Wiesz
co to jest binge
viewing?
a) coś co uprawiam jak trafi mi się wolny dzień po bardzo
intensywnym okresie? b) coś co spędza sen z powiek producentom
kampanii reklamowych? c) oglądanie przez widza wielu epizodów
serialu z rzędu, w ciągu jednej sesji? Wszystkie odpowiedzi
poprawne – jestem taka mądra bo co jakiś czas czytam Bloomberg
Businessweek Polska,
zwykle tylko przeglądając to co jest sednem gazety – ekonomie, po
to by dotrzeć do końcowych stron, bardziej poświęconych zjawiskom
społecznym.
Maraton
Miasteczka Twin Peaks i Przyjaciół w akademiku, z piwem i...
mleczkami skondensowanymi w tubkach dla małych dzieci z założenia,
a uwielbiane przez studentów piękne, dawne czasy. Przy jednym
laptopie prawie dziesięć osób, da się :-)
No
ale wróćmy do tu i teraz. Imprezy urodzinowe odwołane (pocieszamy
się muffinami z białą czekoladą), pół gardła wyleczone, a pół
nie chce się dać (wczoraj byłam na wizycie kontrolnej), a u Józia
podejrzenie alergii (w nocy ma straszne ataki kaszlu), dostał leki i
musieliśmy wywieźć z domu puchową kołdrę.
Serducho
mi pęka, że go zostawiam na czas szkoły w Lublinie. Pasowały mi
szkolenia dwudniowe – poranek mieliśmy dla siebie, potem jechałam
na szkolenie, super odmiana od codzienności, rozwój, a na następny
dzień wieczorem już byłam z sykiem. Teraz wyjeżdżam w środę a
wrócę po północy w sobotę jak będzie spał. Źle mi z taką
rozłąką. Wiem, że i tak mamy fajną sytuację bo kończę pracę
o 15, prawie nigdy nie mam nadgodzin, a wszystko inne (język obcy,
fitness, ewentualne spotkanie z koleżankami czy zakupy) akumuluję w
jedno, wiecznie w biegu, popołudnie czwartkowe. Na dodatek, kiedy z
pracy zostałam delegowana do szkoły w Lublinie, zgodzono mi się,
żebym nie miała teraz innych wyjazdowych szkoleń, czy delegacji.
Innymi słowy suma godzin mama – synek będzie całkiem spora, więc
dlaczego już mi tęskno za nim na samą myśl? Józek ma teraz fajny
okres – je sam, większość spraw załatwia na nocniku, bawi się
sporo sam, fajnie się z nim już rozmawia, słucha się jeszcze,
wymusza dalej ale jakoś w ramach negocjacji udaje się go uspokoić.
Po prostu – to jest fajny czas jeżeli chodzi o domowe pielesze.
Binge viewing to jedna z moich ulubionych zimowych rozrywek. Jak mnie co wessie, to nie istnieję dla świata. Gorzej, jeśli po ośmiogodzinnym maratonie Ripper Street czy czego tam trzeba wstać i pójść do pracy...
OdpowiedzUsuńtrue, so true, fajne było to w czasach studenckich, że raz na czas jak się noc zarwało to można było gdzieś w sali, w kącie się ukryć, a w pracy to już się nie da...
Usuń