Me
& my sis. Ten wpis powinien mieć dwie kolumny. Po lewej napisałabym co robiła moja siostra, a po prawej
co robiliśmy my.
My (ja, mąż i synek):
- w piątek z mężem wybraliśmy się na koncert gitarzysty Stinga: Dominica Millera, bardzo sympatyczny gość, żartował, zszedł do publiki, jakiemuś dzieciakowi jego perkusista dał pałeczki
My (ja, mąż i synek):
- w piątek z mężem wybraliśmy się na koncert gitarzysty Stinga: Dominica Millera, bardzo sympatyczny gość, żartował, zszedł do publiki, jakiemuś dzieciakowi jego perkusista dał pałeczki
-
w sobotę wyprawa do Wisły, gdzie z okazji dnia mamy zabraliśmy
moją mamę, oglądaliśmy wodospad, spacerowaliśmy po deptaku i
objadaliśmy się w pijalni czekolady Mount Blanc chowając się przed gradem (dowody na zdjęciu).
-
w niedzielę w planie było odwiedzenie koni w stadninie w Ochabach,
ale konie pasły się daleko, zakaz wstępu wszędzie, więc
przeszliśmy na drugą stronę dwupasmówki, a tam... Dream Park w Ochabach. Józek zachwycony – od dinozaurów, po zwykłą zabawę w
piaskownicy :-) Na nas największe wrażenie zrobił dom do góry
nogami (choć w Rotterdamie widzieliśmy „prawdziwe” takie
domy). Negatywnie zdziwiło nas zaniedbanie parku – w części z
dinozaurami trawa w tym roku jeszcze nie była skoszona. No ale
Józkowi to nie przeszkadzało. W drodze powrotnej wstąpiliśmy na
obiad do jednej z naszych ulubionych knajpek (Delfin) na pstrąga z grilla z frytkami i
surówkami. Józio ubóstwia jeść rybki, więc wszyscy mieliśmy
sporą przyjemność z obiadu.
Pierwotnie
w planie było też odwiedzenie teściów wieczorem (czyli, po tym
jak w pełni wykorzystamy piękną pogodę na świeżym powietrzu,
zanim zamkniemy się na kawie w murach ich domu), z okazji dnia
mamy, ale ze względu na chorobę teścia, odwołaliśmy odwiedziny
– nadrobimy przy najbliższej okazji.
No
a moja sistra ze swoją rodzinką (ona, mąż, Mikołaj prawie roczek i Zuza 3,5 roku):
- w piątek - nic (oglądanie bajek w domu i pieczenie ciasta po uściśleniu)
- w sobotę pojechała do teściów na pół dnia. Teściowi w piątek zdiagnozowali anginę, ma antybiotyki, ale co tam, że jej dzieciaki są co chwile chore bo Zuza z przedszkola przynosi zarazki. Przywieźli popisowe ciasto i sałatkę autorstwa mojej siostry.
- w sobotę pojechała do teściów na pół dnia. Teściowi w piątek zdiagnozowali anginę, ma antybiotyki, ale co tam, że jej dzieciaki są co chwile chore bo Zuza z przedszkola przynosi zarazki. Przywieźli popisowe ciasto i sałatkę autorstwa mojej siostry.
- w niedzielę pojechali... na pół dnia do teściów, na pół dnia
do mamy z okazji dnia mamy. Czyli tak jak co niedzielę spędzili
czas. Dodam tylko, że prawie cały ten piękny, słoneczny dzień
spędzili w czterech ścianach i że my ich co chwilę zapraszamy,
żeby gdzieś razem pojechać, czy iść na spacer. Na to czasu
wiecznie nie mają, mimo że my systematycznie się przypominamy bo
Józek szaleje za Zuzką. Se la vi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz