Pierwsze
oznaki wiosny: grube, ohydne, ospałe muchy i motocykliści wyłonili
się znikąd. Były plany – Zakopane, Chochołowska i krokusy,
cudowna droga przez Zawoję z przystankiem w Jabłonce na śniadanie,
a wieczorem rydze na masełku z bagietką na Krupówkach. Plany łeb
wzięli. Od piątku nasz dwulatek męczy się z ostrym przebiegiem
anginy ropnej i... grypą żołądkową jednocześnie. Dziś prawie
wylądowaliśmy na pogotowiu bo się odwadnia, ostatecznie pomogła
nam wizyta u lekarza ale cały czas jest duży stres. Józio jest
taki kochański -tuli się, z rozwolnieniem po 10 razy dziennie
biegnie na nocnik, nic nie marudzi, tylko chce, żeby być przy nim.
Oczywiście
smaczku całej sytuacji dodaje to, że mąż mój źle się czuje bo
go „wszystko w kościach boli”, a ja dostałam jakiejś nerwicy w
połączeniu z alergią i zaczęłam się dusić.
Mam
nadzieję, że pierwszy weekend wiosny u Was mija znacznie
przyjemniej.
good morning_flickr_yvestown_CC BY-NC-ND 2.0
Jak powinno być...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz