Jestem
uzależniona od słońca i kolorów... U nas dziś jest tak szaro i
buro, że niebo ma kolor asfaltu, że herbatka z miodem i sokiem z
mandarynek nie ratuje, że mi synek śpi pół dnia (to akurat
wygodne). Skończyłam czytać książkę (Adam
Zalewski Biała
Wiedźma)
i jak zwykle nie mogę zabrać się za nową, chyba, że to
kontynuacja poprzedniej, ale jeżeli nie, to lubię jeszcze pobyć w
myślach z bohaterami poprzedniej lektury. Taki mój czas żałoby.
W
większości z nas jest troszkę Amelii Poulain (Amelia)
i Samanthy Jones (Sex
and the City),
ta pierwsza cząstka mnie, powiedziała Wam o herbacie jaką teraz
piję i opowie o sąsiadce „z pięterka”, ta druga poplotkuje o
mojej nowej fryzurze i szybkim pomyśle na lunch. Wyobraźcie więc
sobie, że zadzwoniłam do Was z pytaniem o szybką kawę, u mnie w
mieszkanku. Mój mąż remontuje u mamy, pogoda nie sprzyja spacerom,
więc czemu nie odrobina relaksu z koleżanką? Obiecuję, że do
kawy będzie Crumble z jabłkami i bananami,
a w domu pachnie cynamonem, imbirem i świeżo parzoną Caffe Mauro.
Najpierw
ploteczki. Zrobiłam sobie ombre na włosach (dla nieświadomych, to
takie dobrowolne odrosty, jaśniejsze
końcówki włosów),
tak żeby dodać sobie pewności siebie na powrót do pracy. Fakt, że
zmianę wprowadziłam wcześniej, w czerwcu, kiedy synek miał
chrzciny, jednak dzisiaj byłam odświeżyć mój nowy look
u naszej, wioskowej fryzjerki koło domu mamy.
Sprzedam
Wam też przepis na szybki lunch, na dość popularną Sałatkę
z zupek chińskich:
Składniki:
-
2 zupki chińskie, najlepiej pikantne
-
5 ogórków konserwowych
-
2 piersi kurczaka
-
puszka groszku konserwowego
-
puszka kukurydzy konserwowej
-
papryka
-
majonez
-
przyprawy (ja użyłam do marynaty: pieprz, sól, rozmaryn, pieprz
kajeński, oregano, czosnek)
-
oliwa z oliwek (do marynaty)
-
olej
Kurczaka
umyć i pokroić na drobną kostkę. Na dwie godziny odstawić go do
lodówki w marynacie z oliwy z oliwek, odrobiny soli i pieprzu
kajeńskiego (lub papryki słodkiej jeżeli ktoś woli łagodną
wersje) oraz innych przypraw wedle własnego uznania.
Mięso
udusić na patelni (na rozgrzany olej przerzucam marynatę z mięsem)
do miękkości.
Zupki
chińskie z przyprawami zalać 1 szklanką wrzątku i zostawić na 5
minut (co jakiś czas przemieszać), następnie odcedzić wodę.
Paprykę
i ogórki skroić w drobną kostkę.
Połączyć
składniki: puszki kukurydzy i groszku, pokrojoną paprykę i ogórki,
schłodzony makaron i kurczaka. Dodać majonez, odrobinę soli i
pieprzu według uznania.
Smacznego!
Troszkę
to dziwne, że w jednym z pierwszych wpisów umieszczam przepis, bo
ja jestem z tych co nie gotują. Pewnie jak Józio zacznie jeść „z
rodzinnego stołu” to się to zmieni, ale teraz troszkę żerujemy
na mojej i męża mamie, troszkę coś razem pichcimy, a czasami
chodzimy do baru mlecznego (a bardzo rzadko, ale się zdarza na pizze
do włoskiej restauracji, sushi w Krakowie, czy do jakiejś karczmy).
No ale, co tam – tak dziś urozmaicam sobie to szare popołudnie,
więc niech będzie o gotowaniu.
A
teraz z innej bajki. Śmiałam się do łez na spektaklu Mayday,
kiedy wystawiano go w naszym teatrze. Sztuka świetna, jednak kiedy
bigamia dotyka codzienności tak wesoło nie jest. To skrajny
przykład podwójnego życia. Jednak w takiej łagodnej wersji,
wydaje mi się, że w każdym z nas tkwią różne natury i różne
scenariusze życiowe. Często, przynajmniej w myślach jesteśmy kimś
innym. Mój mąż znanym muzykiem, wolnym jak ptak, ja panią
profesor na UJ albo po prostu singielką. Wolną od kompromisów
małżeńskich, bo jakoś wydaje mi się, ze częściej to ja idę na
kompromis, a Wojtek stawia na swoim (on oczywiście twierdzi, że
jest na odwrót, jasne...). Wiem, że mam udaną rodzinkę, ale tak
jeden dzień w tygodniu zamieniłabym się chętnie z sąsiadka,
która mieszka nad nami. Jeszcze przed wakacjami, chcąc nie chcąc
żyliśmy jej życiem – nie wiem czy na podłodze nic nie miała,
czy było to tak słabej jakości, że słyszeliśmy nawet otwieranie
szafy, a co dopiero rozmowy. Teraz zrobiła wreszcie remont i już
jej prawie nie słychać. Czyżby płacz niemowlaka okazał się
świetnym katalizatorem do podjęcia decyzji o wygłuszeniu podłogi?
:-)
Nasza
sąsiadka „z pięterka” pracuje od godziny 10 rano, a do domu
wraca o 22 i zaczyna wtedy sesje telefoniczne z przyjaciółkami.
Pracuje 8 godzin, ale visa vi naszego bloku mieszkają jej rodzice i
tam spędza każde popołudnie. W nocy podjada i najprawdopodobniej
ma epizody bulimiczne. Najbardziej intryguje w niej pewien zwyczaj.
Dość często coś remontuje. Za każdym razem ściąga innego
fachowca i... za każdym razem uprawia z nim seks. I to taką filmową
wersję z salwą jęków. Ja mam taką teorię spiskową, że ona
chce, żeby fachowcy się przykładali i bardziej osobiście
traktowali pracę u niej ;-) No i pomyśleć, że odcięła nam tego
Big Brothera ;-)
A
jak Tobie mija ten szary dzień?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz