/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

poniedziałek, 30 marca 2015

I am back to life

Kiedy zostaje się mamą, na pierwszy plan wysuwają się potrzeby dzieci. Jest to naturalne, słuszne i potrzebne. Ale... Każdy z nas w życiu pełni różne role – córki, pracownika, żony, przyjaciółki etc. Wydaje mi się, że dobrze jest, kiedy bycie mamą staje się najważniejszą z tych ról, natomiast niezdrowe jest (dla dobra małżeństwa, dla nas, a nawet dla dzieci), kiedy ta rola całkowicie przyćmi pozostałe.
Ja będąc teraz w domu na „urlopie” macierzyńskim postanowiłam zaszaleć i zainwestować w swój rozwój:
dla umysłu: kurs włoskiego
dla ciała: pilates
I am back to life:-) oficjalnie ogłaszam!
Kurs włoskiego to kontynuacja rok temu przerwanych zajęć. Poza tym, że jestem teraz zdecydowanie najsłabszym ogniwem w grupie, nic się nie zmieniło, spotkania częściowo mają charakter lekcji (ćwiczenia z gramatyki), a częściowo plotek dobrych znajomych tyle, że po włosku.
Natomiast ciekawym doświadczeniem są dla mnie poranne zajęcia pilates. Większość pań (na kursie jest jedna sztuka mężczyzny) to bogate żony i wdowy. Podjeżdżają swoimi wielkimi wozami pod klub fitness. Włosy i pazurki idealne. Pupy jak jabłka. Nawet 70-latki (takie też są) robią mostek czy świecę. Żadna z nich nie poprzestaje na naszych spotkaniach dwa razy w tygodniu, każda ćwiczy jeszcze coś innego - jogę, taniec nowoczesny lub (sic!) pilates kolejne dwa razy w tygodniu z grupą popołudniową. A ja... ćwiczę jak najlepiej umiem i szukam sobie miejsca jak najbardziej w kąciku, z dala od żon z Stepford. 
A potem... zdążę się stęsknić za moim pieluszkowem i chętnie wracam do domu. Bo więź to pochodna razem spędzonego czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates