W
pokoju mojej córeczki jest duże, drewniane biurko. Na nim lampka,
przy nim wygodny fotel, jednak to nieistotne. Najważniejsze jest to,
że biurko zwrócone jest w stronę okna, zza którego rozciąga się
widok na cały ogród. Najpierw nasz taras, za nim mały stawik, a
potem alejka chowająca się w tunelu z winogron.
Biurko
służy teraz jako miejsce do przebierania Zosi (śmieszka i gaduły
– przemawia od dwóch miesięcy w języku gołębi, grrr grrr, całe
wykłady nam robi), jest na nim przewijak, krem, nawilżane
chusteczki i paczka pampersów. Proza życia. Jednak ja ciągle o nim
marzę. A raczej o powieści, którą chciałabym przy nim napisać.
Nalać sobie lampkę czerwonego wina, zamknąć drzwi od świata zewnętrznego,
tak na 2-3 godziny, żeby zdążyć usłyszeć swoje myśli i pisać,
codziennie. W głowie kłębią mi się pomysły na kryminał. Myśli
układają się w zdania do zapisania. Ale nic z tego nie mogę zrealizować – wina mamie karmiącej nie wolno, czasu na zamknięcie się
przed światem mama małych dzieci nie ma (a przynajmniej nie
codziennie). A ja nie umiem pisać w międzyczasie, w ułamkach
sekund wyrwanych między praniem, karmieniem, zabawą. Zresztą to
nie tylko mój pogląd – już nie raz czytałam, że pisarze to
często samotni ludzie, najciekawiej kreuje się świat wyobraźni,
kiedy człowieka dopada prawdziwa nuda. A ja się nie nudziłam chyba
nigdy.
Jakieś
dwie książki temu przeczytałam Na skraju ciszy Kristyny
Ohlsson, szwedzki bestseller, świetnie się go czyta, ja
potrzebowałam dwóch dni, kolejne dwa dni później zupełnie już
nie pamiętałam o czym był, niczym mnie nie zaintrygował, ale było
to przyjemne doświadczenie :-) Jedyne co mi zapadło w pamięć to
podziękowania od autorki na ostatniej stronie „To już moja
trzecia książka. […] Pamiętam, że byłam strasznie znudzona i
nie bardzo wiedziałam, jak pozbyć się tego uczucia w
przewidywalnej przyszłości. Dlatego napisałam powieść
kryminalną. Zamknęłam oczy i strzeliłam z biodra. Bum!” (s.
581, Na skraju ciszy Kristyna
Ohlsson, Pruszyński i S-ka). Cóż...
Zestaw idealny do pracy umysłowej, dobra kawa z mleczkiem i pyszna czekolada...
Tytuł
posta nie jest przypadkowy. Miałam kiedyś okazję pracować z
trenerką, która nadużywała takiego zwrotu. Kiedy pierwszy raz
powiedziała „mam taką fantazję”, zachwyciłam się,
momentalnie wciągnęła grupę w świat anegdoty, która pozwoliła
nam spojrzeć na omawiany problem z innej perspektywy, ale przy
dziesiątej fantazji miałam już skręt kiszek. Ja ma fantazje dwie
– napisać kryminał i pojechać na wakacje do Dubaju z promocji na
Wakacyjnych Piratach (w kwestii drugiej pracuję nad mężem, który
rozsądnie przypomina, że nawet na super promocję nas nie stać bo
mamy już zorganizowane wakacje w Chorwacji z przyjaciółmi i
dzieciarnią).
Chorwacja jest piękna marze by tam pojechac- planujemy w przyszlym roku :-) W tym roku skromnie- tylko nasze polskie morze ;-)
OdpowiedzUsuńTo trzymsm kciuki za ten kryminal i pichwal sie jak sie uda.
Polskie morze też jest super, jak jest pogoda to nawet najlepsze :-)
Usuń