Piękna
sobota się nam zrobiła... Słonko wyciągnęło nas z domu na
deptak koło lotniska. Józio przedreptał go cały tam i z powrotem
na nóżkach, więc na końcu trasy usiedliśmy na zupę pomidorową
w Rancho
pod Strusiem,
żeby zregenerować siły. Totalny relaks, luźne rozmowy, zapach
chmielu z piwa, widok na góry. Dla takich "Józków" okolice lotniska
w Bielsku to fantastyczne miejsce – samoloty (prawdziwe i modele),
latawce, zwierzęta z rancha, multum psów i dzieci. Ciągle coś się dzieje.
Następny raz ma obiecane, że weźmiemy jego rower biegówkę:-)
A
Wy jak spędzacie ten piękny weekend?
U
nas jak zawsze dużo się dzieje, ale nie chce mi się dziś o tym
myśleć. Czasami trzeba pozwolić sobie na chwilę lenistwa. Jeżeli
się umie. W moim otoczeniu jest kilka osób (ciekawe czy to
przypadek, że to same dziewczyny), które wiecznie coś robią, same
uczennice z pierwszej ławki, po dwa kierunki studiów, sport, tysiąc
hobby, ale nie ma opcji by po prostu posiedziały gdzieś chwilę,
pobyły. Ciekawa też jestem, czy to przypadek, że wszystkie fajnie
radzą sobie w pracy, są uznawane i cenione ale żadna nie zrobiła
spektakularnej kariery.
Dolce
far niente :-)
dreams2_flickr_slack12_CC BY-NC-ND 2.0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz