Czasu brak. Nie, nie
przez łączenie pracy i opieki nad dziećmi (choć oczywiście to też), nie przez
przygotowania świąteczne (piernik gotowy, dywany poprane), ale… przez obchody naszej
zimowej rocznicy ślubu (rocznice mamy dwie). A to koncert, a to kino, odkrywamy
nasze miasto na nowo. Jak się jest na studiach, zna się wszystkie ciekawe
miejsca, gdzie dobrze i tanio karmią, gdzie dobrze grają, gdzie coś się dzieje, potem
większość ludzi wypada z obiegu. My odrobinkę teraz nadrobiliśmy:-)
Przy okazji 18/12
obejrzeliśmy 7 część Gwiezdnych Wojen. Dla mnie najlepsza. Skutecznie unikałam
zawsze tego filmu, jednak teraz zdecydowałam się oglądnąć wszystkie części (nie
w kolejności powstawania, a w kolejności w jakiej toczy się opowieść). I nawet
mi się spodobało, choć zwłaszcza w częściach 1-3 stanowczo za długie są dla
mnie sceny walki. Nie stałam się maniaczką, ale kiedy się siedzi w kinie wśród
zapaleńców, wrażenia są całkiem inne - kiedy
na ekranie pojawił się Han Solo lub roboty R2D2 czy C3PO, widzów ogarnęło wzruszenie,
rozbrajające;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz