Pogodę
na dwoje babka wróżyła. Mąż na warsztatach gitarowych w
Krakowie. Syn z potrzebą jechania pociągiem. Dodać dwa do dwóch i
wymyśliliśmy sobie wycieczkę w sobotę do Katowic, pociągiem, z
moją mamą. Dla mnie pożegnalna, sentymentalna wyprawa po roku
studiów w Katowicach, dla syna, wymarzona wycieczka, a dla babci
szok jak zmieniło się miasto, w którym robiła magistra dawno,
dawno temu.
Rano
trafiliśmy na całkiem nowoczesny skład PKP, więc ledwo ruszyliśmy
Józio zasnął. Obudził się, a właściwie został wyrwany ze snu
jak dojechaliśmy na miejsce. Całą bandą wybraliśmy się na kawę
do Starbucks Coffee na mocha caramel, gdzie synek wyjadał nam bitą
śmietanę, wybrał najlepszy stolik i generalnie był pierwszym
gościem. Potem spacer na Mariacką, zamkniętą dla ruchu
samochodów, otwartą na potrzeby studentów (opływa w knajpki z
mocnym podtekstem alkoholowym). Następnie wyprawa w kierunku Spodka,
gdzie Józek poczuł zew natury na placu przy Pomniki Powstańców
Śląskich, chyba przestrzeń uderzyła mu do głowy, bo biegał jak
opętany z szaleńczym chichotem :-) Jak już była amerykańska
kawa, to i obiad pozostał w podobnym klimacie: Pizza Hut.
Fajnie
było. Ale najlepszy był powrót (pomijając może element obławy
policyjnej, peron od nas strzelali i łapali kogoś), trafiliśmy na
stary skład pociągu. I o to Józkowi chodziło, bo było ciuch
ciuch, trzęsło, gwizdało, dużo przestrzeni. Frajda i emocje
pierwsza klasa.
Wczorajszy
dzień w pełni wykorzystaliśmy. Dziś mieliśmy akcję „weterynarz”
– psina kleszcza złapała, więc jechaliśmy z nią do
weterynarza. Nasz to specjalne miejsce. Zwierzaki lubią tam jeździć,
nasza labradorka jest w euforii i ciągnie do gabinetu bardziej niż
do miski. Mieszkają tam papugi, rybki i koty, więc Józek też był
uszczęśliwiony wioząc psa do „lekarza”. No i na tyle atrakcji.
Teraz czas na herbatę i książkę ale najpierw Pingwiny z
Madagaskaru, chipsy prosto z pieca i cała rodzinka na kanapę.
Jakoś trzeba sobie umilić deszczową niedzielę:-)
pomnik na Mariackiej
fontanna z czerwoną wodą przed Spodkiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz