/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

poniedziałek, 23 września 2013

Part I - Gran Canaria

To były już piąte wakacje w składzie ja mąż, drugie we trójkę. Nie licząc wyjazdu nr 1, zanim moje życie zmieniło się o 180°, po raz pierwszy byłam w stanie osiągnąć spokój i wyciszenie. Wcześniej, mimo że fantastycznie się bawiłam, cały czas w tle głowy miałam miliard problemów, który na mnie spadł po śmierci moich bliskich. Zresztą dodatkowo, wydaje mi się, że jeszcze przed samym wyjazdem udało nam się z mężem poukładać fajniej sprawy między nami. Na dziś: jest mi dobrze, jestem szczęśliwa, chciałabym tylko, żeby wakacje były co kwartał ;-) Tym razem, Gran Canaria, Hotel w miejscowości Maspalomas, ale prawie cały czas spędzaliśmy w Meloneras – tak zadbanego i czystego miejsca jeszcze nie widziałam, a trochę świata już odwiedziłam:-)

 Ślady - tata i syn
Z naszym prawie 1,5-letnim synkiem najwygodniej odpoczywało nam się na basenie, gdzie był też brodzik dla dzieci, w którym mógł swobodnie się bawić. Do plaży i promenady podwoził nas hotelowy busik (dzieki temu, że hotel nie był koło morza, wyjazd był bardzo ekonomiczny). Na jeden dzień wynajęliśmy auto i zwiedziliśmy najciekawsze punkty na całej wyspie. Było cudownie, na dodatek synek fantastycznie zniósł lot i z niemałym rozczarowaniem przyjął powrót do szarej rzeczywistości...
No i stało się. Kiedy wreszcie udało mi się zrelaksować, wróciło do mnie natchnienie pisarskie – wpadłam na pomysł kryminału. Teraz tylko znaleźć czas na napisanie go :-/


Kawiarnia w Puerto Rico

Pocztówka 1. Mikroświat
Po prawek kaktus. Jest większy ode mnie (ponad 177 cm, respekt;-). Kaktus od strony murku, na którym siedzę, nie ma igieł. Zastanawiam się czy to sprawka obsługi hotelowej, a ściślej całej grupy mężczyzn z napisem na koszulce „basenowy”, którzy pilnują czystości i ładu na mikroświecie wokół basenu.
Dziecko siedzi mi na kolanach. Je croissanta i patrzy na odbywający się właśnie, w jednym z basenów mecz piłki nożnej. W grupie niebieskich (czepki) jest jego tata. Synek musi być bardzo śpiący skoro nie rzuca się do piłki, tylko niczym mały stoik kontempluje widok. Myślami jestem tu i teraz. Nie analizuję, nie myślę co powinnam. Jest we mnie totalny spokój. Jest mi dobrze.
 
Pocztówka 2. Jak Lindor dla mózgu.
Klap. Przewracają się karty zegaro-termomentru. „01.09” pojawia się. Ciekawe czy już zawsze, od teraz, pierwszy dzień szkoły będzie mi się z tą chwilą kojarzył? A przepraszam. Dziś jest niedziela. Dzieciaki mają odroczenie wyroku o jeden dzień. W każdym razie, ta chwila warta jest zapamiętania i pieszczenia w umyśle – takie momenty dla mózgu, są jak najlepsza czekolada dla podniebienia.
Siedzę z mężem na kamiennej ławie, za mną idealny trawnik, jak dywan, na nim palmy wyjęte prosto z egzotycznej pocztówki, a za nimi eleganckie ogródki romantycznie oświetlonych restauracji. Przede mną promenada i morze. Na deptaku mężczyzna z gitarą akustyczną gra Spanish Guitar . Dobry jest. Mąż chwyta mnie za rękę, dziecko spokojnie śpi w wózku. Klap „24°C”, klap „21:46”. Jest cudownie.
Jeden z hoteli - parków koło promenady w Meloneras.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates