/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

środa, 8 października 2014

Jak z klasą kupić wibrator


 Pogoda kusi i nęci na spacery, Zapora w Wapienicy, herbatka i popcorn w Krzywej Chacie z widokiem na las i Beskidy. Relaks, grzejemy się jak koty w promieniach słońca.

Dziś o sex shopach i znowu o książkach, z pazurkiem. W kontraście do poprzedniego posta, żeby nie było, mój mózg nie tylko mlekiem i miodem matki płynie ;-)

Jak to było z sex shopem? 
Moja Mama to czasami ma ze mną trzy biedy. Dumna z niej bywam jak paw - że na emeryturze nauczyła się obsługiwać komputer (teraz aktywistka na FB), że pojechała sama do Stanów Zjd. z przesiadką na największym lotnisku w Frankfurcie, że czyta od deski do deski Wyborczą i interesuje się polityką. Jednocześnie to też ja jej jęczę cały czas, że musi częściej maile wysyłać bo zapomina jak to było, że jest największym zbieraczem gratów na planecie i utonie w tym, a na starość złe cechy się wyostrzają, więc "musi nad sobą pracować", to cytat ze mnie (haha! ciekawe jaka ja będę w tym wieku;-) Gdzieś kiedyś wyczytałam, jak to jest, że jeżeli kogoś kochamy to zarazem najbardziej go potrafimy zranić - ponoć wynika to po pierwsze z tego, że wiemy, że sobie na więcej możemy z bliskimi niż obcymi pozwolić, ale również z tego, że im bardziej kogoś kochamy to wbrew romantycznym mrzonkom, mamy większe oczekiwania wobec tej osoby. Nie wiem, może coś w tym jest. W każdym razie, idąc za moją potrzebą "otwierania" Mamy, żeby nie skapcaniała z wiekiem, zwłaszcza po tym jak nagle zmarła nam najbliższa część rodziny (a Mama naprawdę się podłamała), wpadałam na coraz bardziej genialne pomysły na prezent.
Prezent pierwszy to był pies. Żywych zwierzątek nie daje się w prezencie. To jedna z moich złotych zasad. Żeby sumienie zagłuszyć musiałam ją obejść. Więc pies musiał być duży (to był błąd, nasza labradorka już Mamę przewróciła kilka razy skacząc z radości), bo mój małżonek tylko duże psy szanuje (nieprzypadkowy dobór słów), więc jakbyśmy jednak mieli wylądować z psem u nas, to miał być kochany. Po drugie, psiak jest nasz - i jej i nasz, ale śpi w nocy u niej. Kosztami się dzielimy, największy, czyli jedzonko spoczywa na Mamie, na nas weterynarz i akcesoria.
W dniu urodzin mówimy Mamie, że kupiliśmy jej psa, ale jak nie chce to jej go nie damy, nie musimy z hodowli go odbierać, tylko kasa przepadnie. Na co Mama mówi: "nie chce!". A co robi? Szykuje miseczkę, spanko, kombinuje nad imieniem... Bardziej załamała się, kiedy tydzień później zabraliśmy ją do knajpki, żeby jej powiedzieć o pierwszej ciąży, zaczęliśmy w zawoalowany sposób i myślała, że zmierzamy do super newsa, że kupiliśmy jej drugiego psa... (jej stres wynikał z tego, że wie, że jestem dużą entuzjastką trzymania dwóch psów, czy kotów, zwierzęta są wtedy dużo radośniejsze, bawią się ze sobą, kiedy my nie mamy dla nich czasu).
W kolejnym roku, postanowiłam być jeszcze bardziej kreatywna na urodziny Mamy i kupić jej wibrator. Przyjęła go fantastycznie - na wesoło, jako żart. I chyba niestety już nie wie gdzie jest. A my się tak staraliśmy z dobraniem tego sprzętu...
Jak z klasą kupić wibrator? Przez internet lub w Krakowie! Gdzie wg moich koleżanek są eleganckie sex shopy, dostosowane do obu płci, profesjonalne, a nie jakieś zaplecza burdeli dla alfonsów. Tak jest - a przynajmniej było - w Bielsku. Sklep w środku kamienicy, szklana lada, regał z tyłu, białe ściany, obklejone tandetą, a za starą aksamitną, czerwoną kotarą Pani wyglądająca jak emerytowana prostytutka, która... Peszy się przy moich pytaniach. O to czy coś może polecić, z jakiego to tworzywa, jaka jest wytrzymałość, atesty, czy Panie częściej wybierają tradycyjny wibrator czy lepszy jest masażer lub motylek? Zero odpowiedzi. Nie ma jak fachowe podejście do tematu.
W kolejnych latach zlitowałam się już nad Mamą i powstała nowa, świecka tradycja - bierzemy ją na wycieczki. Była już Polanica i Kudowa Zdrój, a w tym roku koncert w Warszawie. Musiało jej ulżyć po mojej pomysłowości ze wcześniejszych lat;-)


Zaczęłam czytać nową powieść. Michael White, Pierścień Borgiów (DW Rebis, Poznań 2010), mało ambitna, ale przyjemna, a o to chodziło :-) Autor, na dodatek naśladuje styl Dana Browna (albo DB jego), jakiś szokujący opis detalu w pierwszym zdaniu, żeby do prawdziwego sedna sprawy przejść. Autor żeruje na sensacji np. na końcu powieści są „fakty historyczne”, na ile są faktami to też kwestia dyskusji bo np. sama Lukrecja Borgia przez historię współczesną jest rehabilitowana, w każdym razie do opisania tych „faktów” używa języka sensacji: LUKRECJA BORGIA I JEJ RODZINA „Ród Borgiów można nazwać renesansową mafią” (s. 384), JEZUICCY MISJONARZE „W owym czasie jezuiccy misjonarze byli szkoleni w Rzymie, a zlecano im konkretne zadanie: indoktrynowanie niekatolików […] między 1570 a 1600 rokiem wielu posunęło się w swych działaniach znacznie dalej […] podobieństwo ich działań do poczynań dzisiejszych komórek terrorystycznych w Anglii jest uderzające.” (s. 386), LUDZIE FRANCISA WALSINGHAMA „można by nazwać 'gestapo ery Tudorów'”. Mrok! ;-)
Zresztą ledwo co skończyłam czytać powieść „ojca norweskiego kryminału” Kjell Ola Dahl, Mały Złoty Pierścionek, książka stanowi część serii o inspektorze Gunnarstrad i komisarzu Frolich, opowiada o zabójstwie ex narkomanki Katrine, Strony powieści dosłownie pochłaniałam, tak przyjaźnie napisana, jednak wolę kryminały, w których jest szansa odkrycia sprawcy, a nie takie, w których na ostatniej stronie ujawniane są fakty, które uzasadniają zabójstwo i nie są zresztą powiązane z głównym wątkiem (psycholog Katrine zabiła jej matkę, jak była niemowlakiem).

1 komentarz:

  1. Bardzo podoba mi się Twoje podejście do tego tematu, jest po prostu normalne - bez tabu, czy niejasności, niedomówień. Ja sama dość często korzystam z ofert sex shopu i nie widzę w tym nic złego. Każdy z nas ma inne potrzeby, więc dlaczego by ich nie spełniać?

    OdpowiedzUsuń

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates