/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

środa, 16 stycznia 2013

Idealny dzień

Chciałabym napisać Ci jakiś fajny tytuł posta. Taki miękki, ciepły, a mimo to bardzo pociągający. Taki był ten dzień. Po prostu idealny, dlatego nic innego mi do głowy nie przychodzi.


Niedziela 13.01.2013, za oknem sypie śnieg.

09:00 Józio nas budzi. Ja półprzytomna (tak, dopiero po 10 budzę się sama) wstaje przygotować mu kaszkę na śniadanie, a w tym czasie Wojtek go przebiera, standard. Potem wracamy do łóżka, a malec ląduje między nami i pije sobie kaszkę z butli. Jak skończy, wstaniemy. Zrobimy jajecznicę, zaparzymy właśnie otwartą kawkę, Lavazze – taką made in Italy, nie przesypywaną u nas, która traci przy tym 50% na jakości.

11:00 szybki wypad do sklepu po zamówioną wcześniej wagę elektroniczną, a potem do naszego psa (mieszka z moją mamą) i ruszamy na krótki spacer z aportowaniem i szarpaniem się z bardzo niegrzeczną labradorką.

13:30 basen dla niemowląt. Mama, tata i Józio, jest najszczęśliwszy na świecie. Nurkowanie, skakanie z brzegu w objęcia taty, zabawy w wodzie.

15:00 Józio ląduje u babci, a my jedziemy do biura podróży. Od pewnego czasu szukamy wakacji, myśleliśmy o Majorce, ale przy naszym budżecie, nie możemy sobie na wielki wybór pozwolić i ciągle coś nam nie pasuje w ofertach, a tu, podczas śniadania mąż wypatrzył cudo – oferta idealna, przynajmniej według opisu. Postanawiamy zaszaleć i po odstawieniu malca do babci, idziemy na całość i wykupujemy wakacje na Gran Canaria. Jestem najszczęśliwsza na świecie. Endorfiny szaleją. Jedziemy z mężem świętować do naszej ukochanej, całkowicie włoskiej pizzerii. Mimo tłoku, załapujemy się na wolny stolik, dziś nie mogłoby być inaczej.

18:00 mój mąż wychodzi na scene. Ma genialne buty – nówki. Wygląda świetnie, kiedy z przyjaciółmi gra koncert w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W takich chwilach Wojtek jest najszczęśliwszy na świecie.

22:00 wracamy z synkiem do domu. Mąż otwiera wino. Domowe, pędzone przez teścia. Klimat – doskonały, smak – nieważne. Józio zalicza kąpiel w wannie z milionem zabawek, kolacyjkę i mycie ząbków (dwa zęby zobowiązują). Zasypia już jedząc, więc szybko mamy czas dla siebie. Biorę długą kąpiel z pianką i kieliszkiem czerwonego wina. Rozkosz.

To jeszcze nie koniec dnia, ale ponieważ nie piszę 50 twarzy Wojtka, zakończmy opowieść w tym miejscu ;-)


Lekko senny i na pół gwizdka poniedziałek przychodzi za szybko.
dreams_flickr_slack12_CC BY-NC-ND 2.0

2 komentarze:

  1. Od wczoraj wracam do Twojego bloga, wczytując się w całość po trochu, powoli. Zostaję:-]

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło. Troszkę raczkuję w świecie blogerów i to prawdziwy miód na moje uszy, że komuś chce się mnie czytać:-) Dziękuję Ci.

    OdpowiedzUsuń

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates