczeni pod tym względem. Teraz w domu mamy 19 stopni i to chyba jest znośne dla nas minimum.
Taka pogoda sprzyja czytaniu. Moja kolejna książka, pochłonięta w towarzystwie rozgrzewającej Earl Grey Lipton z miodem i cytrynką to Szyfr Szekspira, Jennifer Lee Carrell. Jak zwykle z biblioteki. W moim domu rodzinnym kupowało się książki, całe ściany w nich tonęły. Jest w tym i urok, i pewna duma, ale do tego kurz i zajęte miejsce, częściowo przez pozycje, do których nigdy się nie wraca. Co jakiś czas nie wytrzymam i kupuję książkę, jednak lekkie kryminały, które czyta się hurtowo, jeden raz w życiu, wypożyczam. Zawsze idę do półki z kryminałami, ale ostatnio natrafiam na takie, które mogłyby leżeć w innej części biblioteki np. Biblioteka Cieni Mikkela Birkegaarda, o której ostatnio pisałam to również fantastyka (w dużym uproszczeniu to świat nadawców i odbiorców, którzy czytając mają zdolność manipulowania treścią książek jaka dociera do innych), a Morderczy dotyk Beverly Barton to... romansidło w dużej mierze. Natomiast Szyfr Szekspira stanowi przegląd prac Szekspira ubrany w fabułę beletrystyki z dopisanym wątkiem kryminalnym. Polecam zwłaszcza osobom, które dobrze znają dzieła Szekspira, książka wtedy będzie jeszcze bardziej wciągająca.

 Jeszcze w niedzielę mieliśmy cudowny dzień z synkiem w ogrodzie – zbieraliśmy ostatnie kwiaty, pierwsze kolorowe liście, żołędzie, które nie wiadomo skąd się u nas wzięły, orzechy i zagubiony kasztan. Wąchaliśmy zapach dojrzałych winogron, płosząc z nich kosy. Nie chciało się do domu wracać. Dziś nie chciało się z domu wychodzić. Czekam na złote babie lato, październik to taka obietnica dająca szansę na urokliwe spacery do lasu w Jaworze Nałęczów, czy na przejażdżkę Przegibkiem, kiedy okolice Magurki są najpiękniejsze. Jeszcze wszystko przed nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates