Śnieg był, naprawdę, ale Halny go wywiał. Zdjęcie z Wisły
koło zameczku prezydenckiego było robione na dzień przed Wigilią,
a kiedy wybraliśmy się tam wczoraj (tuż po tym jak Wam napisałam, że są w Polsce Białe Święta)... No well... Śnieg wywiało.
Na sankach Józio pojeździł, ale tylko na sztucznie dośnieżanym
stoku na Białym Krzyżu w Szczyrku.
Podbeskidzie
liże rany po traumie wichury – droga koło zamku prezydenckiego w
Wiśle była cała usłana gałęziami, a zapach... Niesamowity,
silny, odurzający zapach lasu, żywicy, połamanych gałęzi, mokrej
ściółki. W takich chwilach czuje się respekt do siły przyrody.
Po
serii spotkań z rodziną, dziś ja, kawa, miska deseru moczka i
makówka (brzmi fatalnie, smakuje genialnie;-) oraz świetny kryminał, odpoczywam. Moje dzieciątko
dostało gorączki – w nocy, więc jeszcze nie wiemy czy to od
zębów, które rosną, czy coś złapał. Kiedy ma temperaturę podniesioną robi się z niego
mała, kochańska przylepa. Mówi, że kocha mamusię, tulka się i
daje buziaczki. Problem polega tylko na tym, że cały czas wisi na
mamie (tatuś w pracy).
To
były udane święta. A przed nami Sylwester w wersji soft – w
rodzinnym gronie, u mojej siostry, więc musimy wykurować
Józia, żeby siostrzenicy Zuzy i małego Mikołaja nie zaraził.
22.12.2013 Wisła
P.S.
Ponoć połowa Polaków nie jest zadowolona z prezentów, ja jestem.
Zachwycona. Dwa komplety przepięknej bielizny z Intimissimi (gdzie ja będę tak seksowne majtki nosiła??!!), torebka
brązowo-czarna ze Słonia Torbalskiego, no i... komplet ścierek do
kurzu, dzięki Bogu w paczce dla mnie i męża bo bym chyba musiała
to w Wigilię skomentować...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz