My organizujemy... W zeszły weekend pogoda była koszmarna. 12 stopni w niedzielę, więc plany z grillem poszły w las. Imprezę (ze znajomymi w sobotę, z rodziną niedzielę) zrobiliśmy w domu pod znakiem bez-modrzew-świece. Uwielbiam ozdabiać stół.
Słuchałam ostatnio audycji z Elżbietą Dzikowską, która wspominając
o swoich niebezpiecznych przygodach i o tym, że zawsze jednak docierała do
punktu docelowego, powiedziała „Przecież nieważna jest droga, lecz cel”. Dużo
o tym myślałam i doszłam do wniosku, że są równoważne. Droga, która nigdzie nie
prowadzi, jest bezsensu, jednak cel sam w sobie ma sens, kiedy prowadząca do
niego droga była czasem rozwoju, a nie zniszczenia.
Kiedy jest piękna pogoda łatwiej mi z listy z punktami (celami),
przejść w etap flow. Po prostu żyję, cieszę się każdą chwilą. Najważniejsza
staje się droga i osoby, które mi na niej towarzyszą. I o dziwo, to wtedy
bardziej czuję, że żyję, niż kiedy realizuję, jakieś postanowienie.
Idziemy w gości... I sobota, i niedziela (25 stopni) spędzone pod znakiem relaksu, dobrego towarzystwa i słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz