Będąc w ciąży z Józkiem pracowałam do ostatniego miesiąca. Na sam dziewiąty miesiąc ciąży zdecydowałam się zostać w domu. Czułam się dobrze, ale
ciężko mi się spało i siedziało. 8 godzin za biurkiem bardzo męczyło
z wielkim brzuchem, malec podduszał. Podobny plan pracy jak najdłużej się da mam z
dzidzią Dwa, ale teraz na chwilę lekarz dał mi zwolnienie. Przy
drugim maluchu jest inaczej. Nie ma kiedy o siebie zadbać, zrobić
popołudniowej drzemki, poćwiczyć, zrelaksować się. To wszystko osłabia. No i jeszcze
jedna odmiana – Dwójka jest w ułożeniu pośladkowym co objawia
się dyskomfortem, który nasila się przy siedzeniu. Masz Ci los,
mam nadzieję, że jednak zmieni pozycję, bo jak nie oznaczałoby to
cesarkę, a ja wolałabym poród naturalny (poród był koszmarem,
ale właściwie zaraz po nim zaczęłam się dobrze czuć, sama
chciałam zawołać gości z najbliższej rodziny w dniu porodu, mimo
że tego nie planowaliśmy wcześniej).
Innymi
słowy mam teraz chwilę czasu i dużo ochoty na spacery i poczytanie czegoś
mądrzejszego niż kryminały, które „połykam” na co dzień.
wspomnienie słońca z Warszawy, czerwiec 2014
Książkę
Kena Wilber, Jeden
smak. Przemyślenia nad inteligencją duchową Wyd.
J.Santorski&CO, 2000 r., dostałam od koleżanki, która na imię
ma jak jedna z moich ulubionych reporterek, Eliza Michalik. Uwielbiam
jak po książce widać, że żyje – jest opatrzona komentarzami,
popodkreślana. Ta taka jest. Moja Eliza interesuje się Buddyzmem,
medytacją, wyciszeniem. Ja socjologią. Dokładnie odwrotne
fragmenty książki podkreśliłabym jako najciekawsze. I to jest
piękne i ciekawe :-)
s.
116-117 o integralnym poglądzie
-
praktyczna zasada mówi, że ludzie, nie poszarzeją swoich poglądów
o więcej niż 5% za jednym razem, nie da się ich więc od razu
skłonić do zmiany przekonań, dlatego jeżeli weźmiemy pogląd A,
B i C (np. Freud vs Piaget vs Budda) i powiemy, że wszystkie są
równie ważne, bo wszystkie pomagają zrozumieć świadomość (wg
zasady integralnego poglądu), zwolennicy poszczególnych poglądów
nie będą ci dziękować, będą na Ciebie równie wściekli;
s.
216 zasada tożsamości
-
skrajny postmodernizm pogrążył się w esencjaliźmie do tego
stopnia, że uznaje, zasadę: musisz być kobietą, żeby cokolwiek o
kobietach wiedzieć, Indianinem, żeby móc na temat Indian się
wypowiadać, nastała regresja od postawy światocentrycznej do
postawy etnocentrcznej i na pierwszy plan wysunęła się zasada
tożsamości jako rządząca w dyskursie społecznym
s.
243 postliberalna duchowość
-
liberalizm i nauka wraz z religią mogą iść w parze przy
bezforemnej świadomości (bez formy mitycznej, bo to o nią toczy
się spór rozumu z religią, mimo że ma drugorzędne znaczenie)
s.
252 kreatorzy kultury i duchowość objaśniająca
-
raport Paula Raya Świat
kultury integralnej głosi
tezę, że powstaje nowa, bardziej przemawiająca do mas kultura
integralna, tworzona przez tzw. kreatorów kultury, którzy stanowią
aż 24% w przypadku amerykańskiego społeczeństwa. Są to przede
wszystkim przedstawiciele klasy średniej i wyższej klasy średniej,
którzy reprezentują nie duchowość przemieniającą (typową dla
religii), a duchowość objaśniającą (nie transcendencja self, a
sposób nadania temu znaczenia). Koncepcja ta sięga do poglądu
religii obywatelskiej z lat '50. Parsons, Shils i Bellah
zaobserwowali, że niektórym amerykańskim zdarzeniom historycznym
oraz cechom narodowym zaczęto nadawać wymiar świętych. Jest to
współczesna kontynuacja idei Narodu Wybranego.
s.
356-359 liberałowie, konserwatyści i ewolucyjny łuk
-
Jan Jakub Rousseau głosił pogląd, że natura jest dobra, kultura
przygniata, dlatego małe dzieci są dobre (ciekawe dlaczego
wszystkie swoje oddał do sierocińca?), a instytucje społeczne nie
powinny zakłócać i tłumić tego dobra, pogląd ten tzw.
uzdrowienie, retro romantyzm, stanowi podwaliny poglądów
liberalnych, na drugim biegunie znajduje się konserwatyzm, głoszący
wzrost ku wyższej moralności, jego klasyk Thomas Hobbes głosił
„wzrost do dobra”, społeczeństwo obywatelskie przezwycięża
stan dzikiej natury, w której chodzi tylko o przetrwanie, małe
dzieci są egocentryczne, a instytucje powinny poszerzać ich ciasne
poglądy (ciekawie odzwierciedla to książka Władca
Much, Williama
Goldinaga). Tzw. ewolucyjny łuk harmonizuje oba te poglądy.
P.S. Dzisiaj
był „TEN moment”. Zrobiłam sobie dobrą herbatę zieloną z miodem i cytryną, usiadłam przy
laptopie, żeby pisać i zerknęłam przez okno, za którym pada
deszcz. Pies o dziwo spokojnie ułożył się koło moich nóg (nasz
labradorek ma ADHD). I poczułam, że to ta chwila, którą sobie
wyobrażałam, kiedy przeprowadzka wydawała mi się odległą
wiecznością.