Każdy dzień - jeżeli nie jedziemy na wycieczkę, a jak dotąd zwiedziliśmy Gibraltar, Benalmadena i Marbelle, gdzie milion euro płaci się za miejsce w porcie- wygląda u nas podobnie (i ciągle nie mamy dość):
Z trudem wstajemy o 8:30-9:00. Najtrudniej dzieci dobudzić. Potem idziemy
na ucztę śniadaniowa - owoce, pieczywo, słodkie bułeczki, na miejscu robione
omlety z czego się chce itp itd nawet jest szampan jak w najlepszych hotelach.
Po śniadaniu idziemy na basen. Ja biorę udział w fitness w wodzie, a Józio na
własną prośbę idzie do mini klubu bo ma tam kolegę z Polski. Zosia też bawi się z
rówieśniczka Ala z Polski w basenie dla dzieci.
Około 13 wracam z Zosią do pokoju na drzemkę, wszyscy jemy i idziemy nad morze. Morze jest cudowne tu, cieple, pełne jachtów, wybrzeże to zatoki, więc widok niesamowity. Plaża szeroka i bardzo czysta, zresztą jak wszystko tu. Pokoje codziennie sprzątają, czysta pościel i świeże ręczniki każdego dnia. Najlepszą rekomendacja kompleksu naszych hoteli jest to, że nigdzie nie spotkaliśmy tyle osób, które kolejny raz wracałyby w to samo miejsce np przyjaciel Józia z rodzicami jest tu po raz 4 (mają swoją firmę i mogą sobie pozwolić na to by tu być 1,5 miesiąc).
Od 18:30 jest kolacja. Stół sałatek, owoców morza, potraw z mięs i ziemniaków, osobny bufet dla dzieci, osobny z deserami, czy kuchnia włoska, a do tego dni tematycznie podzielone i wtedy podają przysmaki regionalne lub kuchnię świata np sushi bufet.
O 21 dzieciaki mają minidisco i zabawy z animatorami. O 22 zaczynają się koncerty, my zwykle jednak wybieramy spacer deptakiem bo i tak co kawałek słychać muzykę na żywo.
Jest przepiękna starówka z wąskimi uliczkami. Jedyna wada to to że uliczka do niej prowadząca ma co kawałek po 2-3 schodki a z wózkiem to kłopot, a Zosia bardzo dba o to żebyśmy go zabrali, ponieważ w drodze powrotnej zasypia.
Moje ulubione miejsce to jednak deptak przy ulicach, promenada między skałami z cudzym widokiem i szumem rozwijających się o nie fal.
Wszędzie latają papugi dzikie, kwitnie ogromną ilość egzotycznych kwiatów. Jesteśmy zachwyceni tym miejscem.
Torremolnos:
Czytałam kiedyś książkę pokojówki żon szejka z Arabii Saudyjskiej, było tam opisane jak opancerzony wóz z pociemnianymi szybami podwozi je pod sklep z torebką za 100 000 dolarów, sklep zamykają dla innych bogaczy i muszą czekać, aż żony skończą zakupy. W Marbelli codzienność... Dojechaliśmy tam komunikacją miejską z Torremolinos, gdzie mieszkaliśmy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz