Oby Nowy Rok 2016 spełnij wszystkie Wasze oczekiwania, te
wypowiedziane i niewypowiedziane.
2015 to dla mnie rok
INNY. Domowy, pełen radości z bliskich, ogromu miłości, leniwych poranków,
czasu na cieszenie się domem i rodziną, rok z codziennymi spacerami i licznymi, rodzinnymi
wycieczkami. Jednocześnie rok 3 dużych porażek, 3 marzeń o które zawalczyłam
ciężką pracą, w których za każdym razem byłam o włos od realizacji, ale to
ostateczny wynik się liczy. Zero jedynkowo wychodzi nic, nawet jak było się
blisko.
Za to mogę się pochwalić,
że zrealizowałam postanowienia zeszłoroczne. Po pierwsze wyciszyłam się i zmniejszyłam
poziom analizowania, roztrząsania spraw i obwiniania się (nie żebym dalej tego
nie robiła, ale jest trochę lepiej). Po drugie wreszcie, po wielu latach wróciłam też do
regularnych ćwiczeń, na siłowni pilates, a zamiast porannej jogi, z której
musiałam zrezygnować po powrocie do pracy, kwadrans jogi 3 razy w tygodniu w
domu przed snem (moja ściąga z Basią Lipską http://www.portalyogi.pl/produkty/akademia/pokonaj-bol).
Moje postanowienie
na 2016? Jest, a jakże:
Doceń to co masz!
Czasami w tym
samorozwojowym pędzie, za często prosimy Boga o coś nowego, a za rzadko
dziękujemy mu za to co mamy.
W tym roku spędzamy Sylwestra ze śniadaniem z moimi dwiema
przyjaciółkami i ich rodzinkami (dzieciaki w wieku Zosi, Józek będzie pewnie
dowodził małą armią).