Moja
nauczycielka angielskiego opowiadała nam jak to jej przyjaciółka, nagle zaczęła
żyć w innej rzeczywistości. Jak przestały mówić w jednym języku i właściwie
stały się sobie obce. A wszystko zaczęło się prozaicznie. Przyjaciółka X
związała się z facetem, który pracuje jako programista w innym mieście niż
razem mieszkają. W tym innym mieście ma mieszkanie z kolegą. Mają wspólną
sypialnie z dwoma łóżkami, ale jednak wspólną. Jako programista mógłby pracować
z domu ale nie chce. Na wakacje jeździ z kolegami. I on i panna X uwielbiają
jogging i wspinaczkę ściankową, ale on nie lubi biegać i wspinać się z babami,
więc nie robią tego razem. Pobrali się, bo oboje chcieli mieć dziecko, choć
mieszkają praktycznie osobno. Panna X na dodatek bardzo się zakochała w programiście.
Zrezygnowała z całego swojego życia, a zwłaszcza ze swoich dotychczasowych
znajomych i spotykają się tylko ze znajomymi męża. Ten z racji pochodzenia i
zawodu jest dość zamożny, podobnie jego znajomi. Panna X przestała pracować. Codziennie
chodzi na fitness – ma nawet swojego trenera, gra w tenisa, dalej się wspina,
codziennie odwiedza kosmetyczkę. Nie ma dnia w którym by nie jadła łososia albo
siemię lniane bo to ważne jak powietrze do życia. Dba o planetę.
Plan dziecko zrealizowali. Przed
porodem miała licznik kroków. Ile dziennie należy ich zrobić, żeby nie mieć
hemoroidów? Jadła tylko zdrowe jedzenie, spała w białej pościeli bez barwników,
chodziła na pilates dla mam w ciąży i na basen, do porodu miała doule, rodziła
w pozycji horyzontalnej i miała ten specjalny żel co pomaga w rozciąganiu się
pochwy, a kosztuje chyba z 500 zł. Po porodzie oczywiście dziecko nosiła w
chuście, tetry, żadnych pampersów, szare mydło, żadnych chemicznych chusteczek
nawilżających czy emulgatorów w płynach do kąpieli bo to nie ekologiczne. Teraz
dziecko jest troszkę starsze, ma pięć miesięcy i chodzi z nim na basen dla
niemowląt, do szkoły muzycznej dla niemowląt, na masaże Shantala dla niemowląt,
do kina na seanse dla niemowląt (przyciszony głos, przyciemnione światła) i
terapię dla mam i dzieciaczków. Niedługo zaczną chodzić na rytmikę w języku
angielskim dla dzieci, a od 6 roku życia są specjalne Uniwersytety Dla Dzieci
(odpowiednik Uniwersytetu Trzeciego Wieku dla starszych osób). W domu leci
tylko RMF Classic i codziennie godzinę czyta dziecku wiersze. Jest bardzo zapracowana mimo, że 8 godzin dziennie ma nianie i pomoc domową, ale trzeba w międzyczasie napełnić mydelniczki i generalnie śledzić każdy krok niani. Tata pracuje.
Liczy się dziecko, fitness i zdrowe żywienie.
yoga_flickr_Grand Velas Resort_CC BY-SA 2.0

X jest postacią rzeczywistą ale zarazem weberowskim typem idealnym, przedstawicielem swojej klasy społecznej. Teraz to nie moda,
samochody, sztuka jak to kiedyś było określają status. Rzeczy materialne zostały
zepchnięte na drugi plan wobec zdrowego stylu życia, na który można sobie
pozwolić tylko mając pieniądze. Veblen wymyślił ciekawą koncepcję klasy
próżniaczej, w której opisywał styl życia elity jako ciężką pracę – aby
utrzymać swój status społeczny trzeba wiedzieć co kupić, jak się ubrać
i jak nie odstawać od swoich. Klasa próżniacza kreuje i podtrzymuje zasady tego
co jest w dobrym guście, a dzisiaj w dobrym guście jest jeść zdrowo, ćwiczyć i
być (zwykle pseudo) ekologicznym.
Nie stać
mnie na jedzenie łososia codziennie, ani na prywatnego trenera, ale mogłabym
codziennie ćwiczyć, uczyć się języków obcych (same kursy przecież nie
wystarczą), jeść mniej smażonego, a więcej gotowanego (nasz parowar jest
jeszcze dziewicą).
Wymyśliłam
sobie więc, że powinnam wstawać o 5:00 (teraz wstaję 5:45). Mogłabym zjeść
normalne śniadanie, poćwiczyć kwadrans, wziąć prysznic, a potem pouczyć się
chwilę języków obcych. Nie musiałabym gnębić się całe popołudnie wizją, że
fajnie byłoby zabrać się za siebie, aż dochodzi godzina 21:00, kiedy Józio po
kąpieli smacznie śpi, a ja nie mam sił na nic poza lekką książką lub filmem.
coffee_flickr_JB London_CC BY-NC 2.0

Dam Ci znać,
jak przynajmniej jeden tydzień uda mi się wstawać rano. To co? Może kawki na
obudzenie i pobudzenie, a do tego czekolada z endorfinami (ale 85% gorzka Lindt, to
prawie nie słodycz)?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz