/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Skąpiradło emocjonalne


Wyobraź sobie, że wczoraj miałaś swój ślub. Emocje, emocje, emocje. Do tego milion wrażeń, inne otoczenie niż na co dzień. Ty w centrum uwagi, która normalnie się nie zdarza. A dziś idziesz do pracy, do ludzi, którzy są w tym samym miejscu, w którym ich zostawiłaś w zeszłym tygodniu. Czujesz się jak w równoległej, niedopasowanej rzeczywistości, lata świetlne za nimi. Ja czuję się podobnie. Ze ślubem jest o tyle łatwiej, że jest to powszechne doświadczenie, o którym możesz opowiedzieć i wszyscy zrozumieją o czym Ty do licha do nich gadasz!

A ja opowiedzieć nie powinnam i nie chcę. O tym co inni uczestnicy opowiadali (jak ktoś ma w planie zostać scenarzystą telenowel, zapraszam na taką sesję), ani o tym co odkryłam w sobie – żebyście nie zakładali okularów tego mojego odkrycia, patrząc na mnie.
Cel: zrozumieć swoje emocjonalne granice. Po co? Będąc coachami czy trenerami, prędzej czy później na grupie, którą będziemy prowadzić zderzymy się ze swoimi demonami. Aby wyjść z takiego spotkania cało i profesjonalnie, trzeba nazwać te demony i zobaczyć jak teraz na nie reagujemy, poznać swoje mechanizmy, w laboratoryjnej rzeczywistości sesji. W tym celu coś robiliśmy (przekonywanie kogoś do tego by oddał nam coś cennego, znalezienie na spacerze czegoś co naszym zdaniem nas symbolizuje, szukanie pytaniami granic przestrzeni swojej i cudzej), lub omawialiśmy (pierwsze wrażenie, wypowiedź do kogoś). Po każdej „sytuacji” następowała rundka autoanalizy (na głos), a potem inne osoby opisywały to jak cię ODBIERAJĄ. To słowo klucz. Nie jesteś taka, to tylko ktoś patrząc z perspektywy swoich demonów tak cię odebrał. A jednak. Uderzało to często w czułe struny. Gigantyczne emocje swoje i cudze. Nigdy bym nie uwierzyła, że coś takiego się zdarzy, może dlatego, że nigdy wcześniej nie byłam na terapii grupowej, a to ten worek, nie śliczny, lukrowany woreczek z etykietką szkolenie. Może dlatego, że grupa była niesamowita. Od razu na TAK, żeby jak najwięcej się nauczyć i pomóc innym.
Ugrzecznione skąpiradła emocjonalne z pierwszego dnia, już drugiego miały mózgi nastawione na obserwację, na poziomie snajperski. Zresztą to też był dzień płaczu, omawiania chorób i śmierci. Dzień katharsis, przełomu.

curtain_flickr_Ninad Pundalik_CC BY-NC-SA 2.0


Zawsze mam sny – szalone, jednak większość z nich jest bardzo miła. Przez pięć dni w Ustroniu nic mi się nie śniło. Dziś, w pierwszą noc w domu śniło mi się, że załatwiam ubezpieczenie grupowe dla mojej firmy i że zaproponowano mi (dla mnie) opcję ubezpieczenia dostępną tylko dla dyrekcji i wybranych, w zamian za lepszą dla firmy ubezpieczeniowej prowizję i gorsze warunki dla pozostałych osób, a ja odmówiłam i wybrałam uczciwe załatwienie zadania. W prawdziwym świecie nigdy nie zajmowałam się ubezpieczeniami.

Chwilami wolałabym, żeby ten wyjazd do Ustronia na trening interpersonalny, nigdy nie miał miejsca i nie wiedzieć tego co wiem o sobie, bo co jeśli nie dam rady nic z tym zrobić? Najbardziej pozytywny wniosek – kocham nad życie mojego syneczka i bardzo za nim tęskniłam. Oczywiście to nie odkrycie, zawsze to wiedziałam, ale nie zawsze umiałam o tym krzyczeć:-)

Ostatniego dnia, w ostatniej godzinie nasza psychoterapeutka – nomen omen, człowiek legenda – powiedziała, że do dwóch tygodni po treningu, będzie nam się utrzymywać stan nieadekwatności emocjonalnej (nie złe, ale nieadekwatnie silne uczucia). W tym czasie mamy być dla siebie wyjątkowo łagodne i troskliwe, dokonywać pięciokrotnej selekcji decyzji i tego co mówimy, nasz szef, czy dzielnicowy, mogą nie zrozumieć, że my teraz pracujemy nad sobą, zbawiamy przy okazji świat i chcemy być bardziej szczere dla jego dobra.

2 komentarze:

  1. "jestem trochę świrnięta do max dwóch tygodni"..
    - nikt mi nie wierzył, aż o coś zapytał i zobaczył ten zawiły tok myślenia a ja zastanawiałam się co rozmówca czuł, gdy do niego mówiłam..

    Na dzień dobry jedna myśl "z czym zaczynam dzień..?".. "z czym oni zaczynają dzień..?".. pierwszy raz tłumiąc w życiu codziennym słowa "a co mnie to obchodzi..? a co innych to obchodzi?.."..

    "Puzzle w waszej duszy się trochę naruszyły".. a ja proszę "wróć do mnie moje JA!".. bo myślenie mnie wykończy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie będę komentować:-) Ty rozumiesz, ja rozumiem. Basta cosi:-)

    OdpowiedzUsuń

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates