/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Andrzejki 2014, po naszemu

  Wszystko jest dla ludzi, jednak wszystko z umiarem. Co do słodyczy, alkoholu, zakupów, sprzątania, pobudzania adrenaliny, co do prawie wszystkiego mam ten umiar. Jest jednak 1 wyjątek - jeden ze słodyczy, czekolada. Moja słabość. Nie każda, dobrej jakości czekolada, mogłabym chyba zjeść każdą ilość bez poczucia zamulenia, czy przesytu. I tylko odrobina rozsądku i honoru przed tym mnie powstrzymuje. Czekolada to mój najlepszy sposób na walkę ze stresem, lub na świętowanie czegoś. Szybko, tanio, zawsze na miejscu (a później zawsze z nami w bioderkach...). Jak zwykły wieczór chcę uprzyjemnić, otwieramy sobie czekoladę Lindt lub dużą Milkę, najchętniej z całymi laskowymi orzechami. Latem jest tyle atrakcji, ruchu, a do tego soczyste owoce, smaczne sałatki i wystarczająca ilość witaminy D ze słońca, nie ma takiej chcicy na czekoladę, ale jesienią czy zimą... Dlatego teraz, kiedy karmię Zosię i nie odchudzam się, teraz kiedy siedzę w domu i co chwilę coś kusi podjeść, teraz gdy małe wysysa ze mnie wszystko i mam wilczy apetyt, teraz... nie jem czekolady:-) Już miesiąc bez nałogu
   No ale nie miało być o czekoladzie, a o Andrzejkach. O tym, że ze smutkiem myślałam, że będzie to dzień jak co dzień i jak miło było się tym razem pomylić. 
 Odkąd skończyły się czasy studenckie, kiedy każdy pretekst do imprezy musiał być wykorzystany, wcale nie obchodziłam co roku tego święta, ale wtedy tak wiele się działo, częste spotkania ze znajomymi, randki, wycieczki... Nie miało znaczenia, że kolejna okazja mnie omija. Jednak odkąd są dzieciaki i zrezygnowaliśmy z mężem np. z kursu salsy, a przez remont domu znacznie ograniczyliśmy spotkania towarzyskie, odczuwam lekki niepokój i nostalgię, kiedy w takie okazje nic się u nas nie dzieje. Moje przemyślenia podsyca to jak fantastycznie żyje moja Mama, przykładowo w tym miesiącu poza stałymi wypadami we wszystkie czwartki z koleżankami do knajpki, we wszystkie niedziele po kościele z paczką znajomych z młodości na kawę do jednego z nich, była też w kinie na filmie Bogowie, w BCK na operetce, odwiedziła ją znajoma z Włoch, a do tego z okazji Andrzejek bawi się w hotelu Gołębiowski w Wiśle; zdecydowanie to ja bardziej niż ona żyję jak stary piernik.
   Jednak mąż wyciągnął nas na małą wycieczkę na Przegibek, gdzie na samym szczycie było biało, a widok niesamowity na oszronione szczyty gór otaczające to malownicze miejsce, wieczorem zjedliśmy uroczystą obiadokolację, a potem zabezpieczeni sporą ilością zdrowych przekąsek (bakalie, orzechy, słonecznik oraz pitne jogurty) oglądaliśmy filmy (m.in. Wilk z WallStreet). Ba! Wieczorem nawet laliśmy wróżbę z wosku dla Józka (ewidentnie wyszła mu wymarzona kolejka z torami). Wisienką zwieńczającą te drobne przyjemności było urozmaicenie mojego codziennego rytuału kąpieli (30 min tylko dla mnie, wyrwania się z Pamperoswa) pianką i świecami. 
 
Przegibek, niedziela 30 listopada, Andrzejki. Uroczo.

   A poza tym odwiedziła nas znajoma, taki promyczek światła, fotograf, tancerka, wulkan energii, troszkę wbrew temu, że cierpi na bardzo ciężką chorobę i systematycznie ląduje w szpitalu. Koleżanka wpadła na kawę i porobić trochę zdjęć naszej rodzinie. Później sobie przypomniałam, że to nie pierwsze nasze Andrzejki z sesją zdjęciową. Dwa lata temu, z ośmiomiesięcznym Józkiem planowaliśmy Andrzejki u nas w domu z moją sis, ale jej córa się pochorowała i nie dotarli do nas (Andrzejki 2012). Po tym spotkaniu miała być świąteczna sesja zdjęciowa dzieciaków. Sesja się odbyła ale zamiast dzieciaków z rodu Paprotnych był Józek z rodzicami na zdjęciach. Natomiast rok temu w czasie Andrzejek byłam na szkoleniu w hotelu Olympic w Ustroniu, moje pierwsze zetknięcie z NLP w businessie (Andrzejki 2013).
  Swoją drogą takie profesjonalne sesje zdjęciowe to teraz bardzo popularne zjawisko. Świat narcyzów, selfie i promowania się na portalach społecznościowych. Nie jestem  fanką takich sesji, to są piękne zdjęcia jednak pozbawione emocji, wspomnień, magii chwili. Jednak mamy to szczęście, że wśród znajomych są fotografowie, którzy bardzo chętnie dają się wykorzystać, ba sami się oferują :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates