Mogłabym
tak opisać swoje życie, mówiąc samą prawdę, że można by
powiedzieć, że mam niesamowicie ciekawe przygody i właściwie jest to pasmo
sukcesów. Mogłabym też opowiedzieć całkiem inną
prawdę, która odkryłaby jak bywa ciężko i skomplikowanie. Chyba
tak jest z życiem każdego z nas. A szczególnie w małżeństwie.
Są dwa oblicza i wszystko zależy, które fakty się uwypukli, albo
jak bardzo jedna strona jest uległa i nie widzi wad drugiej. U nas
nikt nie jest uległy, a dziś jest mi smutno. Czuję
bezsilność. Mimo pogody, świetnego humoru mojego dziecka,
najchętniej zaszyłabym się w kącie i popłakała sobie. Tylko jak
zacznę płakać, dziecko zareaguje jak radar, samo zrobi się smutne
i też się rozpłacze. Więc nie pozwalam sobie na chwile słabości
i czuję jak smutek goryczą zalewa mój brzuch i przełyk.
Mieliśmy
się wprowadzić do domu mojej mamy w to Boże Narodzenie, to była
optymistyczna wersja. Teraz jest już mowa o kolejnych świętach i
do tego też nie mam się przywiązywać bo to też optymistyczna
wersja.Czuję się jakbym nie miała wpływu na
moje własne życie. A ja jak powietrza potrzebuję wolności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz