/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

środa, 30 grudnia 2015

Sylwester, Nowy Rok, mocne postanowienie



Oby Nowy Rok 2016 spełnij wszystkie Wasze oczekiwania, te wypowiedziane i niewypowiedziane.

2015 to dla mnie rok INNY. Domowy, pełen radości z bliskich, ogromu miłości, leniwych poranków, czasu na cieszenie się domem i rodziną, rok z codziennymi spacerami i licznymi, rodzinnymi wycieczkami. Jednocześnie rok 3 dużych porażek, 3 marzeń o które zawalczyłam ciężką pracą, w których za każdym razem byłam o włos od realizacji, ale to ostateczny wynik się liczy. Zero jedynkowo wychodzi nic, nawet jak było się blisko.

Za to mogę się pochwalić, że zrealizowałam postanowienia zeszłoroczne. Po pierwsze wyciszyłam się i zmniejszyłam poziom analizowania, roztrząsania spraw i obwiniania się (nie żebym dalej tego nie robiła, ale jest trochę lepiej). Po drugie wreszcie, po wielu latach wróciłam też do regularnych ćwiczeń, na siłowni pilates, a zamiast porannej jogi, z której musiałam zrezygnować po powrocie do pracy, kwadrans jogi 3 razy w tygodniu w domu przed snem (moja ściąga z Basią Lipską http://www.portalyogi.pl/produkty/akademia/pokonaj-bol).

Moje postanowienie na 2016? Jest, a jakże:

Doceń to co masz!

Czasami w tym samorozwojowym pędzie, za często prosimy Boga o coś nowego, a za rzadko dziękujemy mu za to co mamy.
W tym roku spędzamy Sylwestra ze śniadaniem z moimi dwiema przyjaciółkami i ich rodzinkami (dzieciaki w wieku Zosi, Józek będzie pewnie dowodził małą armią).
Read more ...

środa, 23 grudnia 2015

Święta, święta

 
Życzę Wam wszystkim radosnych świat, w atmosferze jak z bajki, w otoczeniu bliskich i z spokojem w sercu i głowie.

My spędzamy te święta inaczej niż zwykle, choć i to „zwykle” w przeciągu lat zmieniało się. W Wigilie razem z moją Mamą odwiedzamy teściów, Boże Narodzenie świętujemy u mojej Mamy, a drugi dzień świąt u nas (co pokrywa się z naszą tradycją), jednak tym razem robimy wszystko w towarzystwie moich kuzynów z Wiednia, którzy zatrzymują się u nas na tydzień.

Bardzo lubię Wigilię u teściów, tak jak w moim domu rodzinnym modlimy się przed kolacją, potem jemy posiłek z 12 potraw, a każdy musi z każdej coś skosztować, następnie kolędujemy i otwieramy prezenty. Jest wesoło, smacznie, kolorowo i w licznym towarzystwie.

Ponieważ podobała mi się bardzo Wigilia wg. tradycji z mojego domu rodzinnego, namówiłam Mamę, żebyśmy w Boże Narodzenie jedli to co było na wigilijnym stole u nas. Moja Mama robi moczkę i makówkę (śląski rarytas), barszcz czerwony z uszkami, kapustę z grzybami, smaży karpie i sumy po wcześniejszej marynacie ich w maślance, oraz sałatkę warzywną, a ja ciasta: sernikobrownie, babka z pomarańczą i makiem, piernik i ciasteczka korzenne. Po rybki jeździmy do stawu, na miejscu są patroszone i nie męczą się w transporcie. Po pierogi i uszka jedziemy do ciotki, domowe, pyszne.

A 27/12 wybieramy się do eleganckiej restauracji, gdzie mój mąż będzie miał koncert kolędowy. Już nie mogę się doczekać.

Choinki w domu mamy 3, ta najważniejsza jest prawdziwa, pachnąca i sypiąca igliwiem ;-)



 




Read more ...

wtorek, 22 grudnia 2015

bywa się, bywa




Czasu brak. Nie, nie przez łączenie pracy i opieki nad dziećmi (choć oczywiście to też), nie przez przygotowania świąteczne (piernik gotowy, dywany poprane), ale… przez obchody naszej zimowej rocznicy ślubu (rocznice mamy dwie). A to koncert, a to kino, odkrywamy nasze miasto na nowo. Jak się jest na studiach, zna się wszystkie ciekawe miejsca, gdzie dobrze i tanio karmią, gdzie dobrze grają, gdzie coś się dzieje, potem większość ludzi wypada z obiegu. My odrobinkę teraz nadrobiliśmy:-)
Przy okazji 18/12 obejrzeliśmy 7 część Gwiezdnych Wojen. Dla mnie najlepsza. Skutecznie unikałam zawsze tego filmu, jednak teraz zdecydowałam się oglądnąć wszystkie części (nie w kolejności powstawania, a w kolejności w jakiej toczy się opowieść). I nawet mi się spodobało, choć zwłaszcza w częściach 1-3 stanowczo za długie są dla mnie sceny walki. Nie stałam się maniaczką, ale kiedy się siedzi w kinie wśród zapaleńców, wrażenia są całkiem inne  - kiedy na ekranie pojawił się Han Solo lub roboty R2D2 czy C3PO, widzów ogarnęło wzruszenie, rozbrajające;-)




Read more ...

wtorek, 15 grudnia 2015

harmonogram sprzątania (uciekać!)

Może dlatego, że obiecałam sobie posprzątać strych i szukam wymówek, a może dlatego, że pada deszcz i wolę naświetlić się promieniowaniem komputera zrobiłam przegląd blogów - tych rzadziej czytanych przeze mnie, do których jednak raz na czas wracam. W starociach jednego z nich natrafiłam na temat harmonogramów sprzątania: dziennego, tygodniowego i rocznego (http://niebalaganka.pl/harmonogram-sprzatania-nowa-ulepszona-wersja-lista-zadan-jesienne-porzadki/). Od jakiegoś czasu kołacze mi po głowie, że wkładamy z mężem za mało wysiłku w dbanie o nasz dom, bo od ponad roku mieszkamy w domu, a to większe wyzwanie niż ogarnięcie 32 m2 w dwie godziny, że aż wszystko lśni. Oczywiście wymówki są:
1. Mamy małe, absorbujące dzieciaczki.
2. Ciągle / dalej coś remontujemy, dorabiamy.
3. Lubimy swoje intensywne życie, gdzie do domu wracamy późną nocą.
Jednak jest też potrzeba. Absolutnie nie jestem pedantką, bliżej mi chyba do chomików i „artystycznych nieładów”, jednak to w szafach. A w zasięgu wzroku lubię mieć wszystko względnie poukładane, inaczej czuję się tak jakbym się dosłownie, fizycznie dusiła. Ciężko mi skupić myśli, zmobilizować się do rozwoju, ćwiczeń, pracy. A poza tym podobają mi się te wycackane domki, z kwiatami w donicach przy oknach czy idealnie wypielęgnowanym podjazdem.
Gdybym wygrała w totka (w którego nie gram), to nie miałabym żadnych skrupułów, żeby wynająć kogoś do pomocy, tak jeden raz w tygodniu do większych prac. U nas to brzmi jak jakiś snobizm, ale kiedy mieszkałam we Włoszech, już klasa średnia mogła pozwolić sobie na taki luksus. Zwłaszcza, że kiedy zmobilizuję już moje 4 litery i wymyję wszystkie okna, na następny dzień nie ma po tym śladu, bo mieszkamy koło szutrowej drogi.
Niektórzy jak sprzątając wyciszają się, układają sobie myśli w głowie, a ja irytuję się, że to strata czasu, konieczna, niezbędna ale ile fajniejszych rzeczy mogłabym w tym czasie robić (czytać, pisać, iść na spacer z dzieciaczkami)...

Smycz na deszcz;-)
źródło: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Deszcz-snieg-deszcz-ze-sniegiem-prognoza-pogody-na-9-i-10-kwietnia,wid,16527965,wiadomosc.html?ticaid=115831

Read more ...

wtorek, 8 grudnia 2015

Mikołajki


U nas już klimat świąteczny, czekamy jeszcze tylko na prawdziwą choinkę, dla której jest jeszcze za wcześnie, ale mniejsza, sztuczna stoi już od 6 grudnia, podobnie jak cieszą oko inne dekoracje świąteczne. Włosi ubierają choinki 8 grudnia, a wiele polskich domów robi to w Wigilię. Bardzo tej tradycji nie lubię - choinka cieszy podczas przygotowań do świąt, a nie po nich, w karnawale. Ponad to w Wigilię jest sporo pracy i każde ręce przydają się do przygotowań. Ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia, większość ludzi naśladuje zwyczaje z dzieciństwa, lub układa plan pod swój wolny czas. Oczywiście w drugą stronę, nie trawię żadnych świątecznych oznak w sklepach czy radio przed 11 listopada, później jest mi to obojętne, a od 6 grudnia mile widziane :-)

W niedzielę mieliśmy całkiem spore przyjęcie.


Na gości czekaliśmy z połową pustych talerzy, tym razem obwieściłam, że to impreza składkowa, w postaci namacalnej, tj każdy coś przynosi, zaproponowałam podział wynikający z tego co kto lubi robić w danym domu. Wyszło taniej, sprawniej i ciekawie. My robiliśmy sałatkę z tortellini. Tylko zmywania było po 16 gościach sporo.

Najważniejszy punkt programu - Mikołaj. W czasach, gdy dzieci żyją w dostatku, największa frajda i ekscytacja to czekanie na świętego. My z mężem robimy sobie drobne prezenty rano, ale Mikołaj obdarowuje tylko dzieci. Mamy wyznaczony podział tematyczny, na każde dziecko przypadają 4 prezenty: ubranko, książka, zabawka, inne (przybory higieniczne/przybory szkolne itp itd).

Dla Zosi był to jedyny Mikołaj, dla Józka jeden z 3 - z mojej pracy był w kinie na spotkaniu z Mikołajem i filmie, w przedszkolu był Mikołaj, nas w domu odwiedził też :-) Pewnie w którymś roku zapyta, dlaczego za każdym razem inna ta broda?
Read more ...

piątek, 4 grudnia 2015

brak kota

Wychowywałam się w małym zoo - rybki w akwarium, rybki w stawie, koty (dzikie, dokarmiane przez nas, mieszkały w naszym ogrodzie), dwa cudowne psy jamniki Iris i Sissi, papużki nierozłączki (bo kolega chciał się ich pozbyć), ukochana nimfa Saba. Teraz trochę brakuje mi tego zwierzyńca, choć labradorka jest dobrą reprezentantką świata zwierząt w naszym domu (i dba o to, żebym nie zapomniała, że mam alergię na sierść - oraz na pierze, czy karmę dla rybek...). I badania, i moja obserwacja potwierdzają, że dobrze jak dzieci rosną w stadzie wraz ze zwierzętami :-) Ale kota, domowego, to mi czasem brak... 



Przy chłodach późnej jesieni rekompensuje sobie brak kota herbatką i termoforem (żeby nie było wątpliwości, opieram się o kaloryfer do czytania). Na zdjęciu załapała się pewna stopa...


I książka, niespodzianka - to kryminał, jak prawie zawsze;-) Liza Marklund Studio Sex.
Read more ...

wtorek, 1 grudnia 2015

dzikie peryferia

Zaokienna szaro-burość do nadrobienia imprezami - w perspektywie mamy weekend z koncertem, a kolejny z kinem (bilety na Gwiezdne Wojny już trzeba było wykupić!), za to w ostatnią niedzielę świętowaliśmy w domu znajomych. Kwadrans drogi od nas, a jakby w innym  świecie, dzikszym. Zimniej, wietrzniej, a tam rybacy, myśliwi strzelają, konie i barany się pasą, pola uprawne i nowobogackie domki między starymi gospodarstwami. 





Andrzejki tak troszkę oscylują w klimatach wróżby, czarna magia, a więc nic dodać nic ująć jak odpowiednik Halloween;-) Nasze wróżby Andrzejkowe: pterodaktyl Józka, hart Zosi, fajka do snurkowania taty i żółw mamy ;-)


Read more ...

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates