Ford
Albinos. Białe, wybitnie nachalne auto, z wybitnie dobrym kierowcą
u steru. To mój mąż, w swoim samochodzie, który po wciśnięciu
pedału gazu odkrywa swoje włoskie ja – to od gestykulowania i
dramatyzowania. Polityka Zero Tolerancji dla złych kierowców.
Siedzenie obok, moje miejsce.
Jakoś
ostatnio nasze drogi prowadzą do Wrocławia. Tak się zaczęło od
koncertu Erykah Badu na 30 urodziny mojego męża i od tamtej pory co
rusz, jakiś event w tym pięknym mieście. Tym razem
najlepszy koncert na jakim byłam do tej pory. Tommy Emmanuel,
wirtuoz gitary akustycznej, mistrz fingerstyle, a przede
wszystkim charyzmatyczna osobowość, która rozkochuje w sobie
publiczność od pierwszych akordów. A na scenie jest sam, bez
orkiestry, chórków, czy tancerzy. Ale on jeden wystarczy.
wroclaw_flickr_coincidentalimages_CC BY-NC-SA 2.0
Po
pracy zawieźliśmy naszą pociechę do dziadków. Pierwszą noc poza
domem spędził w drugim miesiącu życia, kiedy rodzice postanowili
pojechać na imprezę do Katowic, ale że tego faktu nie pamięta, ta
noc była całkiem jak ta pierwsza – dużym przeżyciem. Dla nas,
rodziców, bo Józio to jadł, spał, bawił się i nic sobie z
emocji mamy i taty nie robił. Zresztą teraz go czeka taki tydzień,
w niedzielę ja jadę do Warszawy, a mąż do Wrocławia na
szkolenie. Pech, że zbiegło nam się to w tym samym czasie, ale
must be i koniec.
Latem,
specyficznego smaczku podróżom dodają motocykliści i kampery
mijające nas na trasie. Zimą, czy jesienią – tirowcy. Kiedyś
rozważałam napisanie doktoratu o kulturze tirowców. Takie
międzynarodowe porównanie – tirowcy w Pakistanie zdobiący swoje
auta, tak, że zza szyb nic nie widać i prawie się nie da prowadzić, kierowcy w Australii, którzy mają problemy z narkotykami bo
przez monotonię dróg łykają amfetaminę jak tik taki, kierowcy w
Afryce, którzy na początku trasy wybierają sobie jedną dziwkę i
biorą ją na całą trasę, a ona poza usługami typowymi dla swojej
branży, świadczy im usługi typowe dla tradycyjnej żony, pierze,
przygotowuje posiłki, sprząta i tak przy okazji zaraża HIV...
tractor trailer_flickr_tbn97_CC BY-NC-SA 2.0
Jesień...
Wyjechaliśmy w drogę otoczeni kakofonią barw zachodzącego słońca.
Wracaliśmy w okolicach północy. Przystanek na trasie – kawa w
McCafe, pyszna mocha i dalej w drogę. Stolik po prawej, jakaś
dzieciarnia, dają sobie przy cocacoli życiowe porady, o tym jak się
do łóżka zaciągnąć, kiedy sobie na co pozwolić, a kiedy to
obciach. Po lewej przy stoliku dwóch rasowych Ślązaków – wypisz
wymaluj, dwa stereotypowe typy idealne w realu. Naprzeciwko
trzyosobowe stadko karków – wyglądają jak odmiany Pudziana od
szyi w dół, a głowy jak zapałki. Rządzą swoim stolikiem.
Obsługa – bardzo młoda i skupiona na sobie. Nocna zmiana.
Mikroświat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz