/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

czwartek, 4 października 2012

Nowy rozdział życia

Jak nowy rozdział w książce, powrót do pracy po 6 miesiącach przerwy. Zmianaaaaaaa. Powiem szczerze – wracać mi się do pracy nie chce bo Józio jest z serii dzieciaczków, co same się bawią, śpią od 21 do 8 rano (już się chwaliłam, ale nie mogę dalej w swoje szczęście uwierzyć) i okres, zwłaszcza od trzeciego miesiąca życia dziecka był jak wakacje – choć oczywiście tu powinna być gwiazdka i odnośnik do wyjaśnienia, że to specyficzny czas wolny, bo nigdy się nie wie, czy malec da nam pół, czy półtorej godzinki wolnego i o której to nastąpi. Oczywiście wakacje są o tyle cudowne, że wiemy kiedy się skończą i dlatego umiemy docenić każdy odmienny od szarej codzienności dzień. Gdybym nie miała wizji powrotu do pracy, do mojej małej kariery, nie byłabym tak szczęśliwa. Dzidziuś zostaje z moją mamą, na widok której z daleka szczerzy bezzębną buzinkę, więc nie ma żadne z nas traumy rozstania. Ja wiem, że im jest dobrze razem, a mama jest idealną, mądrą babcią.
Mój wakacyjny urlop macierzyński rozpoczął się jak wspomniałam wraz z 3 miesiącem życia Józia. To książkowe dziecko – ani nie robi nic z wyprzedzeniem, ani opóźnieniem, etapy rozwoju następują jak z podręcznika. Niestety pierwszy miesiąc był koszmarem, my zaskoczeni ciężarem opieki nad tak bardzo zależną od nas i introwertyczną w tym etapie życia istotką, a synek płaczący od kolek i Bóg wie czego. Drugi miesiąc był o niebo lepszy – zresztą koleżanka poradziła mi cudowną rzecz. Od porodu zaznacz 3 tygodnie w kalendarzu, zobaczysz, że po tym terminie, wszystko zacznie być łatwiejsze, mniej bolesne i przerażające. Zastosowaliśmy się też do porad z Języka Niemowląt Tracy Hogg. Dziecko jak w zegarku, w czasie dnia jest co 3 godziny głodne, więc nigdy nie mamy wątpliwości czy chce jeść i dlaczego płacze. To już w 2 miesiącu życia Józia działało ALE był to miesiąc przykrych niespodzianek, z których jedna po drugiej następowała – ropiejące oczko, rozwolnienie z krwią od rotawirusów, zaparcie dla odmiany, ja złapałam zapalenie cewki moczowej i przez leki tydzień nie mogłam karmić, a dziecko od nagłego odstawienia miało traumę. Ciągle coś było, co młodą mamę wytrącało z równowagi.

 baby_flickr_cheriejoyful_CC BY-NC-ND 2.0

Jak na razie z każdym miesiącem jest coraz ciekawiej i fajniej. Józio ma paszport (byliśmy w Chorwacji w sierpniu) i swoją kartę biblioteczną – wypożyczył 100 bajek Brzechwy (w jednej książce, nie stu). Miało to sens kiedy miał 4, 5 miesięcy bo uspokajał się przy czytaniu wierszy, teraz też mu czasami czytam, ale jest już dosyć aktywny i woli się wygłupiać, zwłaszcza z pacynkami, niż opowiadania, czy czytanie. W zeszłą niedzielę nasz półroczniak zapisał się też na basen. Pierwsza lekcja wypadła świetnie. Jak siedzieliśmy na brzegu, kiedy kurs dla poprzedniej grupy niemowlaków jeszcze trwał, wyciągał rączki i domagał się wsadzenia do wody pełnej kolorowych piłek. W wodzie też się czuł jak rybka.
Po basenie zapadł w śpiączkę, jadł, kąpał się, przebierał, wszystko na śpiocha. I tak spał cudownie do... czwartej rano. Wtedy zaczął sobie gaworzyć w łóżeczku, które ma ulokowane nad naszymi głowami. Na mojej wysokości ma swoją główkę i otulak na szczebelkach. Więc jak się zorientował, że rodzice śpią w najlepsze, jakoś zszedł niżej, tak, żeby rączką sięgnąć poza otulak, do włosów Wojtka. Szarpnął męża za szkuty. Poradził sobie dzielnie, choć chyba nie o taki rezultat mu chodziło – Wojtek go przykrył, pogłaskał, zrobił krzyżyk na czole i kazał spać do 5:40 rano, kiedy to przebieramy go i mąż zawozi go do babci. Tak więc w mój pierwszy dzień pracy po pół roku przerwy, przyszło mi iść troszkę niewyspanej... Must be ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates