/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

sobota, 27 lutego 2016

sobota bez sprzątania


Mam Wam tyle do opowiedzenia i nie wiem, czy kiedykolwiek mi się to uda. Przede wszystkim zależy mi na spisaniu wiedzy z nowych szkoleń, z zarządzania projektami, z kolorów Insight i z metodyki facylitacji. Nie mam czasu opisywać na bieżąco wszystkiego bo przynajmniej raz na tydzień coś się dzieje, a w weekendy…W weekendy żyjemy, zbyt intensywnie, żebym miała czas na zgranie zdjęć, na przelanie na papier najciekawszych, a zarazem nadających się do upublicznienia wspomnień;-)


Lotnisko w Bielsku-Białej, miejsce naszych spacerów "po pracy", kiedy tylko nie wieje, ponieważ na otwartej przestrzeni wiatr ma gdzie się rozszaleć.
Wpadł mi pomysł na nową książkę. Kryminał pisany z perspektywy 5 najlepszych przyjaciółek, wszystkich uwikłanych w zbrodnię. Wszystkich odpowiedzialnych za jakiś punkt zwrotny historii, bez którego nie doszłoby do tragedii. Ale na to tym bardziej nie mam czasu. Moje dzieci dużo bawią się same, ale jak tylko siadam przy komputerze, wiszą na mnie. Chyba wszystkie mamy małych dzieciorków to znają. :-)

Stoki na trasie Szczyrk - Wisła - Ustroń





Ten słoneczny weekend spędzamy w Szczyrku. Bez noclegu, bo to blisko naszego domu, ale i tak klimat ferii nam się udziela. Jest słonko, trochę śniegu cała nasza czwórka w doskonałych nastrojach, dziś jeździliśmy na rowerach wzdłuż Wisły. Wraz z kolejnym weekendem zaczyna się nasz wiosenny maraton imprez. W przyszłą sobotę mam w domu 16 osób, a w niedzielę 18, więc na pewno się nie odezwę, za to później obiecuję serię zdjęć z tortami. :-)


Szczyrk

Trochę nam się nie udały Walentynki, jak wiecie obchodzimy takie święta na zasadzie pretekstu do sprawienia sobie przyjemności. Miała być restauracja i kino, ale Józio złapał anginę i zostaliśmy z nim w domu. Za to dostałam książkę i tulipany i od razu było wyjątkowo. :-)





Macie tradycję sprzątania w sobotę? My, tak nie do końca. Jeżeli jesteśmy w domu, to faktycznie jest to dzień porządniejszych porządków, gotowania zupy (zawsze robię z nadwyżką rosół, tak, żeby zamrozić 1 słoik i później w tygodniu mieć bazę do innej zupki gotową), podlewania kwiatków, czy ogarniania ogrodu. Ale jak tylko pogoda pozwala, to wybywamy w świat i sprzątamy z wyprzedzeniem w tygodniu. Dziś zdecydowanie wolałam mieć ferie od codzienności i cieszyć się wolnym, pięknym dniem na deptaku w Szczyrku.


Read more ...

niedziela, 14 lutego 2016

Pocztówka z włoskiej willi

Jak zapakować słońce i włoskie małżeństwo gospodarzy, gotujących jak marzenie do walizki, wracając do domu, gdzie brudny śnieg i halny przewrocil nam drzewo...










 Dynie... konfitury, zaprawy, domowe zupy. Włoska pasja (polska coraz to częściej też).
 Schody prowadzą do zabytkowej kaplicy

 Latem, na patio toczy się życie

 A zimo, przy kominku...


Nawet miotły mogę być dekoracją
Read more ...

sobota, 13 lutego 2016

Pocztówka z mojego magicznego pokoju w Lombardii










Mój magiczny pokój i łazienka inspirowane drzewami. W słonecznej Italii.



Czytanie w hamaku... Przeczytałam całą książkę Lizy Marklund Prime Time objadając się gruszkami i domowymi przetworami willi. Czwarta z serii o dziennikarce Annice Bengzot. Liza pisze... dosłownie, trochę fizjonomii, trochę emocji, dużo demonów przeszłości, a w to wszystko wprowadza wątek kryminalny, który wydaje się mocno bazujący na tym co mogłoby się wydarzyć na tle życia współczesnej Szwecji.
Read more ...

niedziela, 7 lutego 2016

szału ni ma

A to wspomnienie czwartku... 

Koleżanka pisze do mnie sms: "Emila, a co wy porabiacie? Wy to zawsze tak ciekawie spędzacie weekendy".Taa... Nie tym razem. W ostatni weekend karnawału, dla równowagi w przyrodzie, robimy wielkie NIC. Fakt, faktem, że plany były inne. W sobotę faktycznie mieliśmy iść na imprezę, ale najmłodszy z gospodarzy się rozchorował i wszystko w ostatniej chwili odwołano, a w niedzielę planowaliśmy sanki na Białym Krzyżu, tymczasem Halny znowu szaleje w górach i nie ma sensu pchać się wyżej nad poziom morza.

Sobota była słoneczna, więc wybraliśmy się na rowery. Taką panie mamy zimę (z czego się cieszę). A wieczorem wszystko co spaliliśmy, nadrobiliśmy jedzonkiem (roladki z camembertem, grzybami i suszonymi pomidorami), a do tego "modra kapusta" (połowa moich korzeni wywodzi się ze Śląska, a druga z Lubelszczyzny, wybuchowy miks, bardzo przeciwne "postawy") i nieczęste u nas, jednak lubiane bomby cholesterolu: frytki :-)

Na dziś planujemy W głowie się nie mieści i popcorn domowej roboty. Przydałoby się też spakować, bo już jutro będę w o wiele cieplejszym kraju, w którym teraz jest zimniej niż w Polsce (a to pech).






Read more ...

środa, 3 lutego 2016

Tutaj


Wspomnienie śniegu sprzed tygodnia:
wieczór
poranek
Weekend. Za oknem, to obrazki jak malowane (pomijając wszędobylskie błoto i suche patyki bez liści), a jak wyściubiliśmy nosy na zewnątrz (w sobotę zeszłą wróciłam z Lublina, spędzam tam 4 dni / miesiąc) wiatr Halny. Podwinęliśmy ogonki i spacer rodzice+dzieci+pies zminimalizowaliśmy do wypadu nad nasz stawik (oczko wodne z mostkiem). Tylko pies został dłużej w ogrodzie. U nas koło Beskidów tak jest często. Wiatr taki, że dachy urywa, nie wspominając o czapkach na głowach, więc co z tego, że słonko i 12 stopni było?
Nad polami stada wron. Lubimy je. W domu karpatka z Delekty (pierwszy raz robiłam coś "proszkowego"), pomidorówka i kotlety. Pasują do tej ni wiosny ni zimy. W tym tygodniu nie mam delegacji, nie żeby było bez atrakcji, bo czekają mnie dwa dni szkolenia, ale stacjonarnie, za to cały przyszły tydzień spędzam na delegacji w Toskanii. Ciekawe czy tam już wiosna?
Przez moje szkolenia, a męża koncerty rozsiane po całej Polsce, żyjemy z kalendarzem. Ja mam książkowy (mówię o życiu prywatnym), a mąż w telefonie. Do końca roku już całkiem mocno rozpisany. Staramy się nie zazębiać. Zosią opiekuje się moja Mama, z dojazdem 9,5 godziny na dzień, więc checmy nie przedłużać już tego czasu. Józio w przedszkolu. W tym tygodniu dwa razy miał występ, raz dla dziadków, raz dla rodziców. Dzieciaki odgrywały przedstawienie. Było super:-)
Józek uwielbia przedszkole, muszę przyznać, że my też jesteśmy zadowoleni. Państwowe przedszkole, bardzo otwarte i zdroworozsądkowe, dzieciaki mają płatne (jeszcze rok temu były refundowane z UE) zajęcia dodatkowe, ale płaci się po kilka złotych: logorytmika, lekcje tańca, dogoterapia, po zajęciach basen. Za darmo od maluszków język angielski. Bal z każdej możliwej okazji, raz w miesiącu grupa teatralna ich odwiedza, a w cieplejszych miesiącach często odbywają się wycieczki. Jedyny minus, jaki widzę to według mnie za rzadko wychodzą na podwórko. Pogoda musi być idealna żeby to robili, a tak to panie nawet nie ukrywają, że przeraża je ubieranie takiej bandy, a dzieci mimo, że potrafią się ubrać, czekają na pomoc. Taki wiek.
Read more ...

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates