/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

piątek, 19 grudnia 2014

Głębokie gardło, głęboki kontekst

Umysł nie toleruje stagnacji, albo się rozwija albo się cofa. Więc jak nazwać czas spędzony w domu, z konwersacją pomiędzy 31-latką, a 1,5 miesięczniakiem? Gdzie adrenalina skacze, kiedy pojawia się choroba. Gdzie planujemy multizadaniowo ale ciągle to samo – pranie, gotowanie, sprzątanie, karmienie, przebieranie kup, spanie, zabawa. Koniec podniet dnia.

Dla mnie „urlop” macierzyński to przeżycie kształtujące charakter. W moim przypadku, chyba pozytywnie, z korpoludka nastawionego na cele, w człowieka. Spokojniejszego, otwartego. Wbrew pozorom, takie podejście czyni z nas bardziej wydajnych pracowników, bo dzięki umiejętnościom interpersonalnym potrafimy dobrze zdefiniować prawdziwe, długoterminowe cele.
Jednak trudno mówić o nabywaniu nowych kompetencji. Znajomość języków obcych się cofa, wypada się z obiegu nowinek businessowych. Dlatego robię co mogę, żeby umysł mi nie zwiotczał.
 Czego się dziś nauczyłam? Skończyłam książkę Laury Lippman Co wiedzą zmarli i znam dzięki niej nowe pojęcie: wypowiedzi osadzone w „głębokim kontekście”. Tak mówi moja Mama, opowiada historię danego wydarzenia poprzez czynniki na nie wpływające, przeciwieństwem jest mój mąż, którego styl nazwałabym „do rzeczy”.
Z Wysokich Obcasów dodatku do gazety Wyborczej, dowiedziałam się o „animal studies” - czyli badaniu relacji między zwierzętami, a człowiekiem. Zwierzęta definiuje się jako istoty żywe, inne niż człowiek, ale też czujące.
Czasami przeraża mnie jak bardzo jestem wytworem swoich czasów. Na szczęście w wersji a priori – interesowałam się bollywoodem, zanim większość osób o nim się dowiedziała, tańczyłam salsę zanim zaczął się światowy boom (dlatego tańczę salsę kubańską, nie LA czy mambo). A teraz czas na ekologię w moim wydaniu. Nie skrajną: nie mówię, nie jedzmy zwierząt, ale mówię nie torturujmy ich (nie kupuję swetrów z agory odkąd wiem, że króliczkom wyrywa się futerko na żywo, zamiast je ścinać przez kilka miesięcy zanim padną z bólu i wyczerpania, wyrywane jest trochę dłuższe niż ścinane). Może dzięki temu, że na czele kościoła Katolickiego stoi papież z imieniem Franciszek (św. Franciszek opiekował się zwierzętami) animal studies nie wzbudzi takiej paniki w kościele jak gender?
A za oknem jesień... W domu mamy już małą sztuczną choineczkę w jadalni, ozdobioną w bańki-wiolonczele i szklane aniołki, czekamy jeszcze na prawdziwą do salonu. Józio będzie już wciągnięty w nasze tradycje – jeździmy po karpie i sumy do stawu, gdzie na miejscu są ogłuszane i patroszone, smaczniejsze, szczęśliwsze i oczywiście droższe, ale lepiej mieć mniej, a dobrej jakości. A do tego naturalna, pachnąca choinka, którą postawimy w salonie z kominkiem w sobotę. To będą nasze pierwsze święta w domu:-)

P.S. Oglądaliśmy film Królowa XXX, o aktorce porno, znanej z Głębokiego Gardła, Lindzie Lovelace, która wycofała się z przemysłu pornograficznego i walczy o prawa kobiet. Film poruszający, smutny, choć znając biografię Lindy spodziewałam się, że będzie bardziej drastyczny.

2 komentarze:

  1. Pierwsze Świeta we czwórke- na pewno bedzie cudnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rok będzie u nas pełen rzeczy pierwszych :-)

      Usuń

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates