Zawsze
bardzo interesowałam się sprawami socjopsychologicznymi. Byłam na
bieżąco z pomysłami polityków, składami partii, w marszach
równości sama chodziłam, roznosiłam różne petycje wspierające
tematy, o które sama na swoim lokalnym podwórku walczyłam. Po
prostu wiedziałam co się dzieje. Teraz szczęśliwsza bez
telewizora, trochę mniej szczęśliwa bez dostawy prenumerowanej
kupki gazet, którą czyta się w moim domu rodzinnym (zawsze
Polityka i Wyborcza, trochę plotek i przedruków z Angory), jestem
poza obiegiem. No i kiedy nawet dzieje się coś takiego jak
przypadek trzyletniej dziewczynki, która zmarła na parkingu w
rozgrzanym samochodzie, pod firmą taty, to nie mam odwagi Wam tego
skomentować, bo mam poczucie, że za mało wiem w tym temacie, że
to szczepki informacji, na których buduję swoje zdanie, a tak nie
wypada. Bulwersuje mnie to rozdrapywanie ran rodzinny, to że każdy
ma coś do powiedzenia radykalnego, myślę sobie, że to tragedia, a
nie premedytacja i że większa kara za lekkomyślność żadnego
rodzica nie może spotkać. I chyba chciałabym całą tę jego
rodzinę teraz przytulić i powiedzieć, że tak mi strasznie
przykro.
To,
że jednak piszę o Oliwce, to trochę potrzeba powiedzenia o moim
innym niż przeciętny Katolicyzmie. Mój teść – inteligentny,
radykalny Katolik, byłby czołowym inkwizytorem kilka wieków temu –
powiedziałby pewnie, że to relatywizm moralny. Trudno się z nim
byłoby nie zgodzić. Wierzę w Boga, bardzo lubię Nowy Testament,
ale Stary traktuję jako przypowieść adekwatną do swoich czasów.
Bardzo dużo myślę o moralności, etyce, o tym, żeby być dobrym
dla innych. I w to dobro wpisuje mi się in vitro, gender, w
skrajnych przypadkach aborcja, kiedy np. dziecko jest bez mózgu i kawałka
czaszki czy eutanazja kiedy ktoś bardzo, bardzo cierpi i nie ma
leków, które mogłyby to jakoś złagodzić, a ma taką wolę (ja
bym chciała, żeby ktoś nade mną się zlitował). Kościół pełni
dla mnie rolę ważną, ale głównie administracją – taka strona
biurokratyczna, tego co naprawdę ważne, czyli wiary i cenię w nim
to, że nie zgadza się z w/w punktami przeze mnie. Daje ludziom
poczucie stabilności i jest ostoją. Dla tych, którzy takiej ostoi
potrzebują.
Zawsze
uważałam, że prawdziwą wartość tworzy różnorodność. Bo
kiedy z jednej strony mamy marsz równości, a z drugiej kościół
ceniący podstawową komórkę rodzinną to tak długo jak jest
miejsce do debaty, tak zwykle najlepsze wygra – czyli może nijaki,
ale najmądrzejszy złoty środek. Ostatnio jednak miałam okazję
być na szkoleniu w gronie silnie wierzących osób, wszystkie
związane z Oazą, fajne, dobre dziewczyny, jednak słuchać ich nie
mogłam. Głosiły jak to Bóg ingeruje we wszystko jeżeli tylko się
DOBRZE modlić, wszystko wtedy co się dzieje w gruncie rzeczy jest
dobre. Bo to boski plan. Koleżanka ateistka zapytała o przypowieść
o Hiobie i o konkretny przypadek: a czy jak ginie dziecku ojciec, tak
jak jej mężowi, to też jest boski plan? Dziewczyny zgodnie
odpowiedziały: tak, to dla szerzej pojętego dobra tego dziecka,
ojciec pewnie byłby pijakiem i jeszcze chłopak dobrze na tym
wyszedł. Komentować nie będę, nie będę łączyć pierwszej
części wpisu o Oliwce z drugą, choć mam to w głowie. Może moje
podejście to relatywizm, ale przynajmniej jestem przy tym
empatyczna.
Żeby
nie było tak dołująco i ciężko, anegdota – a propos
mojego noszenia petycji, wtedy bodajże była to petycja, która
miała zakazać darmowego rozdawania woreczków foliowych w
supermarketach. Z bliższymi osobami, w czasie przerw w poprzedniej
pracy, mówiłam o tej akcji i pytałam czy nie chcą petycji podpisać.
Większość chciała, więc informacja szybko po firmie się
rozniosła. Rzecz w tym, że był to okres, kiedy zwolnił się
nielubiany dyrektor (dyrektor w białych adidasach, o którym kiedyś
już pisałam), ponieważ byłam jego asystentka, produkcja uznała,
że robię dywersję i tak naprawdę, jest to petycja apelująca o
jego powrót. Siła plotki jest tak wielka, że nawet część osób,
która dobrze mnie znała, pytała, a czy na pewno...
Tresna
Wspomnienie
zeszłego tygodnia – tęsknię już za upałami, tamten weekend był
cudowny, jak namiastka wakacji. Więcej ciepełka proszę!