Styczeń 2012 Wk 31 ciąży#1
Piątek. Kupiliśmy pierwsze coś
dla dziecka! Wózek! Dzisiaj zdałam test z bezwzrokowego pisania na
komputerze i obiecałam sobie tak pisać. Właśnie szlag mnie trafia
bo zamiast o tym co chcę napisać myślę o położeniu liter na
klawiaturze. A świat żyje katastrofą statku Costa
Concordia....
Sobota. 8:30 pobudka, mąż
odkurza, ja robię szybkie śniadanko, a potem c z e k a n i e do 12:00 na
księdza, który chodził z kolędą. Po wszystkim pojechaliśmy do
naszego remontowanego domu, czasu starczyło tylko na to, żeby
zacząć czyścić dawną bibliotekę z rzeczy. Obiadek u Mamy i do
szkoły rodzenia, na zajęcia, które nas ominęły wcześniej, z
kąpania lalek :-) Wróciliśmy do domu na kolację. O 19
pojechaliśmy do knajpki Oskar, na Starym Rynku w Bielsku, spotkać
się z moją koleżanką z LO i jej mężem, teraz mieszkają we
Wrocławiu. Koleżanka promieniała – mąż to doktor na jej byłej
uczelni, że tak powiem, zgrabnie go upolowała. Teraz oboje wierni
korporacjom z korposlangiem, fajnie się ich razem słucha. Fani gier
RPG.
Niedziela, spokojniej, leniwiej?
Gdzie... 9:00 pobudka, śniadanko, z pyszną piaskową babką, którą
dostaliśmy od Mamy oraz kanapeczkami, 11:00 kościół, potem
cmentarz, następnie popędziliśmy odwiedzić dziadków męża.
Porwaliśmy psiaka na spacer, potem wróciliśmy na resztki z
wczorajszego obiadku u mojej Mamy (zupa ziemniaczana, buraczki na
ciepło – uwielbiam je – puree ziemniaczane, kotlet drobiowy i
ciasto z jabłkami), posiedzieliśmy chwile, a następnie zabraliśmy
psa na drugi, krótszy spacer i na noc do nas do mieszkania w bloku.
Pewnie ostatni raz – w nocy dostałam ataku alergii, jestem
uczulona na sierść psiaka, a w ciąży objawy się nasilają, więc
dosłownie się dusiłam. Przed snem poczytałam sobie o szwedzkich
dzieciach (brudne dziecko to szczęśliwe dziecko) i poirytowałam
się na męża – dogryza mi, że za mało ćwiczę i obniża moje
mizerne poczucie wartości.
Z
inności w czasie 31 wk ciąży#2: świat żyje Islamskim Państwem i
pomysłami Putina na Ukrainie, choć to nie news dnia. Dawno nie byłam posiedzieć w
knajpce, tęsknię za tym!!! A wspomniana koleżanka niedawno rozwiodła się z mężem Doktorem i już wylizała rany robiąc patent na nurka z nowym przyjacielem. Nasza labradorka mieszka w tym samym domu co my, do którego przeprowadziliśmy się z bloku w te wakacje (choć śpi w nocy w mieszkanku mamy). Z budzikiem wstajemy o 8:00 (nasz synek chyba czuje zbliżające się pobudki do przedszkola bo nagle ma potrzebę spania do 10 rano). Z "nieinności" - zszokuję Was, też coś o
dzieciach przeczytałam ;-)
Przygotowując
się do bycia rodzicem przeglądałam blogi i fora, ale zdecydowałam
się tylko na przeczytanie jednego poradnika (Język
niemowląt
Tracy Hogg, Melinda Blau). Nie znoszę konwencji językowej poradników. Józek był zgodnie ze wskazówkami Tracy Hogg
wychowywany przez pierwszy rok życia i był bardziej zdyscyplinowany
niż teraz :-) Teraz kierujemy się intuicją, rozmawiamy i mówimy o
naturalnych konsekwencjach zachowań. Zobaczymy co z tego wyrośnie;-)
Czasami zdarzy mi się coś podczytać ze strefy „parentingowej” ale jest to już bardzo rzadkie i częściej kieruje mną ciekawość socjologiczna niż rodzicielska. Ostatnie dwie lektury to czytany jakiś czas temu artykuł o kreatywnym wychowaniu dzieci (bezstresowe wychowanie odeszło już do lamusa, teraz należy podążać za nieokiełznaną wyobraźnią dziecka i nie robić mu „ram” w głowie wg tekstu w Personel i Zarządzanie). Wczoraj przebrnęłam przez lekturę drugiego artykułu, który traktuje o rodzicielstwie bliskości (magazyn Coaching „Rodzicielstwo bliskości: Zafiksowani,zachustowani?”). Oba teksty są bardziej naukowe niż z serii "poradnik tresera własnego dziecka", więc niedzieciatych też zachęcam do lektury:-) na oba natrafiłam ponieważ systematycznie i Coaching, i Personel i Zarządzanie czytam systematycznie. Przyznam, że nie przebrnęłabym przez całe pismo z serii Magazyn Dziecko (nie udało mi się to nawet w poczekalni u lekarza, gdzie byłam u skraju desperacji z nudów).
Czasami zdarzy mi się coś podczytać ze strefy „parentingowej” ale jest to już bardzo rzadkie i częściej kieruje mną ciekawość socjologiczna niż rodzicielska. Ostatnie dwie lektury to czytany jakiś czas temu artykuł o kreatywnym wychowaniu dzieci (bezstresowe wychowanie odeszło już do lamusa, teraz należy podążać za nieokiełznaną wyobraźnią dziecka i nie robić mu „ram” w głowie wg tekstu w Personel i Zarządzanie). Wczoraj przebrnęłam przez lekturę drugiego artykułu, który traktuje o rodzicielstwie bliskości (magazyn Coaching „Rodzicielstwo bliskości: Zafiksowani,zachustowani?”). Oba teksty są bardziej naukowe niż z serii "poradnik tresera własnego dziecka", więc niedzieciatych też zachęcam do lektury:-) na oba natrafiłam ponieważ systematycznie i Coaching, i Personel i Zarządzanie czytam systematycznie. Przyznam, że nie przebrnęłabym przez całe pismo z serii Magazyn Dziecko (nie udało mi się to nawet w poczekalni u lekarza, gdzie byłam u skraju desperacji z nudów).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz