/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

środa, 14 stycznia 2015

Słyszę kolory

W moim świecie są takie dwa miesiące w roku, które trzeba przetrwać i już. Popielaty listopad i srebrny luty. Ja ciepłolubne i światłolubne stworzenie usycham w listopadzie, gdzie szarość i plucha dopiero zaczynają się rozkręcać, a w perspektywie jeszcze cały sezon zimowy. Grudzień jest świąteczny, pełen światełek i urozmaicony, a styczeń jakoś z rozbiegu mija. Przybija mnie ponownie luty, kiedy mam już dość niepogody, a tu jeszcze cały ponury marzec przed nami. Kwiecień to nadzieja, budząca się wiosna, nawet jak bywa brzydki, odliczam już dni do wakacji. Od kwietnia mogłabym się budzić z zimowego snu i zapadać w niego po złoto-rdzawym październiku, kiedy bywa piękne babie lato.


Ciepłe crumble z lodami oraz melko z adwokatem – idealny pocieszacz na niepogodę. Podstawą jest nie tylko smak ale i zapach imbiru i cynamonu. 
Pocieszanie się jedzeniem to nie najlepsza metoda, ale bardzo skuteczna ;-)

To mi jeszcze pozostało z dzieciństwa - widzenie nazw miesięcy, podobnie dni tygodnia w kolorach. Kiedyś miałam to dość silne, lubiłam się tym bawić, teraz to tylko lekkie zabarwienie, jak mgła, dodatkowe wrażenie i lekko pobudzony dodatkowy zmysł. Synestezja to cudowna cecha dzieci i dobrych pisarzy:-)
 I w każdym miesiącu bywają cudowne dni... tylko, że ja tak kocham lato i upały...

1 komentarz:

  1. Oj ja też jestem ciepłolubna i uwielbiam lato! I to prawda, że jedzenie pyszności poprawia humor- niestety ;)

    OdpowiedzUsuń

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates