W przyszłym tygodniu czekają mnie
dwa szkolenia. Pomijając ilość (dwa dni trwa pierwsze, potem pięć dni, do
niedzieli włącznie trwa drugie) to jeszcze forma jest nietypowa. Pierwsze to
coaching efektywnościowy (pierwsza sesja, na stanowisku pracy), a drugie to
Szkoła Coachów (pierwszy zjazd), a dokładnie to pięciodniowy trening
interpersonalny.
Ustroń_flickr_Simczuk_CC BY-SA 2.0
Mąż koleżanki również w tym roku
zapisał się do konkurencyjnej Szkoły Coachów (wersja droższa, bo ja bujam się w
Ustroniu, on w Londynie na pierwszym i ostatnim warsztacie, reszta spotkań jest w
Katowicach).
beskidy_flickr_ajok_CC BY-SA 2.0
Program mamy identyczny. On swój
trening interpersonalny skończył tydzień temu. Polegał on na pięciodniowym
rozważeniu swoich emocji tu i teraz (sic!). Najpierw cisza, potem pierwsze
głosy z ośmioosobowej grupy uczestników, następnie lawina. Dostali zakaz picia
alkoholu, zakaz podejmowania ważnych życiowo decyzji przez minimum trzy
miesiące od treningu. W trakcie ludzie płakali, wrzeszczeli i generalnie byli
wykończeni. Cel – poznanie swoich granic emocjonalnych i nauka kontroli nad
nimi. A ze mnie święty Tomasz…
dalej uważasz się za świętego Tomasza? ;)
OdpowiedzUsuńTak! Bo uwierzyłam, ale dopiero jak dotknęłam osobiście;-)
OdpowiedzUsuń