Premierowo - Zosia, początek 8 miesiąca
Tych
co nie trawią tematów okołopieluszkowych - ja przed 2012 i pewnie
za jakiś czas znowu ja;-),
choć zawsze jak się samemu coś przeżyło, to ma się już więcej
zrozumienia dla pewnych tematów -
zachęcam
do podarowania sobie czytania tego posta, lub nawet sporej części
postów w najbliższym czasie. Niestety końcówka ciąży, a
zwłaszcza pierwsze miesiące życia dziecka tak absorbują jego
rodziców, że robi się mało przestrzeni na inne sprawy, nawet
jeżeli ma się na nie ogromną ochotę.
Już
sobie obliczyłam, kiedy powinnam poczuć trochę oddechu: maj
2015.
Jedno będzie miało magiczne pół roczku (dziecko wtedy
zdecydowanie z małej, introwertycznej istotki, przemienia się w
bardziej interaktywnego, silniejszego stworka), a drugiemu, mam
nadzieje, skończy się fala największych infekcji w pierwszym roku
przedszkola. Sześć miesięcy zapieprzu to prawie jak wyrok
więzienia. Nie pociesza mnie najlepsza przyjaciółka (pierwsze
dziecko 2012, drugie 2014), starsze ma już 5 miesięcy, a ona mi
pisze „jestem
na granicy wytrzymałości psychicznej już:-( ja chcę do pracy!”...
Wsparcia morali szukałam u jednej z tych mam-blogerek co się
faktycznie cieszą „byciem z dzieckiem”, uwielbiają wymyślać
zabawy dla dzieci, uczestniczyć w nich (znam wiele mamusiek co
zachwycają się byciem z dzieckiem non stop, ale 90% deklaruje taką
ekstazę i sam miód dopiero jak już wyjdą na dobre z tego okresu i
albo nie pamiętają albo nie chcą pamiętać jak to było). No i
czytam drugi wpis po narodzinach jej drugiej córeczki (też mniej
więcej 2 lata różnicy między dzieciakami), a tam: „miewam
przebłyski fantazji i myślami uciekam na jakąś ciepłą wyspę i
popijam drinka ze skorupy kokosa ... ale to rzadkie chwile. Dwa dni
temu pół dnia chciałam pomyśleć o czymś ważnym i nie mogłam.
Albo nie miałam czasu, albo nie mogłam się skupić.”
(Piegowate myśli moje, a bardziej holistycznie temat opisany w Makóweczki).
Aaaaaaaaa! Wiem, że rodzicielstwo to nie heroizm, ale myślę, że
większości ludzi niewyspanie i liczne, monotonne obowiązki nie
kojarzą się jako URLOP [rodzicielski], a raczej jako krok od
szaleństwa.
Sytuacji
nie ułatwia choroba Józia. Do silnego, bakteryjnego zatrucia z
Bułgarii doszło przeziębienie, ciekawa jestem kiedy zacznie
przedszkole... Wczoraj byliśmy na konsultacji u lekarza i nawet
kilka miesięcy może jeszcze nie tolerować produktów mlecznych (w
tym jogurtów, śmietany w zupie), które uwielbia, dostał nawet
zaświadczenie od lekarza do przedszkola o diecie
bezmlecznej.
Mały jest mocno osłabiony, więc cały czas chce na ręce, nawet
jak się ładnie sam bawi to chce przy tym siedzieć na kolanach
rodzica. Masakra z takim uwieszonym na nodze bąblem. Dotychczas obce
mi doświadczenie, bardzo „potrzebne” akurat w tej chwili, gdy w
perspektywie mam noszenie noworodka. Jedyny plus, że teraz ładnie
przyjmuje syropki, bez marudzenia.
Ponieważ
zajmuję się moim chorym synkiem, nie mam czasu zająć się
przygotowaniami do dzidziusia#2. Na strefie bezcłowej czekając na
samolot zrobiłam listę spraw do zorganizowania na start (poniżej)
i na tym się kończy moja inicjatywa. Troszkę mi szkoda, że nie
mam chwili na delektowanie się przygotowaniami (pranie wszystkiego w
proszku dla noworodków to nudny aspekt, ale np. organizowanie
pokoiku dla malca, kiedy ma się na to czas i siły, całkiem miła
wizja).
Lista
zakupów dla noworodka (i mamy), z firmami, które całkowicie
subiektywnie preferuje i polecam:
MEDELA
biustonosz do karmienia x2
Wkładki
laktacyjne do biustonosza (żeby nie przeciekać, jak sobie to
przypomnę to robi mi się źle)
Piżama
do rodzenia (z odpinanym przodem, żeby był łatwy dostęp jeżeli planujecie karmić...) x2, do tego ręcznik, papier wc i klapki pod prysznic
Tetry
(mamy po pierwszym dziecku, cel: znaleźć i wyprać) x10
Pierwsze
ubranka (pajacyki, body, skarpetki, czapeczka, z dwie pary niedrapek..., po Józku zostały
rozdane – siostrze - nie raczono nam ich oddać, więc być może
trzeba będzie kupić)
Podpaski
giganty BELLA oraz podkładki jednorazowe na łóżko (do szpitala,
całą szpitalną listę znajdziecie tu)
Opakowanie
jednorazowych majteczek z siateczki (do szpitala)
Huggies
newborn pieluchy typ 1 (później dla większego dziecka polecam
Pampers)
Huggies
chusteczki nawilżane
Octanisept
do czyszczenia pępowiny
Oilatum soft do kąpieli noworodka
Nożyczki
do paznokci i ostra szczotka z włosia do główki niemolwaka (mamy)
Oliwka
Bambino z wit F
Ręczniczki
z kapturem
Jelp
proszek antyalergiczny dla niemowląt
Łóżeczko,
materacyk i pościel (przechowywane u teściów, odzyskać i umyć)
Wózek
Tako 3w1 (gondola i fotelik samochodowy na początek będą
potrzebne), huśtawka Fisher Price* (przywieźć od teściów i umyć)
Waga
dla niemowląt*, laktator,* rogal do karmienia*, wanna ze stelażem i leżaczkiem dla
noworodka, termometr do wody oraz nosidełko* (pożyczyć od siostry, ponownie)
Butla ze smoczkiem „0” Tommee Tippee, smoczek* i smyczka do smoczka*
Patyczki
do czyszczenia uszu dla niemowląt (zresztą dla dorosłych polecam
te same), waciki do przemywania oczu
Sól
fizjologiczna (do mycia oczu)
Witamina D i K (podaje się je przez pierwszy rok życia dziecka, jeżeli malec wypija dziennie ponad 300 ml sztucznego mleka podajemy samą wit D)
Witamina D i K (podaje się je przez pierwszy rok życia dziecka, jeżeli malec wypija dziennie ponad 300 ml sztucznego mleka podajemy samą wit D)
Krem
Bepanthen (do dupci noworodka i... na krwawiące sutki), przy
starszym niemowlaku lepszy jest Sudocrem
Przewijak
Torba
i turysztyczny przewijak (ja wolę plecak, ręce są wolne, obie
rzeczy mamy po pierwszym dzidziusiu)
Kocyk
lub rożek jak ktoś woli
(my
nic usztywnianego na pierwszy okres nie kupowaliśmy i tak trzeba
pilnować podtrzymywania główki)
Termometr
elektryczny Hartmann
Na
wszelki wypadek HIPP Mleko Początkowe*, gruszka do noska, herbatka z
kopru włoskiego w razie kolek
*opcjonalne
Pa,
pa pieniążki... witaj mała nowa skarbonko bez dna...
Nie
wiem, czy już Wam pisałam jaki dylemat miała moja siostra w ciąży
z drugim bobo - Zuza (ur. 2011) jest taka piękna, więc oczekiwanie
do synka też jest ogromne, co będzie jak Mikołaj (ur. 2013) nie
będzie taki ładny? I nie jest - Zuza jest jak małe Cyganiątko,
oczy jak węgielki, ciemna cera, odważna, czarne, gęste włosy, a
Mikołaj to słodki pulpecik z jasną karnacją i mysim kolorem włosów, i co z tego??!! Ważne, że zdrowe i jak
każde, jedyne w swoim rodzaju. Ale Matki Polki to chyba taką
rywalizację sobie cenią. Na przetwory (zauważyłam nowość w
trendach: teraz liczy się też wygląd słoiczka, najlepiej klimat
retro, koniecznie należy udokumentować działo i wrzucić na FB**),
na aktywność w przedszkolu, na ciuszki dziecka, na to wszystko co
ja mam w D (chyba, że ktoś chce mi dać taki piękny słoiczek w
prezencie, nie będę się wtedy wzbraniać).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz