/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

niedziela, 17 lipca 2016

Kaloryczny weekend


Mieliśmy testować namiot i spać w nim w weekend. Spontanicznie kupiony w poniedziałek na rzecz przetestowania A1 i planu przejechania trasy Besidy-Jelitkowo w Gdańsku w 5,5 godziny. Mieliśmy dziś pojechać do Zakopanego (to chyba klucz- 3 podejście, 3 raz tragiczna pogoda).


Ba! Nawet już znając wynik rozgrywki nadzieja vs rzeczywistość na rzecz rzeczywistości (zimno, szaro, siąpi) mielismy pojechac do hotelu Gołębiewski na baseny i co? Zero miejsc na parkingu. Basen pełny. No to moze kino? Brak opieki dla Zosi, a jest jeszcze za mała na takie atrakcje. Cóż pozostało? Gry planszowe (Zosia i Józek uwielbiają rzucać kostką) i... dogadzanie sobie jedzonkiem. Wczoraj rosolek i tortille, a dzis żurek i roladki z camembertem i suszonymi pomidorami. Do tego ciasto, naleśniki i co najbardziej zgubne: miody, likiery i mój ukochany krem z migdałów przywiezione prosto z Sycylii. Niebo w gębie i miliard kalorii.
Read more ...

środa, 13 lipca 2016

Przystanek Warszawa












Droga powrotna z mojej szkoły w Lublinie na Podbeskidzie. Tym razem przez Warszawę w czarnym Audi A6, ze zdecydowanie przekroczoną prędkością i niezwykłą kobietą za kierownicą (po drodze zdążyła złamać wszystkie możliwe przepisy, w tym poderwać trzech policjantów na służbie, co chyba też nie jest legalne;)… Następnie trasa Warszawa-Bielsko, czas na przemyślenia, wyciszenie i poukładanie sobie wszystkiego w głowie.



widok z pociągu
Read more ...

piątek, 8 lipca 2016

Programowanie neurolingwistyczne - hipnoza w Lublinie


Pijalnia piwa PERŁA z Lublina. Rozkosznie.
Odkryłam nową pasję. Po kryminałach i podróżach motyle w brzuchu czuję na myśl o… hipnozie. To jej poświęciłam 4 dni pobytu w Lublinie w mojej szkole NLP. I mało mi!
 I proszę - jak zawsze w okresie wakacyjnym gigantyczna kolejka do Intercity. Dworzec Główny w Bielsku-Białej, jak Dworzec Wiedeński.


Skutek uboczny 4 godzin czekania na pociąg to dwie pary nowych butów z Wenecji. Tak to jest jak się czeka na dworcu w Katowicach przylegającym do galerii handlowej. Wakacje PKP - bak miejsc w tym, w którym planowałam jechać.


Właściwie to hipnoza jest dla mnie zbędnym słowem, bo kojarzy się z estradowym show. Lepszy jest trans. Prawdziwy głęboki trans generatywny to mistrzostwo. Mamy dwóch trenerów, małżeństwo, oboje super ale tylko trener umie tak głęboko poprowadzić osobę, że jedna z koleżanek nie umiała otworzyć oczu po hipnozie mimo że chciała (wybudził ja). To nie jest tak ze można każdego zmusić do do wszystkiego i spojrzeniem czy trikiem zahipnotyzować, bo kasjerki hipnotyzerom wypłacałyby w bankach majątek, a coś takiego nie istnieje.





Tak teraz wygląda Lublin - pomidorki ozdabiają ganki, słonko świeci, a drzewa stylizuje się na obraz (trochę mi ich szkoda, to takie "nienaturalne")


Mnie hipnotyzowała trenerka, więc nie weszłam aż tak głęboko ale byłam w transie i... okazało się ze dobrze go znam. To jak świadome śnienie. Widzisz, ja nigdy nie mam koszmarów bo jak zaczyna mi się coś złego śnic, jakby przez sen przypominam sobie ze "przecież śni mi się to" i mogę coś z tym zrobić, zmienić to. Osoba w hipnozie dalej myśli ze ma kontrole, najczęściej z siły hipnozy dopiero zdaje sobie sprawę, kiedy np ma wstać i nie wie jak to się robiło czy przypadek z zajęć, ma coś powiedzieć i szuka gdzie właściwie ma usta, a z nich wydobywa bełkot. Kiedy zobaczyłam to na zajęciach, przyznam, że zrobiło to wrażenie.



Moje chwile sam na sam ze sobą. Pokój hotelowy. A, że spałam w hotel - restauracja Trybunalska, to zarazem najlepsza kawa na wschodzie Polski.


Samemu można dokonać autohipnozy. Nie ma ryzyka ze się nie wybudzisz, bo jak się wejdzie za głęboko wpada się w zwyczajną drzemkę.

Sama hipnoza nic nie daje (jak chwila relaksu) ale wykonując pracę z osobą w hipnozie  (czy jak to prymitywne plemiona mają, w hipnozie dokonują rytuału przejścia) jest to o wiele silniejsze bo pracujesz bezpośrednio z podświadomością, a nie umysłem poznawczym, który często nie pozwala się skupić bo analizuje wszystko.  A pracować można nad wszystkim, od wizualizacje (czyli przykładowo realizacja celów businessowych) po pracę z lękiem czy nastawieniem. Każdy ulega hipnozie ale tu kwestia sprawności hipnotyzera. Ja jeszcze nikogo bym nie umiała wprowadzić w trans. Ale głęboki relaks, to już co innego…






Śniadanie - Lunch (moje ulubione wino, z zielonymi refleksami, oraz sałatka skandynawska z łososiem i awokado) - kolacja, tu racuchy.




Euro 2016, kibicowaliśmy! Polska vs Portugalia, piękny mecz, mimo wszystko.
Read more ...

środa, 6 lipca 2016

Do końca świata w remoncie i jeden dzień dłużej






Patrząc na szklankę do połowy pełną mogę powiedzieć, że dużo się nauczyłam, że jestem świetnym House Managerem, a na dodatek sporo umiem własnymi rękami zrobić (fugowanie, malowanie). Patrząc na szklankę do połowy pustą mam poczucie, że nasz remont nigdy się nie skończy. To nasza decyzja. Mimo, że przedpokój, ocieplanie i otynkowanie budynku, zrobienie kotłowni i spiżarni, a nawet uporządkowanie połowy ogrodu, która teraz stanowi poremontowe gruzowisko, to wszystko stanowi tylko część pilnych i ważnych spraw do zrobienia, my żyjemy. Jeździmy na wakacje, wycieczki, koncerty, zapraszamy znajomych. Kalkulujemy, zmniejszamy koszty, ale mimo wszystko korzystamy z życia. W konsekwencji po 2 latach mieszkania (yeh! jesteśmy po rocznicy 1 lipca) dopiero ostatnia żarówka zmieniła się w lampę i pojawiły się firany w oknach. Kiedy robiliśmy parapetówkę dwa lata temu, dom był tak pusty, że aż niosło się echo. Stopniowo go upiększamy i kończymy. I jasne, że nowe cieszy, ale 1000% wolelibyśmy mieć dom na tip top wprowadzając się i zakończone kalkulowanie „co możemy dokupić w tym miesiącu”.





Read more ...

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates