Dlaczego...
Takich
blogów jak ten są tysiące. O wszystkim i o niczym, szczere ale bez
pełnych danych osobowych (żeby uniknąć linczu opisywanych osób i
specyficznej rodzinki). Troszkę w nim będzie autoterapii, troszkę
o kobiecej rywalizacji, na linii ja – moja siostra oraz ja – moja
teściowa. O moim synku, mamie, mężu i domu, na który mam mniejszy
wpływ niż bym chciała. O moich ambicjach i byciu pionkiem w
korporacji. O chyba niebrzydkiej dziewczynie, która nigdy tego nie
wykorzystała, bo prawie do trzydziestki wygrzebywała się z
kompleksów. O kimś, kto kocha czytać, pisać i jeździć na
wakacje. To będzie taki babski blog niespecjalnie ukierunkowany, ale
mam nadzieję, że komuś (komukolwiek, proszę) spodoba się. Ale
czy nie tak w XXI wieku wygląda pamiętnik?
Moment,
w którym zaczynam prowadzić bloga, jest dla mnie przełomowy.
Wracam po urlopie macierzyńskim do pracy, dlatego na wstępie na
pewno będę analizować (to ważne słowo) powrót do pracy i
odkrywanie siebie w nowej roli mamy (choć to jedna z wielu moich
ról). W sumie to nie najlepszy czas, żeby zacząć pisać, bo na
nadmiar czasu wolnego pewnie nie będę cierpiała, ale teraz
„dorosłam” do decyzji o założeniu mojego pierwszego bloga. No
więc let
it be:-)
Moja motywacja nie jest oryginalna, marzyłabym o pisaniu książek
(jak czytałam Jedz,
módl
się, kochaj
- Elizabeth Gilbert, to cały czas myślałam o tym, o ile mój
pamiętnik był lepszy od jej książki, zwłaszcza część o
Rzymie, gdzie też uczęszczałam na kurs języka włoskiego, zresztą
kiedyś pewnie Wam o tym opowiem), ale odwagi i pewnie prawdziwego
talentu nie miałam i nie mam. Blogowanie kojarzyło mi się z
ekshibicjonizmem. Przez brak selekcji, albo raczej publiczną
selekcję (bloga każdy może założy, ale nie każdy blog jest
czytany). Co innego gdybym miała jakąś ciekawą pasję i byłby to
blog tematyczny... Tyle, że moją pasją jest życie, to ono i
ludzie, którzy mnie otaczają, najbardziej mnie inspirują.
O
mnie...
To
Have or to Be, jak to w swoim eseju pyta Erich Fromm. Zaczniemy od to Have. Mam jeszcze dwadzieścia parę lat. Ostatnie miesiące:-) Mam
ślicznego synka Józefa i męża Wojtka, dwa lata starszego ode
mnie. Mam samotną mamę, której czasami ja nie mogę przestać
matkować oraz siostrę bliźniaczkę „Elenę Z Innej Planety”
(zonk! Nasi mężowie są braćmi). Pracuję w dziale logistyki i
zajmuję się wszystkim od przyjęcia zamówienia na komponenty do
samochodów, po wysłanie towaru do klienta. W ilości hurtowej czytam
kryminały, nienawidzę ćwiczyć (choć wiem, że jakbym stała się
taką laską fitness, to miałabym doskonałe małżeństwo, przez
słabość mojego męża). Dużą wagę przywiązuję do detali i
samorozwoju. Dbam o to, żeby moje życie nie było monotonne, żeby
nowe doświadczenia mnie kształtowały. W przyrodzie nie ma
stagnacji, albo się rozwijamy albo się cofamy w rozwoju. A co do
detali, to po prostu je widzę, częściej niż inni ludzie, w
otoczeniu, filmach, w innych osobach. Mam do nich dobrą pamięć,
może dlatego w mojej główce nie kodują się prawie wcale nazwy
własne i imiona (co byłoby praktyczniejsze, niż zaprzątanie sobie
głowy doniczką z pięknymi kwiatami, jaką wypatrzyłam na
spacerze). Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Będę
starała się pisać co tydzień, ale zobaczymy na co życie pozwoli
(a mam na myśli dwie zmienne: czas i inspiracje).
A
tak poza tym, mam na imię Emilia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz