Tej jesieni mieliśmy epizod lata,
epizod zimy, a teraz... To taka pora roku, którą chwilami kocham, a
często nienawidzę. Nieubłaganie widać jak bardzo kurczy się
dzień i dostęp do naturalnego światła, a w perspektywie
znienawidzone przeze mnie zimno. A jednocześnie to chyba
najpiękniejsza pora roku, zwłaszcza w górach, która
niespodziewanie potrafi dać w prezencie ciepłe, słoneczne dni.
Teraz mamy kwintesencję określenia "szaro-buro" za oknem i chyba pierwszy raz mi to nie przeszkadza. To był wyjątkowy rok, upalne jak nigdy lato, wiele słońca w październiku i nawet na początku listopada. Naładowaliśmy baterie, spacerowaliśmy, zbieraliśmy kasztany, czerwone liście dzikiego wina i
objadaliśmy się grzybami. Mam nadzieję, że zima też nas mile zaskoczy śniegiem i słońcem, koniecznie w połączeniu.
Dla mnie to też był inny rok niż wszystkie. Zawsze ucząca się i pracująca, ten rok spędziłam w domu, aktywnie, ale jednak z leniwym śniadaniem, z codziennymi spacerami, trochę mniej w biegu i stresie. Ta codzienność na urlopie rodzicielskim była dla mnie wyjątkowa, odpoczęłam (przede wszystkim przez fakt wysypiania się - takie udane dzieci ;-) - i zmianę zestawu obowiązków), nacieszyłam się codziennością, która jak wiecie u nas wygląda bardzo atrakcyjnie (wycieczki, koncerty, goście). To był z jednej strony chyba najpiękniejszy rok w moim życiu, a przynajmniej jeden z najpiękniejszych, z drugiej jednak nie udało mi się zrealizować 3 marzeń, o które w tym roku zawalczyłam i włożyłam w to sporo pracy. Chyba nie można mieć wszystkiego, trzeba nauczyć się pokory i umiejętności cieszenia się z tego co się ma. A dzięki mojej rodzinie, mam tak wiele wspaniałych wspomnień i planów, dziękuję Wam :-*
Dla mnie to też był inny rok niż wszystkie. Zawsze ucząca się i pracująca, ten rok spędziłam w domu, aktywnie, ale jednak z leniwym śniadaniem, z codziennymi spacerami, trochę mniej w biegu i stresie. Ta codzienność na urlopie rodzicielskim była dla mnie wyjątkowa, odpoczęłam (przede wszystkim przez fakt wysypiania się - takie udane dzieci ;-) - i zmianę zestawu obowiązków), nacieszyłam się codziennością, która jak wiecie u nas wygląda bardzo atrakcyjnie (wycieczki, koncerty, goście). To był z jednej strony chyba najpiękniejszy rok w moim życiu, a przynajmniej jeden z najpiękniejszych, z drugiej jednak nie udało mi się zrealizować 3 marzeń, o które w tym roku zawalczyłam i włożyłam w to sporo pracy. Chyba nie można mieć wszystkiego, trzeba nauczyć się pokory i umiejętności cieszenia się z tego co się ma. A dzięki mojej rodzinie, mam tak wiele wspaniałych wspomnień i planów, dziękuję Wam :-*
To ja prowadzę pieska, żeby nikt nie miał wątpliwości!
I bardzo dobrze, że umiesz docenić to co masz i cieszyć się z tych małych rzeczy. To bardzo cenne. A na spełnienie planów i marzeń na pewno jeszcze przyjdzie czas ☺
OdpowiedzUsuń