My spędzamy te
święta inaczej niż zwykle, choć i to „zwykle” w przeciągu lat zmieniało się. W
Wigilie razem z moją Mamą odwiedzamy teściów, Boże Narodzenie świętujemy u
mojej Mamy, a drugi dzień świąt u nas (co pokrywa się z naszą tradycją), jednak
tym razem robimy wszystko w towarzystwie moich kuzynów z Wiednia, którzy
zatrzymują się u nas na tydzień.
Bardzo lubię Wigilię
u teściów, tak jak w moim domu rodzinnym modlimy się przed kolacją, potem jemy
posiłek z 12 potraw, a każdy musi z każdej coś skosztować, następnie kolędujemy i
otwieramy prezenty. Jest wesoło, smacznie, kolorowo i w licznym towarzystwie.
Ponieważ podobała mi się
bardzo Wigilia wg. tradycji z mojego domu rodzinnego, namówiłam Mamę, żebyśmy w
Boże Narodzenie jedli to co było na wigilijnym stole u nas. Moja Mama robi
moczkę i makówkę (śląski rarytas), barszcz czerwony z uszkami, kapustę z
grzybami, smaży karpie i sumy po wcześniejszej marynacie ich w maślance, oraz sałatkę warzywną, a ja ciasta: sernikobrownie,
babka z pomarańczą i makiem, piernik i ciasteczka korzenne. Po rybki jeździmy
do stawu, na miejscu są patroszone i nie męczą się w transporcie. Po pierogi i
uszka jedziemy do ciotki, domowe, pyszne.
A 27/12 wybieramy się do eleganckiej
restauracji, gdzie mój mąż będzie miał koncert kolędowy. Już nie mogę się
doczekać.
Choinki w domu mamy 3, ta najważniejsza jest prawdziwa, pachnąca
i sypiąca igliwiem ;-)
Cudownych Swiat zatem! Wsrod tylu choinek nie moze nie byc nastrojowo:-):-*
OdpowiedzUsuńNastrój tworzymy my sami, w sobie i wokoło :-)
Usuń