Pierwsze urodzinki, naszej małej "myszki" odbyły się w wersji double. Sobota dla "kumpli" Zosi (czyli naszych znajomych z ich dziećmi), niedziela dla rodzinki. Było świetnie.
Tradycyjnie już, ja odpowiadałam za menu i przygotowanie go, mąż za sprzątanie i opiekę nad dzieciakami w czasie moich kuchennych podbojów.
Kiedyś już Wam pisałam, że w czasie imprezy staramy się dopieścić wszystkie zmysły gości - nastrojowe światło bocznych lampek, świec i kominka, oryginalne jedzonko, lekka muzyka (impreza dziecięca więc płyta z baśni Disneya, piosenki dla dzieci grane przez najlepsze orkiestry), zapach ciast, sezonowe ozdoby jak kwiaty, dynie, a do tego najważniejsze z perspektywy dzieci balony i serpentyny;-)
Część dekoracji:
Poniżej, na zdjęciach część menu (wykorzystałam pomoc synka do lepienia pulpetów). Przepisy kiedyś umieszczę na blogu, teraz mam za pełny grafik, żeby to zrobić. Był dwukolorowy sernik, pulpety z fetą, oliwkami, cynamonem i brandy, sałatki, w tym moja ulubiona z gruszką, gorgonzolą, orzechami i rukolą, zimna płyta, ciasteczka i otwierający całe spotkanie tort (kupny, nasze dzieci najbardziej cieszą wymyślne kształty tortów, więc zdałam się na cudzą pracę).
Prezenty, od nas książka Pippi Langstrumpf, koniecznie z dedykacją, tak żeby Zosia miała ją też jako pamiątkę pierwszych urodzin.
Tort wygląda rewelacyjnie, takiego jeszcze nie widziałam. Spełnienia dziecięcych marzeń dla Zosi, ależ ten czas pędzi!
OdpowiedzUsuńPo dzieciakach najbardziej widać uciekający czas :-) dzięki:-)
Usuń100lat dla Zosi!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam :-)
Usuń