Zdjęcie z hotelu Marriott, śniadanko z widokiem... Warszawa 2012
Generalnie mogę powiedzieć, że
jestem człowiekiem spełnionym, mam do czego dążyć, ale na dziś – jestem szczęśliwa,
dlatego nie waż się wybuchać wojno i psuć moje NORMALNE życie!
Znam opowieści babci – w czasie
wojny przez ponad 3 lata ukrywaliśmy Żydów w piwnicy, brat mojej babci został
powołany do wojska i zginął. Rodzina łudziła się, że tylko zaginął, jak nie jeden, ale
jego „przyjaciel” po wojnie odnalazł prababkę i nie mogąc znieść ciężaru
koszmaru, postanowił obciążyć nim matkę chłopaka i opowiedział ze szczegółami
jak w mękach, trafiony w brzuch jej syn umierał. Pradziadkowie byli zamożni,
prowadzili sklep, prababka słynęła z tego, że jak coś kończyło ważność to
rozdawała to biednym, wszyscy ją uwielbiali. Jednak jak przyszła wojna mieli się
budować, a wszystkie już zakupione materiały im zabrali na budowę schronów. Od
strony dziadka rodzina prowadziła jedyną w mieście restaurację, również ich los
nie oszczędził. Jak przez mgłę pamiętam opowieści o tym jak dziadka aresztowano
i wyskoczył z pociągu na terenie Niemiec, żeby uciec do Polski. To czasy
bohaterskie ale i koszmarne. Chcę za dylemat mieć to jaką podstawówkę dla synka
wybrać, a nie czy emigrować, czy budować piwnicę.
Zeszłoroczne święto niepodległości
spędziłam odpoczywając po zjeździe w Szkole Coachów w Katowicach,
dwa lata temu w Warszawie (o wyjeździe pisałam z lekkim poślizgiem tu),
w tym roku będę… hymm… no mam akurat termin porodu, więc kto wie co będę robić…
Odganiając myśli o kraju i
nawiązując troszkę do wstępu, gdzie pisałam, że mam sporo marzeń / celów i do
czego dążyć, przyznam Wam się do czegoś. Trzy główne moje cele to:
1) Zostać trenerem kompetencji
psychospołecznych, marzy mi się drugi zawód, tak żeby się dalej rozwijać,
zaspokoić swoje ambicje i mieć tzw. drugi fach, dla poczucia bezpieczeństwa
2) Moja pasja - podróże dalej niż region
EMEA, czyli poza Europę, Afrykę Północną i Bliski Wschód. Kiedyś ustaliłam
sobie listę rzeczy do zrobienia przed 30 roku życia, na liście było odwiedzenie wszystkich kontynentów
(no może bez Antarktydy…). Teraz wiem, że z dzieckiem / dziećmi
wygodniej nam pojechać do hotelu z brodzikiem dla dzieci, stacjonarnie, blisko
morza, ale marzenie wciąż mnie roznosi od środka i plany tylko uległy
chwilowemu zawieszeniu
3) Pisanie… Chciałabym wydać kiedyś
powieść kryminalną, skoro tak się tym zaczytuję (teraz: Beverly Barton Morderczy dotyk, klasyka klasyki – para detektywów
on i ona, seryjny morderca, USA). To co na razie zrobiłam w tym temacie dla
siebie to ten blog, tłumaczę sobie że szlifuję pióro, a kiedyś jak będę sławna
przyda się do PR, ale przyznam, że cały czas dziwnie się czuję pisząc o życiu
prywatnym dla wszystkich. Pokutuje mi w głowie myśl, że to takie niegodne.
Paradoksalnie, gdyby to była powieść biograficzna, nie miałabym dylematu, ale
tam miałabym poczucie uczestniczenia w literaturze wyższej, że ktoś to wydał,
uznał za wartościowe. Może dlatego, nie wierząc w sukces, ale dbając o
poczucie, że „wykorzystałam wszystkie okazje”, napisałam po raz pierwszy w
życiu na konkurs, Wysokie Obcasy, temat konkursu Moja Droga. Przyznam, że temat mnie skusił, idealny :-) A napisałam
pod patronatem jednego z moich ulubionych cytatów:
–
Czy nie mógłby pan mnie poinformować, którędy powinnam pójść? – mówiła dalej.
–
To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść – odparł Kot-Dziwak.
–
Właściwie wszystko mi jedno. – W takim razie również wszystko jedno, którędy
pójdziesz.
–
Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia
–
Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo.
rozdział
VI, s. 37 Alicja w Krainie Czarów