WTF z tą pogodą? Kto to zamawiał???
Jestem teraz trochę poza zasięgiem :-) Tak dosłownie bo bez
Internetu. Nasz dom stoi w małym buszu i zasięg radiówki (na końcu świata,
tylko taki Internet można mieć) jest kiepski.
Mój drugi w życiu Dzień Mamy spędziliśmy na plackach
ziemniaczanych z ogniska z prażoną cebulką i śmietaną (zjedzonych w rodzinnej
knajpce w Cygańskim Lesie, w Bielsku-Białej) oraz na spacerze deptakiem wzdłuż
rzeki w Szczyrku. Pogoda była wtedy nijaka, co i tak miało się okazać łagodnym prologiem
do horroru pogodowego.
Nie wszyscy muszą obcować z niebem w kolorze asfaltu. W
końcu czemu nie skorzystać z niskich cen przed sezonem i oferty last minute by pojechać bliżej słońca?
No więc moja mama robi sobie wakacje, a mama to niania zarazem. Dwutygodniowa
rewolucja – niania w postaci znajomej, odpłatna, a na dodatek mieszkamy w domu
mojej mamy (w jej mieszkaniu na piętrze, nasze na parterze jest w stanie
surowym, jutro będę zdzierać stare tapety w nim).
Istnieje więc prawdopodobieństwo, że szybko się nie odezwę,
wszystko zależy od łaski boga Internetu i chęci do zajęcia się sobą mojego –
chodzącego już samodzielnie!!! – bobasa :-)
Dla mnie remedium na taką pogodę jest muzyka, mało ambitna
ale bujająca;-) taki Robin Thicke Blurred lines http://www.youtube.com/watch?v=yyDUC1LUXSU albo Sinead O’Connor http://www.youtube.com/watch?v=bIoi7s42lrA Polecam ;-)
* Latynoamerykańska wersja yeti, dla mnie sprawczyni tej
pogody. Według świadków jej atakom towarzyszą dziwne znaki na niebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz