Umysł
nie toleruje stagnacji, albo się rozwija albo się cofa. Więc jak
nazwać czas spędzony w domu, z konwersacją pomiędzy 31-latką, a
1,5 miesięczniakiem? Gdzie adrenalina skacze, kiedy pojawia się
choroba. Gdzie planujemy multizadaniowo ale ciągle to samo –
pranie, gotowanie, sprzątanie, karmienie, przebieranie kup, spanie,
zabawa. Koniec podniet dnia.
Dla
mnie „urlop” macierzyński to przeżycie kształtujące
charakter. W moim przypadku, chyba pozytywnie, z korpoludka
nastawionego na cele, w człowieka. Spokojniejszego, otwartego. Wbrew
pozorom, takie podejście czyni z nas bardziej wydajnych pracowników,
bo dzięki umiejętnościom interpersonalnym potrafimy dobrze
zdefiniować prawdziwe, długoterminowe cele.
Jednak
trudno mówić o nabywaniu nowych kompetencji. Znajomość języków
obcych się cofa, wypada się z obiegu nowinek businessowych. Dlatego
robię co mogę, żeby umysł mi nie zwiotczał.
Czego
się dziś nauczyłam? Skończyłam książkę Laury Lippman Co
wiedzą zmarli
i znam dzięki niej nowe pojęcie: wypowiedzi osadzone w „głębokim
kontekście”.
Tak mówi moja Mama, opowiada historię danego wydarzenia poprzez czynniki
na nie wpływające, przeciwieństwem jest mój mąż, którego styl
nazwałabym „do rzeczy”.
Z
Wysokich Obcasów dodatku do gazety Wyborczej, dowiedziałam się o
„animal studies” - czyli badaniu relacji między zwierzętami, a
człowiekiem. Zwierzęta definiuje się jako istoty żywe, inne niż
człowiek, ale też czujące.
Czasami
przeraża mnie jak bardzo jestem wytworem swoich czasów. Na szczęście
w wersji a priori – interesowałam się bollywoodem, zanim
większość osób o nim się dowiedziała, tańczyłam salsę zanim
zaczął się światowy boom (dlatego tańczę salsę kubańską, nie
LA czy mambo). A teraz czas na ekologię w moim wydaniu. Nie skrajną:
nie mówię, nie jedzmy zwierząt, ale mówię nie torturujmy ich
(nie kupuję swetrów z agory odkąd wiem, że króliczkom wyrywa się
futerko na żywo, zamiast je ścinać przez kilka miesięcy zanim
padną z bólu i wyczerpania, wyrywane jest trochę dłuższe niż
ścinane). Może dzięki temu, że na czele kościoła Katolickiego
stoi papież z imieniem Franciszek (św. Franciszek opiekował się
zwierzętami) animal
studies
nie wzbudzi takiej paniki w kościele jak gender?
A
za oknem jesień... W domu mamy już małą sztuczną choineczkę w
jadalni, ozdobioną w bańki-wiolonczele i szklane aniołki, czekamy jeszcze
na prawdziwą do salonu. Józio będzie już wciągnięty w nasze
tradycje – jeździmy po karpie i sumy do stawu, gdzie na miejscu są
ogłuszane i patroszone, smaczniejsze, szczęśliwsze i oczywiście
droższe, ale lepiej mieć mniej, a dobrej jakości. A do tego
naturalna, pachnąca choinka, którą postawimy w salonie z
kominkiem w sobotę. To będą nasze pierwsze święta w domu:-)
P.S. Oglądaliśmy film Królowa XXX, o aktorce porno, znanej z Głębokiego Gardła, Lindzie Lovelace, która wycofała się z przemysłu pornograficznego i walczy o prawa kobiet. Film poruszający, smutny, choć znając biografię Lindy spodziewałam się, że będzie bardziej drastyczny.
Pierwsze Świeta we czwórke- na pewno bedzie cudnie :-)
OdpowiedzUsuńTen rok będzie u nas pełen rzeczy pierwszych :-)
Usuń