No
to grubo przekroczyliśmy pół tysiąca gości na blogu:-) Welcome!
W
ramach uczczenia tego faktu dwa „dialogi”. Pierwszy, z moją
siostrą jest standardem, jak rytuał wymieniany podczas prawie
każdej wizyty, drugi, mam nadzieję był jednorazowy.
Numer
1
Ja:
Cześć.
Moja
siostra: Cześć.
Ja:
Co tam u Was słychać?
Moja
siostra: Jak zwykle bez zmian.
Ja
(w myślach): Dzięki za punkt zaczepienia do rozmowy.
Ja
głośno: Acha. Może w pracy, z Zuzą? Nic nowego?
Moja
siostra: Nie. A u Was?
Ja:
Jak zwykle całkiem sporo się dzieje.
Moja
siostra: cisza...
Ja
(w myślach): Kurwa, to pogadałyśmy...
Numer
2
Ja:
Dzień dobry
Sąsiadka
z parteru: A Pani tu nie mieszka!
Ja:
Mieszkam.
Sąsiadka
z parteru: Nie, nie mieszka Pani, wiedziałabym.
Ja
(nie wiedzieć czemu): Mieszkam, na trzecim piętrze.
Sąsiadka
z parteru: Nie proszę Pani, bo jakby Pani tu mieszkała, to
wiedziałabym o tym. Może Pani najwyżej być krewną, która
odwiedza kogoś.
Ja
(w myślach): A zwykłego dzień dobry to nie łaska?
Poszłam
sobie.
A
w Post Scriptum przeprosiny, choć przepraszać się nie powinno,
tylko naprawiać błędy i ich nie powtarzać :-) Robię byki i
literówki. Trochę z roztrzepania, trochę z autokorekty w Wordzie.
Przepraszam osoby wyczulone i cierpiące przez moje niedbalstwo.
Pragnę w ogóle nie wziąć za to odpowiedzialności i całą winą
obarczyć Józia, perfidnego konsumenta mojego czasu ;-)
walking with baby_flickr_timojazz_CC BY-NC 2.0
P.S.
II Mieliśmy dziś bardzo fajny dzień – najpierw spacer z naszym
psem, labradorką, która mieszka u mojej mamy, ale jest „rodzinna”,
potem Józio był na swoim basenie dla niemowlaków, po którym
pojechaliśmy na obiad do teściów, gdzie była moja siostra z
rodziną, a więc też ukochana kuzyneczka Zuza. Dzieciaki się
uwielbiają. Amory między nimi kwitły. A wieczorem odwiedziliśmy
jeszcze pradziadków, babcia jak zwykle upiekła przepyszne ciasto.
Taka „tradycyjna” niedziela, nawet rozpoczęła się jajecznicą
i chlebem z masełkiem (czyli najbardziej tradycyjnym – ponoć –
śniadaniem niedzielnym w Polsce). To nie do końca nasz styl
spędzania wolnego czasu, ale raz na czas, całkiem miło tak się po
cudzych domach pobujać ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz