/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

czwartek, 26 lutego 2015

Fit jedzenie

Siódmy zjazd mojej szkoły NLP zapowiadali nam jako przełomowy. Nikt w to chyba nie wierzył, a kiedy się spotkaliśmy, każdy z nas miał do opowiedzenia jak jego życie wywróciło się o 180 stopni. Dyrektor-pracoholik, mimo najlepszych wyników, został wylany z pracy (i ostatecznie dobrze na tym wyszedł, choć w czasie 7-go zjazdu był załamany), nasz cherubinek, niezwykle ciepły człowiek, po kilku latach rozstał się ze swoją dziewczyną i... właśnie planował ślub ze świeżo-poznaną partnerką itp. itd. Wśród tych zmian, najbardziej świadoma była decyzja kierowniczki działu windykacji, z dużej korporacji, która postanowiła wszystko rzucić, żeby zająć się swoją pasją – dietetyką i prowadzeniem szkoły fitness. A oto jeden z jej przepisów:


Fit-jabłecznik z kaszą jaglaną
1 szklanka kaszy jaglanej (surowej)
3 łyżki miodu
1 kg jabłek
przyprawy np. cynamon i imbir
Obrane i pokrojone na drobne kawałki jabłka mieszamy z resztą składników, dajemy do piekarnika na ponad 1 godzinę w temp. 200 st. (miałam dość kwaśne jabłka, więc na patelni z odrobiną cukru na chwilę je podsmażyłam, aż zmieniły konsystencję na lekko lepką).



Dla mnie to idealna propozycja na szybkie śniadanie, bardziej niż na deser. W każdym razie, proste w przygotowaniu, zdrowe i smaczne:-)
Read more ...

sobota, 21 lutego 2015

stacja atrakcja



 PERON, kawiarnia w Cygańskim Lesie w Bielsku-Białej
Co tygryski robią, kiedy wieje silny wiatr, tata wyjechał grać koncert na weekend, a w domu nie chce się gnić? Wydają kasę na atrakcje;-)
 Tort bezowo-kajmakowy, mi raccomando 1/2 basta (połowa czeka w domu na męża), 
ogromna pychota
PERON cz. 2 - sala zabaw dla dzieci, to co Józki lubią najbardziej


Read more ...

środa, 18 lutego 2015

Przewrotność losu - postpartum body


I co ja mam o tym myśleć??? Ja tu się cichaczem objadam self made pączkami, a mąż mi kupuje prezent niespodziankę, tak bez powodu, zestaw super-obcisłych ubranek z SakoLife....

 Tak wiem, przydałoby mi się szkolenie z robienia selfie
(bo -sic!- takie szkolenia istnieją!)
- ja dziś - 3 miesiące po porodzie, 6 pączków do przodu


Read more ...

wtorek, 17 lutego 2015

ostatki, a oponka rośnie...



Dzisiaj ostatki, więc czemu nie zrobić pierwszych w życiu swoich pączków-oponek?
Pączki wg mojej koleżanki z Jak U Mamy
0,5 kg zmielonego sera
1 szklanka cukru
1 łyżeczka sody
3/4 kg mąki (+ na dosypywanie w czasie ugniatania)
3 jajka ze szczęśliwych kur
olej (do smażenia)
Wszystko wymieszać, delikatnie rozwałkować do grubości 2 cm, wyciąć koła (np. słoikiem) i małe kółeczka wewnątrz (np. kieliszkiem do wódki). Smażyć w głębokim, rozgrzanym tłuszczu. Jak się jedna strona zabrązowi, obrócić. A następnie wyjąć na papier spożywczy. Po ostygnięciu można poprószyć cukrem pudrem. Pychotka na zimno i ciepło :-)




A jutro śledziki, ale tu szału nie będzie, ulubiony słoik śledzi wiejskich Lisnera, plus ziemniaczki z piekarnika w panierce. Niby post, a danie przepyszne.
Read more ...

niedziela, 15 lutego 2015

werandujemy się


Sielanka. Słońce świeci, siedzę na ławce w ogrodzie ze śpiącą córą, a synek bawi się z tatą i psem. Jak zamknę oczy to w myślach przenoszę się do jakiegoś schroniska w Alpach, gdzie zmęczeni i szczęśliwi ludzie na leżakach odpoczywają po śnieżnych szaleństwach, piją herbatkę lub grzane winko i grzeją kości w promieniach słońca. Błogo mi.

Read more ...

sobota, 14 lutego 2015

Starcie z Walentym

Między mną i Walentym jest niewypowiedziana niechęć, uważam, że robi wokół siebie wiele szumu ale nikomu nie pomaga. Przychodzi z rozmachem zapowiadając się wiele dni wcześniej, pełen kiczu, rozbuchanych oczekiwań, niepotrzebnie wydanych pieniędzy. Tych co są samotni, rani. Tym co są szczęśliwie zakochani, jest zbędny. Ale skoro jest, staram się go akceptować, traktować trochę pobłażliwie jak rozkapryszone dziecko – może wyskoczymy na burgery bez dzieci? Damy sobie piękną kartkę i drobny upominek? Niech będzie przynajmniej pretekstem do odrobiny przyjemności. Choć lepiej jakby go wcale nie było.

 Upominek, książka Beaty Pawlikowskiej o Australii (o! nie tylko ja robię zdjęcia pocztówkom???!!!)

Nieprzypadkowa kartka, w końcu poznaliśmy się dzięki Tango Argentino....
Read more ...

piątek, 13 lutego 2015

What I Ate Today - wyznania tłustoczwartkowca

 
A co będę się ograniczać i opowiadać tylko o tym ile zjadłam wczoraj pączków? Posłuchajcie o wszystkim!
 
09:00 Na pierwsze śniadanie, koktajl z awokado wg Paprotnych


10:30 Na drugie śniadanie /jak kto woli brunch / kawa, 2 pączki i dla zabicia wyrzutów sumienia, marchewka



 13:30 Na obiad krem z brokułów z prażonymi migdałami oraz naleśnik z kapustą i grzybami, sok



16:30 Na kolację jabłko, kawałek oscypka i zielona herbata


+ woda ok. 1,5 litra
Odkąd Zosia (zwana też Zołzetką, jak strzela focha;) skończyła 3 miesiące przeszłam na dietę 8 godzinną, w wersji ograniczonej – jeżeli nie ma jakiegoś święta, wyjścia w gości itp. itd. to jem między 9:00, a 17:00. Jedzenie w przeciągu 8 godzin, a następnie 16 godzin przerwy to najsłynniejszy wskaźnik diety ośmiogodzinnej (bardzo przystępnie opisana w poradniku Dieta 8-godzinna, obserwuj znikające kilogramy bez patrzenia na to co jesz, David Zinczenko, Peter Moore). Natomiast wg wskazań diety w 16 godzinach przerwy można pić tylko niesłodzoną herbatę, czarną kawę, wodę, a ja piję białą kawę zbożową i bawarkę w sporych ilościach. Pewnie przez to waga mi nie spada, ale dobrze się czuję odkąd zaczęłam stosować ten minimalny rygor żywieniowy.

Read more ...

środa, 11 lutego 2015

Mam taką fantazję

W pokoju mojej córeczki jest duże, drewniane biurko. Na nim lampka, przy nim wygodny fotel, jednak to nieistotne. Najważniejsze jest to, że biurko zwrócone jest w stronę okna, zza którego rozciąga się widok na cały ogród. Najpierw nasz taras, za nim mały stawik, a potem alejka chowająca się w tunelu z winogron.
Biurko służy teraz jako miejsce do przebierania Zosi (śmieszka i gaduły – przemawia od dwóch miesięcy w języku gołębi, grrr grrr, całe wykłady nam robi), jest na nim przewijak, krem, nawilżane chusteczki i paczka pampersów. Proza życia. Jednak ja ciągle o nim marzę. A raczej o powieści, którą chciałabym przy nim napisać. Nalać sobie lampkę czerwonego wina, zamknąć drzwi od świata zewnętrznego, tak na 2-3 godziny, żeby zdążyć usłyszeć swoje myśli i pisać, codziennie. W głowie kłębią mi się pomysły na kryminał. Myśli układają się w zdania do zapisania. Ale nic z tego nie mogę zrealizować – wina mamie karmiącej nie wolno, czasu na zamknięcie się przed światem mama małych dzieci nie ma (a przynajmniej nie codziennie). A ja nie umiem pisać w międzyczasie, w ułamkach sekund wyrwanych między praniem, karmieniem, zabawą. Zresztą to nie tylko mój pogląd – już nie raz czytałam, że pisarze to często samotni ludzie, najciekawiej kreuje się świat wyobraźni, kiedy człowieka dopada prawdziwa nuda. A ja się nie nudziłam chyba nigdy.
Jakieś dwie książki temu przeczytałam Na skraju ciszy Kristyny Ohlsson, szwedzki bestseller, świetnie się go czyta, ja potrzebowałam dwóch dni, kolejne dwa dni później zupełnie już nie pamiętałam o czym był, niczym mnie nie zaintrygował, ale było to przyjemne doświadczenie :-) Jedyne co mi zapadło w pamięć to podziękowania od autorki na ostatniej stronie „To już moja trzecia książka. […] Pamiętam, że byłam strasznie znudzona i nie bardzo wiedziałam, jak pozbyć się tego uczucia w przewidywalnej przyszłości. Dlatego napisałam powieść kryminalną. Zamknęłam oczy i strzeliłam z biodra. Bum!” (s. 581, Na skraju ciszy Kristyna Ohlsson, Pruszyński i S-ka). Cóż...

Zestaw idealny do pracy umysłowej, dobra kawa z mleczkiem i pyszna czekolada...

Tytuł posta nie jest przypadkowy. Miałam kiedyś okazję pracować z trenerką, która nadużywała takiego zwrotu. Kiedy pierwszy raz powiedziała „mam taką fantazję”, zachwyciłam się, momentalnie wciągnęła grupę w świat anegdoty, która pozwoliła nam spojrzeć na omawiany problem z innej perspektywy, ale przy dziesiątej fantazji miałam już skręt kiszek. Ja ma fantazje dwie – napisać kryminał i pojechać na wakacje do Dubaju z promocji na Wakacyjnych Piratach (w kwestii drugiej pracuję nad mężem, który rozsądnie przypomina, że nawet na super promocję nas nie stać bo mamy już zorganizowane wakacje w Chorwacji z przyjaciółmi i dzieciarnią).

Read more ...

niedziela, 8 lutego 2015

zima ża aż skrzypi śnieg



Jak przystało na statystyczną polską rodzinę niedzielę spędziliśmy na zakupach – w poszukiwaniu stroju na bal karnawałowy dla synka, of course w ostatniej chwili, kiedy w sklepach pustki. Na FB znajomi się chwalą ręcznie robionymi strojami dla małych przebierańców (rekin, robot, syrena) – respekt, ale nam się po prostu nie chce:-)
A tacie po odśnieżaniu podjazdu i chodnika nudziło się i postanowił podrasować nasze nowe, śnieżne żaluzje obrazami.



Read more ...

piątek, 6 lutego 2015

zdrowe rewolujcje

Wspominałam Wam już kiedyś o książce Zamień chemię na jedzenie i o naszym podejściu do tego tematu. Stawiamy na ewolucję w kierunku zdrowszego odżywiania, a nie rewolucję i drastyczną zmianę. W ramach polityki drobnych kroczków coraz częściej króluje na naszym stole rosół na bazie korzenia imbiru (poza włoszczyzną, mięskiem z kością, czosnkiem, pieprzem, liściem laurowym i zielem angielskim dodaję do wywaru obrany korzeń imbiru, pycha i idealne do zapobiegania przeziębieniom).
Mój mąż, który jest muzykiem i prawie przez cały rok cierpi z powodu problemów związanych z chorymi zatokami, podpytał lekarza, jak to jest, że dolegliwości przechodzą mu kiedy jest na wakacjach w ciepłych krajach. Okazało się, że zajadając się mango, awokado czy choćby arbuzem leczy swoje zdarte gardło, nawilża je. To zainspirowało nas do systematycznego sięgania po awokado, zwłaszcza w sezonie jesień-zima. Można je jeść na 1000 sposobów, a jeden z najsmaczniejszych to koktajl:

Koktajl z awokado wg Paprotnych (zainspirowany miksem innych przepisów z internetu):
-1 szklanka mleka lub mały jogurt naturalny
-1/2 dojrzałego awokado
-banan
-1 łyżka miodu
-kilka kropli cytryny
-opcjonalnie: kilka migdałów (blanszowanych lub nie)
Wszystko dokładnie zmiksować. Na zdrowie!


 sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy i grejpfrutów - naturalna witaminka C
korzeń imbiru - w zimą i jesienią podstawowy składnik rosołu / awokado - idealne na zdarte gardło piosenkarzy oraz dla przyjemności, to nowy przysmak naszego synka!

Co jeszcze? Przyprawy!!! Używamy ich całą masę, unikamy gotowych miksów, wolimy sami „poczuć wenę” Przyznam się jednak bez bicia, wiem która przyprawa jest szczególnie zdrowa ale zupełnie nie pamiętam na co służy... A poza zdrowiem, jaka to cudowna aromaterapia przy okazji gotowania!
Read more ...

środa, 4 lutego 2015

Coaching - ujęcie socjodynamiczne


Mój mąż się ze mnie śmieje, że zwracam uwagę na pierdoły. Może dlatego, że jednak w dotychczasowym życiu częściej zamawiałam szkolenia z najwyższej półki, dla najbardziej wybrednych klientów, niż sama szkoliłam, nieodzownym elementem szkolenia są dla mnie sprawy organizacyjne. 
Atmosfera i praktyczność miejsca, jakość kawy, kilka rodzajów herbaty, czy poza ciastkami są jabłka lub inne owoce, samodyscyplina trenera co do przerw, wietrzenie sali i przyjemna temperatura podczas zajęć, wygodne siedzenia, zaświadczenia o udziale po spotkaniu, a do tego sam trener, zadbany strój (może być elegancki, może być ekscentryczny, byle nie nudny i nijaki, przecież trenera czeka wystąpienie publiczne!), panowanie nad stresem, uważność na zróżnicowany poziom uczestników (w tym dobre tłumaczenie poleceń do ćwiczeń), umiejętność dawania dostatecznej przestrzeni czasowej na ćwiczenia, żeby pobudzi myślenie uczestników, a jednocześnie pilnowanie dynamiki pracy, żeby uczestnicy z nudów nie odpłynęli w plotki tracąc zaangażowanie w szkolenie. A to tylko fragment check listy udanego szkolenia.
W Klubie Coacha idealnie zagrała dla mnie atmosfera miejsca, przyjazny wystrój wnętrza w starej kamienicy – nie lubię sztywnych, klimatyzowanych sal konferencyjnych czy uczelnianych auli z jarzeniówkami, idealnie czułam się np. w sali szkoły METRUM, która przypominała normalne mieszkanie. Kominek, kuchnia, obrazy na ścianach, jasne barwy, dużo światła naturalnego (jedyny mankament, wbrew pozorom istotny dla wszystkich uczestników, brak możliwości zamknięcia drzwi w WC ;-).
W Klubie trochę gorzej wyglądała na szkoleniu dynamika pracy. Trenerka, przemiła osoba, widać było, że ma doświadczenie w pracy coachingowej jeden na jeden, jednak nie w szkoleniu większej grupy. Zbyt długi czas był przeznaczony na rysowanie pierwszej mapy. Wiem, że łatwo mówić, całkiem inaczej człowiek się czuje prowadząc szkolenie (inaczej płynie czas, naprawdę!), niż będąc uczestnikiem. To ciężka praca, a tylko doświadczenie czyni w niej mistrzów. Ogólne wrażenie mam bardzo dobre, a metoda moim zdaniem idealnie nadaje się dla kogoś kto np. nie umie określić jakie cele ma, albo nie potrafi tego sprecyzować. Przez pozorną zabawę w rysowanie klarują się myśli, a pragnienia precyzują.

Kreowanie mapy własnej przestrzeni życiowej 1. Jak jest teraz 2. Jak chciałbym/chciałabym w przyszłości


Metoda coachingu w ujęciu socjodynamicznym, rysowanie mapy przestrzeni życiowej:
W czasie szkolenia kreowaliśmy mapę własnej przestrzeni życiowej, ale może to być też mniej szeroka mapa np. wybranego problemu w życiu zawodowym. Mapa to praca przez metaforę obrazu (najlepiej rysować ale można też pisać słowa). Inną metodą niż mapa może być opowiadanie. Cel jest taki sam jak w coachingu – klient sam zna rozwiązanie swojego problemu, trzeba mu tylko pomóc do niego dojść. Rysowanie porządkuje to co mamy w głowie, wyciąga emocje ze zbyt wielu myśli, a rysunek klient może zabrać ze sobą do domu, modyfikować.
Zaczynamy od narysowania koła, a w nim, w dowolnym miejscu piszemy JA. Następnie rysujemy to co teraz.
Kolejny etap to narysowanie drugie koła, to co chcę żeby było przyszłością. Coach pyta coachee, o to co zrobić, żeby z teraźniejszości przejść do przyszłości? Oba koła łączymy schodami lub drabiną. Na każdym stopniu piszemy po kolei wnioski z tego co muszę zrobić, żeby osiągnąć to co zaplanowałem.
Aby podsumować pracę coach pyta co zostało gdzie narysowane, dlaczego coś zostało narysowane, co coachee czuł rysując itd.
Read more ...

Fundacja Dzieci Niczyje i moja prośba


Lubisz mnie czytać? To proszę zagłosuj na mnie w konkursie Blog Roku 2014:-) Cena smsa to 1,23 zł brutto, cała kwota idzie na cele charytatywne (do Fundacji Dzieci Niczyje).

BLOG ROKU Lifestyle 2014
Chcesz zagłosować ? Wyślij SMS o treści B11442 na numer 7122 

TEKST ROKU 2014 (przeczytasz tu)
Chcesz zagłosować ? Wyślij SMS o treści T11653 na numer 7122 


A jak możesz nie dwa, a trzy złote wydać na cele charytatywne to zapraszam jeszcze do głosowania na blog bluesmana (blog): 
BLOG ROKU Pasje i twórczość 2014
Chcesz zagłosować ? Wyślij SMS o treści H11251 na numer 7122 


Głosujemy do 10 luty do godz. 12:00 

A u nas w ogrodzie biało i słonecznie. Za becikowe kupiliśmy biblioteczkę do domu, jakby nie patrzeć jest to inwestycja w dzieci :-)
Read more ...

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates