Została nam lekka opalenizna,
cudowne wspomnienia, jakieś badziewia zwane pamiątkami, całkiem
sporo zdjęć, starta prania i zdechła ryba w prezencie dla tych co
nie pojechali z nami nad morze. Wracamy do domu:-(
Zielone przedszkole nie odbywa się w 5-gwiazdowych hotelach, ale za to w cudownej, rodzinnej atmosferze, gdzie wszyscy mają podobne potrzeby i problemy. Niedługo opowiem Wam co, i jak, i gdzie. W ramach zapowiedzi, powiem tylko, że będę tęsknić nawet za maleńką, niebieską miednicą, która służyła nam za: 1) pralkę 2) wanienkę dla Zosi 3) stopień do toalety dla Józka 4) lodówkę do schładzania wina.
Pogoda się nam udała - nieprzyjemny, choć bezdeszczowy był pierwszy
dzień, potem było słonko, dwa dni padało do 11, a następnie do końca
dnia była prawie letnia pogoda
Okropnie wygląda, smakuje genialnie, wędzony węgorz
Staramy się unikać zakupu badziewi, ale czasami... czasami wola słabnie, jak na małe dzieci to i tak pamiątek mamy mało
Super, że wyjazd się udał :)
OdpowiedzUsuń