/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

sobota, 17 listopada 2012

Socjalizacja antycypująca o świcie



Moja nauczycielka angielskiego opowiadała nam jak to jej przyjaciółka, nagle zaczęła żyć w innej rzeczywistości. Jak przestały mówić w jednym języku i właściwie stały się sobie obce. A wszystko zaczęło się prozaicznie. Przyjaciółka X związała się z facetem, który pracuje jako programista w innym mieście niż razem mieszkają. W tym innym mieście ma mieszkanie z kolegą. Mają wspólną sypialnie z dwoma łóżkami, ale jednak wspólną. Jako programista mógłby pracować z domu ale nie chce. Na wakacje jeździ z kolegami. I on i panna X uwielbiają jogging i wspinaczkę ściankową, ale on nie lubi biegać i wspinać się z babami, więc nie robią tego razem. Pobrali się, bo oboje chcieli mieć dziecko, choć mieszkają praktycznie osobno. Panna X na dodatek bardzo się zakochała w programiście. Zrezygnowała z całego swojego życia, a zwłaszcza ze swoich dotychczasowych znajomych i spotykają się tylko ze znajomymi męża. Ten z racji pochodzenia i zawodu jest dość zamożny, podobnie jego znajomi. Panna X przestała pracować. Codziennie chodzi na fitness – ma nawet swojego trenera, gra w tenisa, dalej się wspina, codziennie odwiedza kosmetyczkę. Nie ma dnia w którym by nie jadła łososia albo siemię lniane bo to ważne jak powietrze do życia. Dba o planetę.

Plan dziecko zrealizowali. Przed porodem miała licznik kroków. Ile dziennie należy ich zrobić, żeby nie mieć hemoroidów? Jadła tylko zdrowe jedzenie, spała w białej pościeli bez barwników, chodziła na pilates dla mam w ciąży i na basen, do porodu miała doule, rodziła w pozycji horyzontalnej i miała ten specjalny żel co pomaga w rozciąganiu się pochwy, a kosztuje chyba z 500 zł. Po porodzie oczywiście dziecko nosiła w chuście, tetry, żadnych pampersów, szare mydło, żadnych chemicznych chusteczek nawilżających czy emulgatorów w płynach do kąpieli bo to nie ekologiczne. Teraz dziecko jest troszkę starsze, ma pięć miesięcy i chodzi z nim na basen dla niemowląt, do szkoły muzycznej dla niemowląt, na masaże Shantala dla niemowląt, do kina na seanse dla niemowląt (przyciszony głos, przyciemnione światła) i terapię dla mam i dzieciaczków. Niedługo zaczną chodzić na rytmikę w języku angielskim dla dzieci, a od 6 roku życia są specjalne Uniwersytety Dla Dzieci (odpowiednik Uniwersytetu Trzeciego Wieku dla starszych osób). W domu leci tylko RMF Classic i codziennie godzinę czyta dziecku wiersze. Jest bardzo zapracowana mimo, że 8 godzin dziennie ma nianie i pomoc domową, ale trzeba w międzyczasie napełnić mydelniczki i generalnie śledzić każdy krok niani. Tata pracuje. Liczy się dziecko, fitness i zdrowe żywienie.
yoga_flickr_Grand Velas Resort_CC BY-SA 2.0

X jest postacią rzeczywistą ale zarazem weberowskim typem idealnym, przedstawicielem swojej klasy społecznej. Teraz to nie moda, samochody, sztuka jak to kiedyś było określają status. Rzeczy materialne zostały zepchnięte na drugi plan wobec zdrowego stylu życia, na który można sobie pozwolić tylko mając pieniądze. Veblen wymyślił ciekawą koncepcję klasy próżniaczej, w której opisywał styl życia elity jako ciężką pracę – aby utrzymać swój status społeczny trzeba wiedzieć co kupić, jak się ubrać i jak nie odstawać od swoich. Klasa próżniacza kreuje i podtrzymuje zasady tego co jest w dobrym guście, a dzisiaj w dobrym guście jest jeść zdrowo, ćwiczyć i być (zwykle pseudo) ekologicznym.




Nie stać mnie na jedzenie łososia codziennie, ani na prywatnego trenera, ale mogłabym codziennie ćwiczyć, uczyć się języków obcych (same kursy przecież nie wystarczą), jeść mniej smażonego, a więcej gotowanego (nasz parowar jest jeszcze dziewicą).

Wymyśliłam sobie więc, że powinnam wstawać o 5:00 (teraz wstaję 5:45). Mogłabym zjeść normalne śniadanie, poćwiczyć kwadrans, wziąć prysznic, a potem pouczyć się chwilę języków obcych. Nie musiałabym gnębić się całe popołudnie wizją, że fajnie byłoby zabrać się za siebie, aż dochodzi godzina 21:00, kiedy Józio po kąpieli smacznie śpi, a ja nie mam sił na nic poza lekką książką lub filmem.

coffee_flickr_JB London_CC BY-NC 2.0


Niestety, bynajmniej nie jestem skowronkiem, w czasach kiedy miałam 3 miesiące wakacji szybko mój zegar przestawiał się na wstawanie o 11, a kładłam się spać o 3 nad ranem. Byłam bardzo szczęśliwa i najbardziej twórcza w tych godzinach. Nie powiem – poranki są magiczne. Rześkie powietrze, cały dzień przed nami, ale co ja zrobię, że rano najlepiej mi się śpi, a jak zmuszę się, żeby wstać, to czuję się ociężała i wieki się rozbudzam? Pewnie jest to kwestia wyrobienia sobie nawyku (jeżeli mnie pamięć nie myli, to 72 razy trzeba coś powtórzyć, a stanie się nawykiem, czyli naszą drugą naturą).

Dam Ci znać, jak przynajmniej jeden tydzień uda mi się wstawać rano. To co? Może kawki na obudzenie i pobudzenie, a do tego czekolada z endorfinami (ale 85% gorzka Lindt, to prawie nie słodycz)?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates