/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

sobota, 29 czerwca 2013

Miękko / Twardy umysł


Uwielbiam upały. Nawet siedząc w pracy w zeszłym tygodniu, byłam szczęśliwa – słonko za oknem nastraja pozytywnie, wiatrak można włączyć i poczuć się jak na planie filmu z bossa novą w tle, a wieczorem… A wieczorem to będzie się działo, bo chce się wyjść. Rzeka Straconka, Zapora w Wapienicy, Zapora w Goczałkowicach, odkryty basen w Cygańskim Lesie – wszędzie tam, gdzie jest woda, idealny popołudniowy relaks.

Niestety w filmie pojawiły się napisy The End. Znowu niebo zlewa się z asfaltem, ciemno, mokro, zimno. No i te skoki temperatur, grypa welcome to (nomen omen dalej kaszlę, 3 tydzień). A życie toczy się dalej.


think_flickr_sirwiseowl_CC BY-NC-ND 2.0

Od 2 tygodni czwartki i piątki to szkolenia. Tak – rozwojowi, nie – trzydniowym tygodniom pracy! Ciężko się wyrobić :-( Pierwsze szkolenie to Excel dla zaawansowanych. O Excelu bajki się nie napisze, ale przyznam się do czegoś. Zawsze miałam 5 z matmy, dobrze mi szła, tylko że jej nienawidziłam. Kochałam polski i historię, które mi szły gorzej. Od czasów LO nie musiałam, więc nie wykonałam ani jednego zadania matematycznego. Jednak na takim szkoleniu Excel, jak troszkę przełączę myślenie i przypomnę sobie zasady wyszukaj pionowo, czy funkcji logicznych zagęszczonych to śmigam. Jednak po wyjściu z sali szkoleniowej, wychodzę też z mojego ścisłego umysłu. Na dobre;-)

Drugie szkolenie to Metamodel. Jedno z narzędzi NLP. Mówiąc kolokwialnie uczy się czepiania słówek i szukania drugiego dna w wypowiedziach. Wyłapuje się, że ktoś np mówi niby ważne rzeczy: To rzecz doświadczenia. A w praktyce, ani nie wiemy jakiego doświadczenia, ani co to za TO. Albo uogólnienia. Ludzie są egoistami. Według kogo, na mocy jakich kryteriów?

Najbardziej podobała mi się teoria zewnątrzsterowności i wewnątrzsterowności. Tu trochę nawiąże do wstępu;-) Osoby zewnątrzsterowne obwiniają innych, otoczenie. Wszystko uzasadniają i tłumaczą zewnętrznymi czynnikami. Taka paskudna pogoda, że mam doła. A przecież pogoda nie jest wszechmocna, można się cieszyć, że jak nie ma upału dobrze się będzie spało, jest nastrój na dobrą książkę i herbatkę. Osoby wewnątrzsterowne moc sprawczą i wpływania widzą w sobie samych. Są udowodnione nawet przypadki, gdzie silnie wewnątrzsterowni więźniowie obozów koncentracyjnych opisują swoje doświadczenie, tak, że nigdy nie poczuli, że są zniewoleni. Tak silnie pracowali na sobą w umyślę, że cały czas czuli się wolnymi ludźmi!

A w domu idzie nam (Józiowi, ale boli nas wszystkich) 10 ząb. Mały biega, posyła buziaczki, przybija piątkę, żółwika, bije brawo, pokazuje części ciała i niektóre przedmioty, denerwuje się jak go karmimy bo chce jeść sam (a zwłaszcza mieszać, uwielbia mieszać łyżeczką w miseczce). Takie tam. Drobnostki, a cieszą :-)

Za oknem, nieśmiało przedziera się, spomiędzy chmur słońce:-)
Read more ...

wtorek, 25 czerwca 2013

Kurkuma i Śląsk

Sobota rano. Znowu dosiadły się żule. Zdecydowanie wolę otwarte przedziały w pociągu, wszyscy razem, cierpienie i smród się rozkładają. Piją piwo, zagadują mnie, wielce czytają moją książkę i gazetę przez ramię. PKP, nic dodać, nic ująć. Ale nie szkodzi. I tak się cieszę, kolejny weekendowy zjazd na uczelni czas zacząć, poczucie rozwoju i spełnienia.


Pogoda przez cały weekend bawi się ze mną w kotka i myszkę. Wygrywam ja – pada w czasie zajęć, natomiast podczas przechodzenia z / na pociąg oraz przerw obiadowych, świeci piękne słońce. Czuję się „prawie” jak na wycieczce, a moje endorfiny szaleją z radości. Poranna kawa w Starbucks Cafe, zajęcia (w ten weekend warsztaty z komunikacji), potem obiad w indyjskiej restauracji, Masala, fantastyczny makaron chiński zapiekany z warzywami i kurczakiem, orientalnie przyprawiony, kurkuma? Curry? No i ta opowieść… Koleżanka z uczelni podzieliła się historia o swojej podróży poślubnej. Jej ojciec pomógł pewnemu milionerowi, który w ramach rewanżu użyczył im kluczy do swojego mieszkania w Wiedniu. Mieszkanko zajmowało całe piętro apartamentowca, było pełne zabytków, miało czerwone ściany oklejone materiałem bo wcześniej mieszkała tam luksusowa kurtyzana, a w łazience, na pilota rozsuwał się dach, na którym był ogród. Przygoda życia:-)


Niedziela analogicznie. Z Dniem Taty w tle, smsami o tym jak siostrzenica i synek pojechali na lody do Wisły z Tatusiami, a moja Mama z koleżanką wybrała się do Krakowa. Fajne jest to życie.

dzień ojca_flickr_slack12_CC BY-NC-ND 2.0

A jak złapię oddech to wypiszę Wam trochę słów inspiracji ze szkolenia. Ale nie dziś. Czas na zabawę z synkiem :-)
Read more ...

sobota, 15 czerwca 2013

Luźne myśli

Załatwiłam się na cacy. Nie do końca wykurowana i narwana postanowiłam skosić ogród i zdycham (precyzując to kaszlę całym swoim jestestwem). A poniedziałek mnie przeraża bo jestem na granicy dead line ze zbyt wieloma tematami, zeszłotygodniowy urlop był kompletnie nie w porę.

Na cenzurowanym w moim blogu jest pisanie o moim małżeństwie i Teściach. Warunek wsparcia ze strony męża. W sumie to... rozumiem – nie chciałabym czytać przemyśleń męża jeżeli dojdzie do kłótni między nami w Internecie, natomiast jeżeli chodzi o Teściów, nie wiedzą o blogu. Byłoby to jak obgadywanie ich za plecami. Nie ładne. Ale czasami mi szkoda, że pewne sytuacje, które mają miejsce z moją Teściową to nie sytuacje z jakąś ciotką x, kimkolwiek mniej spowinowaconym. Moja Mama-z-mocy-prawa jest fantastycznym źródłem inspiracji – całkiem, !całkiem! inna niż ja. Nigdy w życiu nie byłabym w stanie przewidzieć jak mi na jakieś pytanie odpowie, czy jak na daną sytuację zareaguje :-)

Ja + syn + mąż spakowaliśmy manatki od mojej Mamy, która wróciła z wakacji. Blokowisko welcome to. Ja + syn poszliśmy dziś na huśtawki. Przeszłam przez maraton pytań - „a Pani dziecko to już chodzi? a kiedy przeszedł na rodzinny stół?”. Tak jest zawsze? Fajnie, że placo-zabawowe-mamy odzywają się do siebie i dziecko jest punktem zaczepienia do rozmowy, ale ile można??? A potem na 4 piętro wtaszczyłam dziecko, plecak z zakupami, wózek spacerówkę i siebie poza płucami, które wyplułam na 1 piętrze.
candle_flickr_Clicksy_CC BY-NC 2.0
Zmarła moja Ciocia Klotka. Macie Ciotke Klotke? Ja miałam. Szalona, rodzinne legendy o niej opowiadały. Ekscentryczna dziwaczka – bardzo bogata sknera (dożywiała się u jadłodajni dla biednych, piasek z piaskownic osiedlowych do ogrodu w swoim nowym domu wykradała), mając 75 lat, pochowanego ledwo co męża i odchowane dawno temu dzieci, związała się z 40-letnim panem, który na dodatek wyśmienicie im gotował. Współczułabym każdemu życia z nią, ale słuchać o niej mogłam w nieskończoność. Miała cudowną cechę – była niewyobrażalnie wesoła i pozytywna. Piętnaście ostatnich lat żyła z rakiem prawie wszystkiego, ciągle coś nowego dochodziło. A poddała się dopiero teraz. Będzie mi jej brakować (i mam nadzieję, że coś ze spadku dla tej jadłodajni zapisała).
Read more ...

wtorek, 11 czerwca 2013

Afirmacja

Miało być tak – śpimy do 9:00, puszczamy sobie teledyski na tymczasowym telewizorze (dwa tygodnie mieszkamy u mojej mamy, która jest na wakacjach i która w odróżnieniu do nas ma telewizor), robimy sobie Jaśki w mleku i po leniwym poranku zbieramy się na spacerek. Długi spacer w promieniach słońca, z pestycydami i zachwytem Józia nad traktorami, które opryskują pola i wypasionym motorem z przystojnym, absolutnie nie w moim wieku (chyba nieletnim) brunetem, dwoma haskimi wyprowadzanymi przez Claudie Schiffer albo jej klona. Potem obiadek, makaron świderki z mięsem, warzywami i sosem. Zabawa z naszym labkiem w ogrodzie, ratowanie przed nim rybek w stawie (rybek nie je, ale stawik ogrodowy zagarnia dla siebie).
Tak było wczoraj, a dziś…
Spaliśmy do 9, a resztę diabli wzięli przez pogodę.
sun_flickr_tomhe_CC BY-NC-SA 2.0
 
Oglądałam powtórkę Miasta Kobiet na TVN Style, gdzie Krystyna Mazurówna wygłosiła pewną teorię, która po złagodzeniu na bliższą mi wersję brzmi tak: w Polsce jest za duży kult przeżycia życia w jednym związku, zamiast kultywować rolę „jakości” tego związku. Tzn. bardziej skupmy się na tym jaki ten związek jest, niż ile trwa. Myślę, że powoli się to zmienia i przegina w tę drugą stronę, ale fakt, dbajmy, nie tylko w związkach o jego długość / ich ilość, ale przede wszystkim o jakość. ISO w domu :-)
W każdym razie przypomniało mi się coś, co mówił kapelan wojskowy, który prowadził nasze nauki przedślubne. Rozmowa, rozmowa, rozmowa, przez łzy, nerwy, byle nie ciche dni. Związek to ciężka, opłacalna praca, dwóch stron. Mówił też, że teraz tą podstawową komórką społeczną będę ja i mąż, nie ja, mąż i nasi rodzice. Taka kolej rzeczy, że muszą zająć inną pozycję w naszym życiu. I mówił, że jak jedno gotuje obiad, to drugie ma pozmywać. Był cudownym kapelanem :-) Wyszukanym. Dla równowagi w przyrodzie, Pani ze szkółki przy parafii głosiła teorię dziurawienia prezerwatyw przez złośliwe kioskarki…
Read more ...

niedziela, 9 czerwca 2013

Sex w wielkim mieście


Buty! Może nie Manolo Blahnik, ale dwie nowe, właśnie kupione pary (w tym czerwone) z Ecco, zaspakajają moją miłość do butów na dobrych parę dni;-) Ok – brzmi snobistycznie, ale od roku chodziłam w butach z dziurą na podeszwie i tydzień ulew non stop zmusiły mnie do ich wymiany, a druga para to sandały. Miałam poprzednie od czasów LO i podczas ostatnich wakacji w Chorwacji na kamiennej plaży rozsypały się.
A tak przy okazji, to mam anginę. Już wieki nie byłam chora i czuję się taka… rozczarowana?! W sumie tylko osłabienie i „jesus-christ-co-za-ból-gardła”.
wapienica_igor stawiarski_flickr_CC BY-SA 2.0
Moje wkurwienie na stan zdrowia jest spotęgowane tygodniowym urlopem, który mam w przyszłym tygodniu. Planowałam pakować mojego bobasa do wózka i ruszać w świat (tj. nad Zaporę w Wapienicy). Dziś z tatą Józio pojechał „do zwierzątek”, do Karczmy pod Strusiem), gdzie obchodzą spóźniony Dzień Dziecka z siostrzenicą. Mój synek nawiązał niewerbalne porozumienie z kozami i kangurami, które mają wybieg w ogrodzie karczmy, więc często tam wpadamy. A ja się kuruję – herbatką z miodem i całą cytryną oraz malowaniem paznokci na czerwono (taka motywacja dla podświadomości, nawet wróciłam do mojego ulubionego kształtu paznokcia – migdałka;-).
 
Mija mnie właśnie babski wypad do Szczawnicy:-( Trzy dni, same kobiety, ¾ składu to mamy małych dzieci, wiec zew wolności ;-) Budując/remontując dom nie można mieć wszystkiego, trzeba oszczędzać i basta! Ale może za rok… A poza tym przyznam, że troszkę Matka Polka drażniła moje sumienie, kiedy rozważałam wyjazd – raz w miesiącu porzucam moje Maleństwo, kiedy jeżdżę na zjazdy na uczelni i nie mam ochoty robić tego częściej.
 
Trzymaj kciuki za moje szybkie wracanie do zdrowia i piękną pogodę :-) Plus, za znalezienie dobrego fachowca – tydzień mieszkamy u mojej mamy, a zepsuliśmy pralkę (robi zwarcie) i piec elektryczny (połowa „palników” nie działa)...
Read more ...

wtorek, 4 czerwca 2013

Chupacabra*


WTF z tą pogodą? Kto to zamawiał???

Jestem teraz trochę poza zasięgiem :-) Tak dosłownie bo bez Internetu. Nasz dom stoi w małym buszu i zasięg radiówki (na końcu świata, tylko taki Internet można mieć) jest kiepski.

Dlatego nie napisałam ani o Dniu Mamy ani o wagarach mojej mamy.
 
 
 

Mój drugi w życiu Dzień Mamy spędziliśmy na plackach ziemniaczanych z ogniska z prażoną cebulką i śmietaną (zjedzonych w rodzinnej knajpce w Cygańskim Lesie, w Bielsku-Białej) oraz na spacerze deptakiem wzdłuż rzeki w Szczyrku. Pogoda była wtedy nijaka, co i tak miało się okazać łagodnym prologiem do horroru pogodowego.

Nie wszyscy muszą obcować z niebem w kolorze asfaltu. W końcu czemu nie skorzystać z niskich cen przed sezonem i oferty last minute by pojechać bliżej słońca? No więc moja mama robi sobie wakacje, a mama to niania zarazem. Dwutygodniowa rewolucja – niania w postaci znajomej, odpłatna, a na dodatek mieszkamy w domu mojej mamy (w jej mieszkaniu na piętrze, nasze na parterze jest w stanie surowym, jutro będę zdzierać stare tapety w nim).

Istnieje więc prawdopodobieństwo, że szybko się nie odezwę, wszystko zależy od łaski boga Internetu i chęci do zajęcia się sobą mojego – chodzącego już samodzielnie!!! – bobasa :-)

 
Dla mnie remedium na taką pogodę jest muzyka, mało ambitna ale bujająca;-) taki Robin Thicke Blurred lines http://www.youtube.com/watch?v=yyDUC1LUXSU albo Sinead O’Connor http://www.youtube.com/watch?v=bIoi7s42lrA Polecam ;-)

 
 
* Latynoamerykańska wersja yeti, dla mnie sprawczyni tej pogody. Według świadków jej atakom towarzyszą dziwne znaki na niebie...
Read more ...

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates