/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

poniedziałek, 17 listopada 2014

Matka nie głosuje wg RP

Nie uwierzycie co mnie wczoraj spotkało. Odmówiono mi możliwości zagłosowania.
Kto ma dzieci ten wie, a kto nie ma jest w stanie sobie wyobrazić, że jeżeli w dzień się karmi co 1,5 godziny, daje to godzinną przerwę na zrobienie czegokolwiek. Czegokolwiek! Więc mając tę godzinę do dyspozycji popędziłam oddać głos na wczorajszych wyborach.
Po kilku kółkach, żeby znaleźć miejsce do zaparkowania, szczęśliwa, że zdążyłam wyprzedzić tłumek ludzi z kościoła jak w procesji podążający do urny, staję przed elegancką, starszą babeczką ze szponami, których żadna Esmeralda, z żadnej telenoweli by się nie powstydziła. Pani szuka, szuka. Trzy razy pyta czy jestem pewna, że mieszkam pod numerem domu 15 (no kurwa, nawet nie wierzy widząc to w dowodzie!), bo mnie nie może znaleźć. Po chwili znajduje mnie, wykreśloną długą niebieską kreską jak wskaźnik EKG krzyczący, że nastąpił zgon. Obok ma notatkę „dopisano na końcu”, ale na końcu mnie nie dopisano. Czas leci. Zawołała przewodniczącego komisji. Pan nic nie wiedział poza numerem telefonu do przewodniczącej okręgu wyborczego, rozmawiali, rozmawiali, rozmawiali. W końcu przewodniczący mówi, że nie mogę tu głosować bo jestem w szpitalu! Ja mówię, że chyba mnie widzi tu i teraz, a nie w szpitalu, gdzie byłam prawie dwa tygodnie temu bo rodziłam. Pan znowu rozmawia. Po chwili mówi, że mam moją obecność potwierdzić wypisem ze szpitala albo pojechać do szpitala zagłosować. Ja mówię, że potwierdzam moją obecność dowodem, a szpital ma stałe procedury wypuszczania pacjentek po trzech dobach, wystarczy im dać znać, żeby mnie wykreślili ze swojej listy. Nie bo oni dostali zgłoszenie ze szpitala, że w nim jestem i tylko jak przyniosę pokazać im wypis to mnie na końcu listy dopiszą. Mówię, że mam w domu tygodniowe dziecko, że chciałam spełnić swój obowiązek obywatelski i nie wiem czy dam radę przyjechać drugi raz na głosowanie (a popołudniu mieliśmy gości, o czym pana już nie informowałam), w takim razie chcę złożyć skargę. Oczywiście okazało się to nie takie proste, coś z jakiegoś urzędu trzeba pobrać i do okręgowej komisji zawieźć i coś tam, coś tam. Odpuściłam. Wyszłam z dużym niesmakiem.
Kiedyś już poświęciłam się dla państwa i poszłam na wakacjach głosować. Najpierw zgoda na głosowanie poza okręgiem oznaczała stanie w gigantycznej kolejce, w godzinach pracy w ratuszu, a potem cenny dzień nad morzem zmarnowany na szukanie w upale odpowiedniej komisji wyborczej bo to nie w każdej można było zagłosować. Nie ma jak zniechęcić tych, którym jeszcze się chce starać:-/
Widok z okna sypialni, gdzie spędzam teraz większość życia...

2 komentarze:

  1. Miałam identyczną sytuację 3 lata temu, gdy byłam w ciąży i leżałam 2tyg w szpitalu. Gdy wyszłam akurat były wybory po kilku dniach i też nie dopuszczono mnie do głosowania, bo ponoć byłam nadal w szpitalu pomimo, że stałam przed komisją z dowodem osobistym- absurd! ;) Musiałam iść do Urzędu Gminy to wyjaśnić i podpisać jakiś wniosek, ale to nic nie dało i w końcu dałam sobie spokój, bo nie chciało mi się stać pod jakimś biurem i czekać, a byłam w 9-tym miesiącu ciąży. Nie to nie. Od tego czasu nie chodzę na żadne wybory, odechciało mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jest to bardzo zniechęcające. Ja głosować będę, ale nigdy już w czasie wyjazdu.

      Usuń

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates