/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

niedziela, 27 listopada 2016

Etno Andrzejki

Spędzamy ten Andrzejki w niesamowitym miejscu bo pensjonacie podróżników Etno Chata, w którym każdy pokój nosi nazwę innego kraju i jest przez artystów stylizowany na ten kraj, cała rodzinka pojechaliśmy tam na 1,5 dnia. Dzieci zachwycone. Józek mówi, że mamy mini wakacje, a Zosia szczęśliwa bo tanczyla na koncercie finferstyle gitarzystów!

Na ścianach wisiały tam kilimy, tłumacze jej ze to dywan na ścianę, a Zosia na to "chyba żartujesz" 😉

Poza tym graliśmy w detektywistyczna grę planszową i wróżyliśmy z wosku. Zosia ma egzotyczne motyle i kwiaty,a Józek helikopter i dinozaura.

Read more ...

poniedziałek, 21 listopada 2016

Co dostałam na jedną z moich rocznic ślubu...


Stali czytelnicy wiedzą – śluby miałam dwa, z tym samym mężczyzną. Więc dwa razy mamy kolejny pretekst do spędzenia nieprzeciętnie czasu. Na zakończenie naszej rocznicowej wycieczki do Krakowa (tak z lekkim wyprzedzeniem), dostałam od męża prezent - torebkę.

Read more ...

niedziela, 20 listopada 2016

Napisać Ci bajkę? Bajkę inicjacyjną...


Znowu poznałam człowieka inspirację. Przez moje zacięcie antropologiczne spędziłam wieczór na słuchaniu o archetypach i o bajkach inicjacyjnych – zapraszam na http://www.bajkoweseminaria.pl/
Jako przedsmak powiem tylko o dwóch archetypach kobiecych postaci w bajkach starosłowiańskich (każda ma męski odpowiednik):
- Baba Jaga – to mądra matka, jednak bajki spisywali mężczyźni, przerażała ich. Ponad to kobietom zawsze chciała pomóc, mężczyznom niekoniecznie, zawsze szczera, bogata w wiedzę i decyzyjna. Chłopców podczas inicjacji odbierano matkom, przerażonych nocą wpuszczano do lasu, a tam stare kobiety straszyły ich pierwotną kobiecością (nie wiadomo do końca co im robiły) i tak rodził się mizoginizm.
- Służąca – kiedy usłyszałam o tym archetypie, skomentowałam, że chyba żadna kobieta w baśni nie chce odkryć, że jest służącą, na co usłyszałam, że służąca oznacza oczyszczanie, a najważniejszym jej symbolem jest popiół – to popiół po czymś wielkim i potężnym, po miłości zniszczonej zdradą, po wielkim dziele zniweczonym.
Wbrew pozorom nie ma nic gorszego niż baśń o księżniczce i rycerzu, który ratuje ją z wierzy. Bywa, że bajkę zamawia rodzina na ślub pary młodej, jeżeli okazuje się po wglądowej rozmowie (sesja 1,5 godziny), że to księżniczka i rycerz autorka udziela im porad w bajce o trudnościach jakie mogą przetrwać. Tak się bowiem składa, że rycerz cały czas potrzebuje coś zdobywać, a księżniczki lubią dramat i wielkie uniesienia… Bajki są piękne, tekst zwykle powstaje 5 tygodni, książka jest wydawana, a do tego piękne obrazki rysowane, można zamówić też audiobook.

Innym polem działania bajkopisarki jest budowanie korzeni, a jak mawiała zakonnica w Wielkim Pięknie, korzenie są najważniejsze. Bogaty wnuk pomordowanej, wysiedlonej z Polski rodziny zamawia drzewo genealogiczne, a do tego baśń o rodzinie. Baśń można sobie opowiedzieć z pokolenia na pokolenie, jest w niej sporo faktów – autorka dokładnie bada historię rodziny i miejsca skąd pochodzi, jednak w bajce jest pole do fantazji, tego co mogło się zdarzyć, jak coś mogło wyglądać…
 
A jak Emilia Paprotna jest po Persku?:
Read more ...

Randka z mężem



Randka z mężem.

To ciekawe zjawisko. Randka z mężem, a raczej randka matki i ojca, bo jak to mawiam, ślub nic nie zmienia. Wszystko zmieniają dzieci, a zwłaszcza dyspozycyjność czasową. Taka randka budzi emocje, szczególnie innych matek. Prawie każda ma opinię – powinno się, nie powinno się.

Nigdy bym nie wpadła na to, jak wiele osób uznaje, że przy małych dzieciach (a nawet starszych, tak długo jak będą chciały towarzyszyć rodzicom), powinno się wszystko robić z dziećmi. Wszystko oznacza dwa warianty. Po pierwsze wszystko w znaczeniu „wszystko” – jeździć w Himalaje, zasiadać w parlamencie, czy chodzić do kina. Częściej jednak oznacza „nic” – jest cała litania rzeczy, które z małymi dziećmi się nie robi, ba! Znam nawet przypadki, gdzie ktoś dostał bilety do parku rozrywki Energilandia i mając roczne dziecko nie poszedł, bo to byłaby żadna przyjemność w interpretacji rodziców dla dziecka (my byliśmy w parku w Inwałdzie z 6 miesięczną Zosią, piała z zachwytu nad każdym dinozaurem, a z takich na które można było wejść, za Chiny Ludowe zejść nie chciała).

Wiem, że to moja opinia, ale dla mnie to lenistwo czy wygodnictwo rodziców. Jak zwykle jestem zwolenniczką złotego środka – jest tyle niesamowitych miejsc na świecie, że niekoniecznie trzeba dzieciaczki ciągnąć w te skażone chorobami, jednak wielokroć się przekonałam, że nie doceniamy dzieci, tego jak je cieszą ciekawe zapachy, muzyka, nowe doznania, a w szczególności atmosfera robienia czegoś z rodzicami. Uważam, że doświadczenia pobudzają rozwój synaps w mózgu, więc łazimy do restauracji, teatru, parków rozrywki, na koncerty i w inne miejsca z dziećmi. Żyjemy z dziećmi, aktywnie, kolorowo, blisko. Jednak czasami pozwalamy sobie na wieczór 18+.







Tym razem po raz pierwszy dwie noce pod rząd. Wybraliśmy się do Krakowa. Była to troszkę turystyka gastronomiczna ze względu na pogodę (śniadanka w Claumbus Cafe, a kolacje w Manzana i Nova na Kazimierzu, w której nie mogę się nacieszyć połączeniem zupy kokosowej curry ze świeżym szpinakiem i krewetkami oraz margaritą! Pretekstem był bankiet otwierający przestrzeń kreatywną moich znajomych, na którym gościnnie zagrał mąż, a ja miałam okazję spotkać koleżanki ze Szkoły Trenerów z 2012, która wydaje mi się, że była 100 lat temu, tyle się od tego czasu wydarzyło! Wreszcie mieliśmy też okazję potańczyć.








Z rozmów moich z mężem:

On mnie (tydzień temu grał koncert w Warszawie, gdzie też odwiedził rodzinę):

Kuzynka męża leciała samolotem do Sidney. Obok niej siedział zestresowany staruszek. W połowie lotu zniknął na długo w toalecie. Wrócił odmieniony. Spokojny. Kuzynka męża nie wytrzymała i zagadnęła, że widzi, że stres mu minął.

- Tak się denerwowałem, że mi się nie uda, a już po wszystkim. Widzi pani, moja żona zmarła w zeszłym tygodniu, bardzo ją kochałem. Jej życzeniem było, żeby jej prochy rozsypać w samolocie nad oceanem. I spełniłem jej życzenie.

Kuzynka męża nie uświadomiła staruszka, że to co spuszczone w toalecie samolotu, nie wylatuje na zewnątrz. Ma nadzieję, że nikt go nie uświadomi, że spuścił żonę do szamba.





Ja jemu:

Kiedy wracałam z delegacji we Włoszech, na lotnisku w Balicach był remont damskiej toalety i dla kobiet dostępna była tylko 1 kabina dla inwalidów. Wianuszek babeczek liczył nas 15, a do męskiej… zero. Więc po dłuższym czasie zniecierpliwiłam się i poprosiłam panie za mną o pilnowanie, żeby nikt nie wszedł i poszłam do męskiej. Pech chciał, że żadna z babeczek nie była Polką. Generalnie nie przejmowałabym się konwencją, ale to była toaleta z pisuarami, więc zależało mi, żeby jednak żaden facet tam nie wszedł. Pośpieszyłam się, nikogo nie spotkałam, wychodzę i… Policja stoi przed toaletą, robi blokadę, jest mega zamieszanie, bo panie krzyczą na jakiegoś pana i afera jak bum cyk cyk, bo jeszcze akurat z terminala wychodzi Alicja Bachleda-Curuś i zrobiło się tłoczno. Szybko zorientowałam się, że facet bardzo chciał wejść do toalety, a kobiety z kolejki zaczęły na niego krzyczeć w obcych mu językach, włączyła się policja i… nie wiem co dalej, bo cichaczem się oddaliłam…

Read more ...

niedziela, 13 listopada 2016

Z drogi do pracy i z pracy






Estetce wystarczają obrazy - zdjęcia ze spotkania w Przestrzeni Kreatywnej K6 w Czechowicach Dziedzicach oraz z mojej codziennej trasy do pracy:)

Read more ...

Liście wspomnień






Lawendowo, wrzosowe wejście do domu


Trudno już mówić o jesieni, choć w kalendarzu dalej obecna, za oknem biało. Spadł śnieg ku radosze dzieci, co lekko mi osładza niechęć jaką do niego czuję. Śnieg lubię w okresie Boże Narodzenie – Sylwester i na pocztówkach. Jednak chciałam się z Wami podzielić jeszcze kilkoma jesiennymi obrazami:




 Jesienne stoły powyżej, a poniżej nasz ogród














Nie napisałam Wam o tym jak spędzamy święto zmarłych. To… wycieczka. Śladami, wspomnieniami miejsc ważnych, dla naszych najbliższych, którzy odeszli. Jedziemy na Śląsk tak, że przy okazji spacerujemy w ulubionych miejscach i jemy w obowiązkowych punktach (obiad tradycyjnie w Delfinie w Skoczowie). Dużo opowiadamy, tak jakby byli przy nas.




Read more ...

Zajecia dodatkowe dla naszych dzieci

Zosia konczac dwa latka zaczęła swoje drugie zajęcia w życiu, po nauce pływania dla niemowlaków, chodzi na judo - a ściślej na grupę maluszków, które przygotowują się dok judo zajęciami ogolnosportowymi (każdemu dziecku towarzyszy rodzic).

Józek to już ma grafik na bogato: pomijając zajęcia w ramach przedszkola jak angielski, dogoterapia, logorytmika i taniec (przedszkole państwowe) chodzi na ognisko do szkoły muzycznej, lekcje plywani i oczywiście przygotowanie do judo. Dużo? Jakby to od Jozka zależało to chodzilby na znacznie więcej. Dla niego to zabawa i sama radość. Negocjuje kolejne, ale wtedy już czulibysmy się jak jego szoferzy. Poza tym lenistwo też jest potrzebne dzieciom (i rodzicom).

Read more ...

sobota, 12 listopada 2016

11/11

Nic nie pisze, bo imprezujemy. Dziś wychodzimy na japońska imprezę bez dzieci ale ostatnimi czasy mieliśmy serię Kinder party.

Wczoraj świętowaliśmy na 4 pokolenia i prababci. Rodzinnie.

U nas już subtelnie biało.

Read more ...

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates