/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

środa, 4 lutego 2015

Coaching - ujęcie socjodynamiczne


Mój mąż się ze mnie śmieje, że zwracam uwagę na pierdoły. Może dlatego, że jednak w dotychczasowym życiu częściej zamawiałam szkolenia z najwyższej półki, dla najbardziej wybrednych klientów, niż sama szkoliłam, nieodzownym elementem szkolenia są dla mnie sprawy organizacyjne. 
Atmosfera i praktyczność miejsca, jakość kawy, kilka rodzajów herbaty, czy poza ciastkami są jabłka lub inne owoce, samodyscyplina trenera co do przerw, wietrzenie sali i przyjemna temperatura podczas zajęć, wygodne siedzenia, zaświadczenia o udziale po spotkaniu, a do tego sam trener, zadbany strój (może być elegancki, może być ekscentryczny, byle nie nudny i nijaki, przecież trenera czeka wystąpienie publiczne!), panowanie nad stresem, uważność na zróżnicowany poziom uczestników (w tym dobre tłumaczenie poleceń do ćwiczeń), umiejętność dawania dostatecznej przestrzeni czasowej na ćwiczenia, żeby pobudzi myślenie uczestników, a jednocześnie pilnowanie dynamiki pracy, żeby uczestnicy z nudów nie odpłynęli w plotki tracąc zaangażowanie w szkolenie. A to tylko fragment check listy udanego szkolenia.
W Klubie Coacha idealnie zagrała dla mnie atmosfera miejsca, przyjazny wystrój wnętrza w starej kamienicy – nie lubię sztywnych, klimatyzowanych sal konferencyjnych czy uczelnianych auli z jarzeniówkami, idealnie czułam się np. w sali szkoły METRUM, która przypominała normalne mieszkanie. Kominek, kuchnia, obrazy na ścianach, jasne barwy, dużo światła naturalnego (jedyny mankament, wbrew pozorom istotny dla wszystkich uczestników, brak możliwości zamknięcia drzwi w WC ;-).
W Klubie trochę gorzej wyglądała na szkoleniu dynamika pracy. Trenerka, przemiła osoba, widać było, że ma doświadczenie w pracy coachingowej jeden na jeden, jednak nie w szkoleniu większej grupy. Zbyt długi czas był przeznaczony na rysowanie pierwszej mapy. Wiem, że łatwo mówić, całkiem inaczej człowiek się czuje prowadząc szkolenie (inaczej płynie czas, naprawdę!), niż będąc uczestnikiem. To ciężka praca, a tylko doświadczenie czyni w niej mistrzów. Ogólne wrażenie mam bardzo dobre, a metoda moim zdaniem idealnie nadaje się dla kogoś kto np. nie umie określić jakie cele ma, albo nie potrafi tego sprecyzować. Przez pozorną zabawę w rysowanie klarują się myśli, a pragnienia precyzują.

Kreowanie mapy własnej przestrzeni życiowej 1. Jak jest teraz 2. Jak chciałbym/chciałabym w przyszłości


Metoda coachingu w ujęciu socjodynamicznym, rysowanie mapy przestrzeni życiowej:
W czasie szkolenia kreowaliśmy mapę własnej przestrzeni życiowej, ale może to być też mniej szeroka mapa np. wybranego problemu w życiu zawodowym. Mapa to praca przez metaforę obrazu (najlepiej rysować ale można też pisać słowa). Inną metodą niż mapa może być opowiadanie. Cel jest taki sam jak w coachingu – klient sam zna rozwiązanie swojego problemu, trzeba mu tylko pomóc do niego dojść. Rysowanie porządkuje to co mamy w głowie, wyciąga emocje ze zbyt wielu myśli, a rysunek klient może zabrać ze sobą do domu, modyfikować.
Zaczynamy od narysowania koła, a w nim, w dowolnym miejscu piszemy JA. Następnie rysujemy to co teraz.
Kolejny etap to narysowanie drugie koła, to co chcę żeby było przyszłością. Coach pyta coachee, o to co zrobić, żeby z teraźniejszości przejść do przyszłości? Oba koła łączymy schodami lub drabiną. Na każdym stopniu piszemy po kolei wnioski z tego co muszę zrobić, żeby osiągnąć to co zaplanowałem.
Aby podsumować pracę coach pyta co zostało gdzie narysowane, dlaczego coś zostało narysowane, co coachee czuł rysując itd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates