/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

sobota, 20 lipca 2013

HB

Nie ma wody. Od nocy. Cysterna podjeżdża pod blok, ale informacja była, że od 13 będzie znowu woda w kranach, więc nikt do niej nie podchodzi (jest po 14-tej...). Mój dzień Perfekcyjnej Pani Domu wytrąciło z ładu ;-)

Miałam dziś ambitne plany, które wcześniej zrujnowała pochmurna pogoda – z domu, na nogach, na Dębowiec. Wahałam się tylko, czy z nosidłem, czy z wózkiem, ale ja i synek mieliśmy na wycieczce spędzić cały dzień. Oczami wyobraźni już widziałam jak nam frytki w schronisku podają.
Na pocieszenie poszliśmy dziś na trzy place zabaw. Jako ta dumna matka pochwalę Ci się, że nasze młode zaczęło samo wyrzucać swoje brudne pieluchy do kubła. Piękne jest w tym to, że nikt go nie uczył, z obserwacji, sam od siebie tak zaczął. Poza tym je sam, jak tylko możemy sobie pozwolić na to, że totalnie się upulta ;-)

Jak już jesteśmy w gastrofazie (kto słucha Antyradia, ten wie o czym mowa), to przyznam się, że nie mogę się doczekać wakacji, gdzie śniadania i obiadokolacje mamy zapewnione. Raz, że skosztuje się lokalnej kuchni, dwa, że pomalowane paznokcie będą w idealnym stanie przez bity tydzień, bo nie trzeba zmywać naczyń, trzy, że gotowanie to nie jest nasza rodzinna pasja. No może wyjątkiem jest moja siostra, uwielbiającą się popisywać daniami na przyjęciach i przeciwniczka wyżywienia na wczasach – jeżeli już jakimś cudem się na nie wybierze - bo chce wiedzieć co podaje się jej do jedzenia, a w tym celu musi sama sobie je zrobić.
Ja mam wręcz na odwrót - jak u kogoś jestem to lubię poprosić o kawę tak podaną jak lubi właściciel, zwłaszcza, kiedy jestem zagranicą. Taka antropologia kulinarna:-) Poza tym i ja, i mąż lubimy kosztować nowości (co też różni mnie od siostry).

 seafood_flickr_yvestown_CC BY-NC-ND 2.0

W ciągu trzech ostatnich dni pochłonęłam lekką książkę dla... młodzieży. Carlos Ruiz Zafon, Światła września, choć lepszym tytułem byłaby Fabryka Zabawek. O tym jak biedne dziecko oddało swój okropny cień, za cudowną zabawkę od dyrektora fabryki zabawek i o tym jakie to miało konsekwencje. Opisy sączącej się niesamowitymi obrazami fantazji. Jedynym rozczarowaniem było zakończenie, zapowiadało się bardziej spektakularnie, zwłaszcza, że tak powiem wątek berliński (sugestia łącząca armię cieni i II Wojnę Światową). Na półce czekają już 3 kolejne książki z biblioteki, wybierane na chybił trafił bo mąż z dzieckiem parkowali „na zakazie” i nie miałam czasu na... cokolwiek.
Może jak jutro pogoda dopisze wybierzemy się już całą naszą trójką na Magurkę lub Błatnią?

P.S. Ostatnio wpadła mi w ręce książka Rachel Khoo Mała Paryska Kuchnia. Miodzio (nie kuchnia, książka), mix domowych pieleszy, zwiedzania Paryża i gotowania. Francję (Paryż i Lazurowe Wybrzeże) znam zupełnie inaczej niż Włochy - na biednego turystę. Czyli patrzenie przez szybkę na pyszności i wydawanie kasy głownie na wstępy do muzeów, czy transport. Dlatego świat smaku kuchni francuskiej to dla mnie przede wszystkim świat mojej wyobraźni, zbudowany na podstawie kilku okazji skosztowania czegoś. Jest tam drogo :-( a nie znając języka, trudno znaleźć tanie, fajne miejsce dla autochtonów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates