/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

sobota, 15 czerwca 2013

Luźne myśli

Załatwiłam się na cacy. Nie do końca wykurowana i narwana postanowiłam skosić ogród i zdycham (precyzując to kaszlę całym swoim jestestwem). A poniedziałek mnie przeraża bo jestem na granicy dead line ze zbyt wieloma tematami, zeszłotygodniowy urlop był kompletnie nie w porę.

Na cenzurowanym w moim blogu jest pisanie o moim małżeństwie i Teściach. Warunek wsparcia ze strony męża. W sumie to... rozumiem – nie chciałabym czytać przemyśleń męża jeżeli dojdzie do kłótni między nami w Internecie, natomiast jeżeli chodzi o Teściów, nie wiedzą o blogu. Byłoby to jak obgadywanie ich za plecami. Nie ładne. Ale czasami mi szkoda, że pewne sytuacje, które mają miejsce z moją Teściową to nie sytuacje z jakąś ciotką x, kimkolwiek mniej spowinowaconym. Moja Mama-z-mocy-prawa jest fantastycznym źródłem inspiracji – całkiem, !całkiem! inna niż ja. Nigdy w życiu nie byłabym w stanie przewidzieć jak mi na jakieś pytanie odpowie, czy jak na daną sytuację zareaguje :-)

Ja + syn + mąż spakowaliśmy manatki od mojej Mamy, która wróciła z wakacji. Blokowisko welcome to. Ja + syn poszliśmy dziś na huśtawki. Przeszłam przez maraton pytań - „a Pani dziecko to już chodzi? a kiedy przeszedł na rodzinny stół?”. Tak jest zawsze? Fajnie, że placo-zabawowe-mamy odzywają się do siebie i dziecko jest punktem zaczepienia do rozmowy, ale ile można??? A potem na 4 piętro wtaszczyłam dziecko, plecak z zakupami, wózek spacerówkę i siebie poza płucami, które wyplułam na 1 piętrze.
candle_flickr_Clicksy_CC BY-NC 2.0
Zmarła moja Ciocia Klotka. Macie Ciotke Klotke? Ja miałam. Szalona, rodzinne legendy o niej opowiadały. Ekscentryczna dziwaczka – bardzo bogata sknera (dożywiała się u jadłodajni dla biednych, piasek z piaskownic osiedlowych do ogrodu w swoim nowym domu wykradała), mając 75 lat, pochowanego ledwo co męża i odchowane dawno temu dzieci, związała się z 40-letnim panem, który na dodatek wyśmienicie im gotował. Współczułabym każdemu życia z nią, ale słuchać o niej mogłam w nieskończoność. Miała cudowną cechę – była niewyobrażalnie wesoła i pozytywna. Piętnaście ostatnich lat żyła z rakiem prawie wszystkiego, ciągle coś nowego dochodziło. A poddała się dopiero teraz. Będzie mi jej brakować (i mam nadzieję, że coś ze spadku dla tej jadłodajni zapisała).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates