/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

wtorek, 18 listopada 2014

Mały kryzys




Niezbędnik karmiącej mamy - tetra, krem, notes (życie ułatwia notowanie godzin jedzenia, z której piersi, kupska itp.) i coś dla przyjemności mamy, kryminał i gazetka Wysokie Obcasy, do składu powinna dojść jeszcze komórka pod ręką, żeby kontrolować czas :-)
Powtórka z rozrywki. Mam dwójkę cudownych dzieciaków, takich co pozwalają mamie na poczytanie książki, napisanie bloga, czy kąpiel z pianką. Jasne, że to jest w kradzionych chwilach, w tzw. międzyczasie, ale nie każdy rodzic noworodka i malucha ma takie momenty dla siebie, dla zdrowia psychicznego. Nie każdy jest wyspany, a jak wspominałam nasza dwójka śpi genialnie: Józek 22 - 8 (choć teraz z przedszkolem robi się to 20 - 6, na szczęście to tylko w tygodniu, kiedy rano go budzimy), Zośka 23 karmienie, sen do godz. 5-6, karmienie i sen 9-10. Jesteśmy wyspani, a dla mnie to podstawa, żeby żyć, a nie wegetować.
Mimo to włączył mi się syndrom, który z Józkiem po pierwszym tygodniu w domu też miałam. Nosi mnie. Mam poczucie, że dzidziuś, kochany nad życie, to jednak taka mała kotwica. Żeby nie zwariować, piszę intensywnie ze znajomymi, zaplanowałam już wstępnie przyszłoroczne wakacje (dwie opcje – jedna jak się uda zebrać paczkę, a druga jakbyśmy mieli jechać sami, na celowniku Chorwacja), ba! Nawet wynalazłam miejsce, gdzie chcę pojechać na 40 urodziny (do Engadin Bad Scuol w Szwajcarii , na 30-tkę dostałam wyjazd na baseny termalne w Austrii, więc liczę na to, że zrobi się z tego mała tradycja...). Nosi mnie i fizycznie (wakacji!) i psychicznie (tęsknię za wolnym umysłem od wsłuchiwania się w to czy maleństwo nie płacze, spokojnie oddycha, a czy drugie bawi się bezpiecznie). Wiem, że jeszcze kilka miesięcy, trochę stopni na plusie i wycieczki będzie można robić całą rodzinką, przynajmniej po okolicy, ale teraz... Nie mogę się doczekać odmiany w codzienności. Miłej ale zbyt udomowionej i monotonnej jak dla mnie.
Składam zamówienie: wakacji, słonka, ciepełka, na już. A najchętniej to pobawiłabym się dziś wieczorem tu: Hotel Paradise Lago Taurito, słońce, 26 stopni, wszystko dla duszy dziecka, a na dodatek widzieliśmy to miejsce zwiedzając rok temu Gran Canarię i wygląda tak jak na obrazku! (taki detal, że w życiu nie będzie nas stać, ale marzenie nic nie kosztuje)
Jak się okazało mąż, który wybrał 2 tygodnie opieki, a teraz jeszcze 2 tygodnie ojcowskiego żeby być z nami, chyba ma podobne stadium, bo dziś przyznał, że marzy mu się koncert TOTO w Warszawie w czerwcu... Brak nam tylko na moje i jego plany trzech drobiazgów, czasu, kasy i kasy.

Moje laktacyjne wspomagacze

2 komentarze:

  1. Pamiętam, że też o tym marzyłam, gdy urodził się junior- czasu tylko dla siebie, spokoju, odskoczni od codzienności i obowiązków. Też urodziłam późną jesienią, gdy szybko robiło się ciemno, zimno i w ogóle do d... więc było mi ciężko psychicznie.. I wtedy wakacje w jakimś słonecznym, pięknym miejscu bardzo by mi się przydały i na pewno dobrze by mi zrobiły. No cóż, było minęło- na szczęście :)

    A wyspać się to dla mnie też podstawa, dlatego ja pierwsze 3 m-ce, gdy Synek miał kolki i nie spał po nocach nie funkcjonowałam dobrze i wpadłam w depresje. Dla mnie sen jest bardzo ważny i jak się nie wyśpię jestem zła i cały dzień bez energii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że inni też tak mają. Dziś na Podbeskidziu jest jeszcze gorzej, ja się pytam kto wyłączył światło za oknem?

      Usuń

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates